(foto: Grzegorz Grabowski)
Po niezwykle zaciętym czwartym spotkaniu 1/4 finału Polskiej Ligi Siatkówki siatkarze AZS-u Olsztyn pokonali Resovię Rzeszów 3:2. Dzięki temu olsztynianie nadal liczą się w grze o medale Mistrzostw Polski.
Po piątkowej porażce część olsztyńskich kibiców zwątpiło już w ostateczny sukces swoich pupili. Dzięki zwycięstwu 3:1 Resovia stanęła wówczas przed wielką szansą rozstrzygnięcia ćwierćfinałów na swoją korzyść już podczas sobotniego pojedynku. I być może tak by się stało gdyby nie przebudzenie olsztynian, a także kontuzja rzeszowskiego przyjmującego Piotra Łuki, która wymusiły na Andrzeju Kowalu zmiany w składzie.
Zawodnik Resovii urazu doznał tuż po rozpoczęciu spotkania. Dlatego też już w pierwszym secie podopieczni Mariusza Sordyla osiągnęli wyraźną przewagę. Szczególnie uwidoczniła się ona po drugiej przerwie technicznej, gdy na parkiecie brylować zaczął Bjoern Andrae. Gównie za sprawą jego ataków AZS wygrał pierwszą odsłonę 25:17.
W drugim secie trener Kowal w miejsce Łuki delegował Tomasza Józefackiego, nominalnego atakującego rzeszowskiej ekipy. Fakt ten z premedytacją wykorzystali goście, którzy bombardowali nowego przyjmującego szalenie trudnymi zagrywkami. Po stronie olsztyńskiej nadal nieźle spisywał się Andrae. Poza tym punkty zdobywali m.in. Grzegorz Szymański i Michał Ruciak. Ostatecznie rzeszowianom udało się zdobyć dwa punkty więcej niż w poprzednim secie, lecz nie wystarczyło to do choćby nerwowej końcówki drugiej partii.
Kolejna partia padła niespodziewanie łupem gospodarzy. W ataku przebudził się Paweł Papke, a Józefackiego zmienił Karel Kvasnićka. Co prawda Czech na skutek kontuzji nie mógł atakować, lecz przyjęcie rehabilitowało jego niedyspozycyjność przy siatce. W szyki AZS-u wkradły się z kolei błędy, których drużyna aspirująca do medalu powinna się raczej ustrzegać. Nieco słabiej zaczęli grać Szymański z Ruciakiem. Efektem powyższego był przegrany przez olsztynian set 20:25.
Czwarty set to już zupełna przewaga Resovii, którą gospodarze zaczęli budować już od samego jego początku. Wystarczy wspomnieć, że na pierwszą przerwę techniczną podopieczni Andrzeja Kowala schodzili z pięciopunktowym prowadzeniem. W końcówce seta po olsztyńskiej stronie kibice mogli zobaczyć zupełnie innych siatkarzy, niż tych, którzy wybiegli w podstawowym składzie AZS-u. Na boisku pojawili się m.in. Paweł Siezieniewski czy Marcin Lubiejewski. Ostatecznie Resovia wygrywając 25:17 doprowadziła do tie-breaka.
Decydująca partia padła łupem zespołu gości. Stało się tak głównie dzięki temu, iż to podopieczni Mariusza Sordyla okazali się mocniejsi psychicznie od swych rywali. Piłki po atakach rzeszowian kilkakrotnie lądowały poza linią końcową boiska. Tym samym punkty zdobywali olsztynianie, którzy ostatecznie w piątym secie wygrali 15:11.
Sobotnie zwycięstwo AZS-u sprawiło, że stan rywalizacji pomiędzy obiema drużynami wyrównał się. Obecnie do zwycięstwa w ćwierćfinale każdej z ekip brakuje jednej wygranej. Sprawa awansu do półfinału rozstrzygnie się więc w piątym spotkaniu, które już w najbliższy wtorek zostanie rozegrane w Olsztynie. Początek pojedynku w hali Urania zaplanowano na godzinę 18.
******
Asseco Resovia Rzeszów - Mlekpol AZS Olsztyn 2:3 (17:25, 19:25, 25:20, 25:17, 11:15)
Stan rywalizacji: 2:2