W olsztyńskim Urzędzie Stanu Cywilnego odbyła się dzisiaj (14.03) kolejna uroczystość „Złotych Godów” - pięćdziesięciolecia pożycia małżeńskiego. Zaproszenie kierownika USC Witolda Lewickiego przyjęło 4 z 6. zaproszonych na uroczystość par małżeńskich: Janina i Mieczysław Szwedowiczowie, Stanisława i Stefan Andrzejczykowie, Janina i Alfred Kordulscy oraz Wanda i Feliks Soluchowie.
-
Pięćdziesiąt lat - jak to szybko minęło - powiedział Mieczysław Szwedowicz, zapytany tuż przed uroczystością o drogę do jubileuszu.
Pan Mieczysław pochodzi z Wileńszczyzny. W 1946 roku przyjechał z rodziną do Węgorzewa jako repatriant. Tam skończył szkoły. Potem podjął studia na Politechnice Gdańskiej. -
Do Olsztyna przyjechałem w 1955 roku po skończeniu Politechniki - mówi pan Mieczysław. -
Dostałem nakaz pracy w Olsztynie. Pracowałem najpierw przez 5 lat w Olsztyńskim Przedsiębiorstwie Budownictwa Przemysłowego. Potem 7 lat w Spółdzielni Mieszkaniowej „Pojezierze” gdzie byłem inspektorem nadzoru i kierownikiem technicznym. Ze spółdzielni przeszedłem do Przedsiębiorstwa Budownictwa Miejskiego w Olsztynie, gdzie pracowałem również 5 lat jako kierownik działu wykonawstwa. Potem przeniosłem się do Wojewódzkiego Przedsiębiorstwa Usług Inwestycyjnych, gdzie pracowałem aż do przejścia na emeryturę w 1991 roku. Przepracowałem prawie 47 lat.Janina Szwedowicz urodziła się na Lubelszczyźnie. Wraz z rodzicami przeniosła się do Grodna, leżącego obecnie na Białorusi. Z Grodna wraz z rodziną w 1947 roku przyjechała do Olsztyna. Tutaj skończyła szkołę średnią. -
Pracowałam jako sekretarka w biurze zatrudnienia i płac dyrekcji kolejowej - mówi pani Janina. -
Potem przeszłam do nowopowstałego Ośrodka Informatyki Kolejnictwa i tam byłam operatorem maszyn liczących i analitycznych aż do przejścia na emeryturę w 1990 roku.
Rodzina jubilatów to jeszcze córka, zięć i dwaj wnukowie.
Państwo Stanisława i Stefan Andrzejczykowie poznali się i pobrali w Olsztynie.
Pani Stanisława pochodzi z Ostrołęki. Do Olsztyna przyjechała w 1952 roku za bratem, który tutaj znalazł pracę jako krawiec. Potem do rodzeństwa dołączył jeszcze jeden brat i mama.
- W Olsztynie skończyłam kurs czapniczy - mówi pani Stanisława -
Pracowałem w spółdzielni „Krawiec” przez 3 lata, do momentu likwidacji spółdzielni. Potem podjęłam pracę w spółdzielni tworzyw sztucznych TechnoChemia, gdzie pracowałam do emerytury. Pan Stefan Andrzejczyk pochodzi z powiatu Końskie w obecnym województwie świętokrzyskim. Przyjechał do Olsztyna w 1954 roku, by odbyć służbę wojskową w jednostce przeciwlotniczej. Po wojsku wrócił w rodzinne strony, ale na krótko. Wolał Olsztyn.
- Pracowałem jako mistrz kelnerski - mówi pan Stefan. -
Potem zrobiłem uprawnienia mistrza lakiernictwa samochodowego, którym byłem aż do zawału, po którym musiałem pójść na rentę.Jubilaci mają dwie córki, syna i sześcioro wnuków. -
Czekamy, może będą i prawnuki - mówi pani Stanisława. -
Już się nie możemy doczekać.Ostatnią z par jubilatów, z którą udało się nam porozmawiać, byli Państwo Janina i Alfred Kordulscy. Obydwoje pochodzą z Żuromina na Mazowszu. Tam się poznali i pobrali.
Pan Alfred był żołnierzem zawodowym. -
Najpierw służyłem w Białej Podlaskiej - mówi.
- Kiedy rozwiązano moją jednostkę przeniesiony zostałem do Lublina. Po pięciu latach służby w Lublinie, na własną prośbę przeniosłem się do Olsztyna. Ale w Olsztynie nie było mieszkań, więc okresowo, na pięć lat, zostałem skierowany do Ostródy. Kiedy w Olsztynie znalazło się mieszkanie, zostałem przeniesiony i tutaj służyłem do 1984 roku w 9. okręgowej składnicy intendenckiej. 32 lata w wojsku.Pani Janina niewiele mówi o sobie. -
Całe życie przepracowałam w handlu - stwierdza.
Jubilaci mają syna, synową i wnuczka.
W jubileuszowej uroczystości, oprócz rodzin i znajomych jubilatów, wzięła udział wiceprezydent Olsztyna Anna Wasilewska. Pani wiceprezydent wręczyła jubilatom nadane przez prezydenta RP medale „Za długoletnie pożycie małżeńskie” oraz upominki od Miasta Olsztyn. Jak zwykle, uczestnicy uroczystości lampką szampana wznieśli toast za zdrowie jubilatów.
Z D J Ę C I A