Niedługo minie sto lat od chwili, gdy Aleksiej Tołstoj rozpoczął pisanie swej słynnej trylogii „Droga przez mękę”, poświęconej losom inteligencji rosyjskiej w okresie wojny domowej. Batalia prawno-polityczna toczona od kilku lat nad Wisłą wokół ratyfikacji Konwencji Rady Europy „o zapobieganiu i zwalczaniu przemocy wobec kobiet i przemocy domowej”, otwartej do podpisu 11 maja 2011 r. w Istambule (dlatego określana jest ona często mianem Konwencji Istambulskiej), nieuchronnie przypomina tytuł owego dzieła.
Ten dokument stanowi na gruncie europejskim najnowszą regulację prawną sytuacji, w której coraz więcej kobiet (także w Polsce) doznaje przemocy w różnej postaci. Warto przypomnieć, że już w grudniu 1979 r. Zgromadzenie Ogólne ONZ uchwaliło Konwencję o likwidacji wszelkich form dyskryminacji kobiet, nazywaną „międzynarodową kartą praw kobiet”, ratyfikowaną przez 187 państw. Po raz pierwszy zdefiniowano w niej pojęcie „dyskryminacji kobiet” oraz przewidziano możliwość zastosowania tzw. dyskryminacji pozytywnej w celu przyspieszenia osiągnięcia rzeczywistej równości płci. Ważnym uzupełnieniem i wzmocnieniem tej Konwencji stała się w 1993 r. ONZ-owska Deklaracja o eliminacji przemocy wobec kobiet. Uznano w niej tę przemoc za „manifestację historycznej nierówności” między płciami oraz pogwałcenie praw i fundamentalnych wolności kobiet. Wkrótce ustanowiono też 25 listopada Międzynarodowym Dniem Eliminacji Przemocy wobec Kobiet.
Rada Europy (mylona nierzadko z Radą Europejską) z siedzibą w Strasburgu, jako najstarsza (istnieje od 1949 r.) instytucja polityczna na kontynencie, zajmuje się obroną praw człowieka i rozwojem demokracji. Czyni to m.in. poprzez przyjmowanie konwencji, których jest ponad 200. Niektóre z nich, poczynając od fundamentalnej Europejskiej Konwencji praw człowieka i podstawowych wolności z 1950 r., uznawane są za swego rodzaju kamienie milowe całego procesu. Konwencja Istambulska wydaje się być taką właśnie. Ujęta w 12 rozdziałach i 81 artykułach ma realizować 3 główne cele - zapobiegać przemocy wobec kobiet, chronić jej ofiary oraz ścigać sprawców przemocy. Zapewnia ponadto specjalny mechanizm monitoringu gwarantujący skuteczne wdrożenie przepisów Konwencji przez strony, które ją ratyfikowały. Poszerza pojęcie przemocy o przemoc ekonomiczną.
Przedmiotową Konwencję podpisało dotychczas ok. 40 państw (Polska uczyniła to w grudniu 2012 r.). 1 sierpnia tego roku weszła ona już w życie w związku z wymaganą liczbą ratyfikacji, której dokonały nie tylko takie kraje, jak Szwecja, Francja, Włochy, czy Hiszpania, lecz np. również Turcja, Albania i Bośnia-Hercegowina. Batalia o ratyfikację w naszym kraju napotkała jednak poważne przeszkody. Niektóre środowiska i siły polityczne uznały ten dokument za wysoce kontrowersyjny, jakoby skoncentrowany wokół idei „walki płci”. W tym gronie znalazło się Prawo i Sprawiedliwość, Episkopat Polski i szereg organizacji prorodzinnych, jak choćby Polska Federacja Ruchów Obrony Życia. Przez dłuższy czas proces ratyfikacji blokował minister sprawiedliwości koalicji PO-PSL Jarosław Gowin, a teoretycznej podbudowy do takich działań dostarczał mu jego zastępca Michał Królikowski, swoiście interpretujący niektóre zapisy Konstytucji RP.
Po odejściu z rządu J. Gowina i wahaniach części Klubu Platformy Obywatelskiej, Rada Ministrów przedstawiła wiosną br. Sejmowi projekt ustawy o ratyfikacji Konwencji Stambulskiej. Dostosowano też polskie prawo do niektórych jej zapisów, wprowadzając np. do kodeksu karnego przepis, że wszczynanie śledztw o przestępstwa przeciwko wolności seksualnej nie będzie już uzależnione od wniosku ofiary, lecz odbywać się to będzie z urzędu. Skierowano wreszcie cały projekt do sejmowych komisji Sprawiedliwości i Praw Człowieka oraz Spraw Zagranicznych, gdzie - po burzliwej dyskusji - został przyjęty.
Gdy zobaczyłem w projekcie porządku obrad obecnego posiedzenia Sejmu punkt dotyczący ratyfikacji analizowanej tu Konwencji bardzo się ucieszyłem. Uznałem też, iż Pani marszałek Ewa Kopacz (której trzeba życzyć wszystkiego najlepszego w związku ze spodziewanym, rychłym wyborem na Prezesa Rady Ministrów) takim silnym akordem, w sprawie nader istotnej dla polskich kobiet, zakończy swą działalność na dotychczasowej funkcji. Niestety we wtorek wieczorem Klub PiS zwrócił się z wnioskiem o zdjęcie tego punktu i skierowanie projektu ustawy do prac w sejmowych komisjach Polityki Społecznej i Rodziny oraz Edukacji, Nauki i Młodzieży. Realizacja ostatniego postulatu byłaby kuriozum - nie tylko z uwagi na timing, lecz na otwieranie „puszki Pandory” (łącznie dyskusja miałaby się odbywać - precedensowo - aż w 4 komisjach).
Decyzją marszałek Kopacz ów punkt został niestety zdjęty z porządku obrad. Oznacza to, iż tytułowa „droga przez mękę”, jaką jest ratyfikacja Konwencji Rady Europy o zapobieganiu i zwalczaniu przemocy wobec kobiet i przemocy domowej nie przywiodła nas jeszcze do celu. Chcę wierzyć, że mamy do czynienia z ostatnią próbą zablokowania tego procesu i na następnym posiedzeniu Sejmu dojdzie wreszcie do głosowania oraz do przyjęcia odnośnej ustawy. Takie słyszę obietnice. Pamiętam wszakże o gorzkiej, a nawet przewrotnej maksymie Thomasa de Quincey, wybitnego angielskiego pisarza z XIX stulecia, że „OBIETNICA obowiązuje w odwrotnym stosunku do liczby osób, wobec których została złożona”.
Jedno nie ulega wszak wątpliwości - POLSKIE KOBIETY CZEKAJĄ NA TĘ RATYFIKACJĘ !
Tadeusz Iwiński