Wiceprezesi i przewodnicząca rady nadzorczej spółdzielni mieszkaniowej „Pojezierze” otrzymali służbowe Toyoty w nagrodę za bardzo dobre wyniki finansowe spółdzielni w 2007 roku. Taka nagroda ma m.in. zatrzymać fachowców w spółdzielni. Tylko czekać, jak inni pracownicy spółdzielni zaczną otrzymywać przeróżne bonusy, bo takie dodatkowe gratyfikacje dla pracowników, jak podkreśla prezes spółdzielni Wiesław Barański, to „znak czasu”.
Wczoraj Gazeta Olsztyńska poinformowała, że Spółdzielnia Mieszkaniowa „Pojezierze” w Olsztynie kupiła trzy samochody osobowe Toyota, które oddano do dyspozycji wiceprezesom oraz przewodniczącej rady nadzorczej.
Dzisiaj prezes Wiesław Barański zwołał konferencję prasową, podczas której przedstawił wyniki finansowe spółdzielni i podjął próbę uzasadnienia zakupu samochodów. Niestety, dziennikarskiego „rozgrzeszenia” raczej nie uzyskał. Osobiście, właśnie podczas konferencji nabrałem przekonania, że zakup samochodów można oceniać jedynie w kategoriach nadużycia i skandalu.
Nie udało się prezesowi przekonać dziennikarzy, że zakup samochodów za ok. 200 tys. zł (prezes nie znał dokładnej kwoty, jaką spółdzielnia zapłaciła za samochody) nie odbył się kosztem spółdzielców. Nie udało się również przekonać, że w związku z zakupem samochodów zmniejszą się wydatki na tzw. kilometrówki, a przez to obniżą koszty funkcjonowania spółdzielni. Nie udało się też przekonać dziennikarzy do zasadności udostępnienia samochodu przewodniczącej rady nadzorczej, która, co do zasady, powinna pełnić swoją funkcję społecznie (tak, stanowi ustawa o spółdzielniach mieszkaniowych). Przy okazji okazało się, że za pełnienie tej „społecznej” funkcji przewodnicząca otrzymuje miesięczny ryczałt w wysokości ok. 900 zł (prezes nie wiedział dokładnie ile ten ryczałt wynosi).
Złe wrażenie pozostawiły po sobie również wyjaśnienia prezesa Barańskiego na temat okoliczności zakupu samochodów (ponoć negocjowano cenę, ale tylko z jednym sprzedawcą), czy odmowa udzielania odpowiedzi na pytanie, ile zarabiają członkowie zarządu spółdzielni. Tej informacji prezes nie chciał przekazać dziennikarzom, bo jak stwierdził, obowiązuje go ochrona danych osobowych (!!!), a ponadto obejmując stanowisko prezesa powiedział jednemu dziennikarzowi ile będzie zarabiał i wtedy też obiecał sobie, że już nigdy nie powie ile zarabia. I teraz dotrzymuje danego sobie słowa. Tak więc przykro nam, Szanowni Spółdzielcy, ale zarobki prezesów SM „Pojezierze” nie są do Waszej wiadomości.
Z konferencji wychodziłem z nieodpartym wrażeniem: deja vu! Gdzie ja to widziałem (słyszałem)? Czy podobnie nie zaczynali poprzednicy obecnych władz spółdzielni? A jak skończyli? Czy historia się powtórzy? Oby nie.
Do tej pory sceptycznie podchodziłem do zabiegów poseł Lidii Staroń zmierzającej do rozbicia monopolu spółdzielni mieszkaniowych. Po dzisiejszej konferencji przyznaję rację Pani Poseł. Spółdzielnie w tym kształcie trzeba rozwalić. Inaczej ciągle spółdzielcy, właściciele majątku, pracodawcy, wyborcy rady nadzorczej będą mieli tylko jedno prawo: płacić czynsz!
Z D J Ę C I A