Nadinsp. Kazimierz Szwajcowski (przy mikrofonie)
Wyższa Szkoła Policji w Szczytnie straciła komendanta-rektora. Piastujący od 30 sierpnia 2006 r. to stanowisko nadinsp. Kazimierz Szwajcowski awansował dzisiaj (17.03) na zastępcę Komendanta Głównego Policji.
Przeniesienie Szwajcowskiego ze stanowiska komendanta wojewódzkiego Policji w Katowicach do Szczytna spotkało się z niezadowoleniem podwładnych i protestami śląskich działaczy Platformy Obywatelskiej. -
To zsyłka - mówił wówczas Grzegorz Dolniak, poseł PO. -
Ten pomysł urodził się w głowie wicepremiera Ludwika Dorna, już w chwili, gdy objął stanowisko. On lubi ludzi pokornych, karnych. A generał taki nie jest. Jeśli z czymś się nie zgadza, to mówi to nawet swojemu przełożonemu. Dlatego śląski garnizon był sekowany przy rozdziale finansów. Szwajcowski w czasie tych trzech lat łamał układy i przyzwyczajenia. Nie bał się trudnych decyzji. Zamknięto mu drogę do dalszej kariery.Nadinspektor Szwajcowski miał ponadmiesięczną przerwę w sprawowaniu funkcji komendanta wojewódzkiego Policji w Katowicach. Chodziło o podejrzenia ukrywania materiałów dotyczących prywatyzacji PZU, za czasów jak pracował w CBŚ. Śledztwo zostało umorzone. Zarzuty wycofano. Tak jak wcześniej, tak i wczoraj generał nie chciał komentować tej sprawy.
Wcześniej Kazimierz Szwajcowski był dyrektorem Centralnego Biura Śledczego, kiedy rozbijało mafię pruszkowską. Ścigał zabójców ministra Jacka Dębskiego. To także jego ludzie rozbili gang samorządowców ze Starachowic i wykryli, że przestępcy zostali ostrzeżeni przez prominentnych wtedy polityków. Po tej akcji wraz z ówczesnym zastępcą komendanta głównego policji gen. Adamem Rapackim stracił stanowisko.
Kiedy Rapacki zgodził się objąć funkcję wiceministra MSWiA i nadzorować służby mundurowe, spodziewano się awansu Szwajcowskiego na stanowisko komendanta głównego. Był na czele listy kandydatów na szefa policji. Tak się jednak nie stało. Otrzymał jednak propozycję objęcia stanowiska zastępcy komendanta głównego, na które został powołany dzisiaj.