- Zacznijmy tytułem radiowego programu: Co słychać?- Słuchać cudnie! Jak dla mnie, to niezwykłe przeżycie i przypadek, że ktoś tam daleko mnie spostrzegł i zagospodarował. Skojarzył nas internet.
- Ma pani za sobą osiem 30-minutowych audycji. Można już powiedzieć, co z nich wynika?
- Najpierw wyjaśnijmy, że mówię tylko o wakacyjnych miejscach relaksu i trasach edukacyjnej turystyki. I poruszając się w tym temacie mogę stwierdzić, że wartości nabiera cisza. Dziś nie wszyscy chcą, by szybko wydać zarobione pieniądze na wyłącznie głośną rozrywkę, bywa, że ludzie chcą wejść w rolę odkrywcy i zejść z głównych tras, poznać coś innego, może niekiedy bardziej prostego, niekiedy wręcz dzikiego. Bez kompleksów staram się przekonać, że oprócz odkrywania miasta Inków, czy wędrowania przez pustynie, czy zaliczania kolejnej dyskoteki na Ibizie, można całkiem spokojnie zanurzyć się w poezję Leśniczówki Pranie, malarskość wsi Krzyże i wystartować z portu U Faryja w Rucianem-Nidzie na jeziora, by sfotografować Czarcią Wyspę. Wiem, że to nie Nowa Zelandia! Staram się jednak opowiedzieć, że są różne królestwa ciszy, a zawieszony w powietrzu ten jakby stojący deszcz na Mazurach, o którym pisała Agnieszka Osiecka, da nawet w niepogodę zdjęcia unikatowe. Poza tym tu w każdym sklepie są krówki-ciągutki, a dla Polaków z USA to najlepsze cukierki na świecie!
- Czy daje się wyróżnić jakieś hity w tematyce audycji?- Najpierw hitem w temacie audycji była nora Hitlera - tak nazywano Wilczy Szaniec, główną kwaterę Hitlera w Gierłoży oraz pobliskie Mamerki. Było sporo zapytań o to miejsce, bo wielu słuchaczy po prostu o tym nie wiedziało, a niektórzy wiedzieli i pytali o różne tajemnice, które zdarzyło się im wyczytać w sieci. Potem dla kontrastu spodobał się pomysł na turystykę w galindowym stylu, czyli Mazurski Eden nad Bełdanami i filozofia życia jego twórcy, pana Cezarego. Ten temat zdystansował inne, jakie podawałam wcześniej na antenie, a mówiłam o wielu! Potem pomyślałam, że trzeba przybliżyć postać Kopernika i okazało się, że niewielu kojarzy go z innymi miejscami niż Toruń. Niektórzy zgadywali, że jak Kopernik to może też Frombork, ale z Olsztynem nikt postaci astronoma już nie wiązał! Wtedy weszłam z opowieścią o tablicy astronomicznej, taksie chlebowej, obronie zamku, a nawet o kanapce, piwie i kilku innych sprawach. Chwyciło! Tak więc, nie jestem już z jakiegoś tam Olsztyna, ale z miasta, które do obrony przed Krzyżakami przygotował sam Kopernik!
- Co w pamięci słuchaczy zostanie po tych audycjach najdłużej? Kopernik?- Zobaczymy w finale.
- A czy wpłynie to na przypływ turystów do regionu i jakich?- Na pewno liczy się to, by miejsca, o których opowiadam, lokowano w swojej pamięci, by o nich jako o ciekawostkach z Polski mówiono znajomym w USA, może nawet w rozmowie z rodziną z Polski, a ta z kolei tu przyjedzie, by odkryć te miejsca na nowo? O to mi chodzi.
- O czym, oprócz tematyki w audycjach, Polacy z Chicago z panią rozmawiają? - Tematy są różne. Na przykład o festiwalu Lollapalooza w centrum Chicago, jednym z największych festiwali muzycznych w USA. W tym roku koncerty trwały od 1 do 3 sierpnia w godzinach od 11 rano do 22 wieczorem, bilety kosztowały od 100 do 250 dolarów, każdego dnia w Grant Parku bawiło się ponad 100 tysięcy osób, prezentowano różne style muzyczne. Było co sprzątać, co montować i potem co demontować (olbrzymie sceny), ale wszyscy na tym zarobili. Miałam też zaskakujące mnie opinie związane z kupnem używanego auta, albo też o tym, jak na tarasie wyhodować wielkie hibiskusy, czy o tym, że amerykańskie wiewiórki nie są tak śliczne jak te nasze! Niedawno też wypytywano mnie o emerytury w Polsce, to znaczy dokładnie o to, czy one naprawdę mają być głodowe i tylko w połowie takie jak w PRL oraz czy Polska jest ekonomicznym bankrutem, a my żyjemy gorzej niż w Grecji.
- Co będzie ostatnim tematem w cyklu tych audycji? - Nie wiem, nie wpadłam jeszcze na to. Na razie siedzę na skomplikowanych tropach bursztynowej komnaty. Moim zmartwieniem cały czas zaś jest to, że nigdy nie zdążę powiedzieć wszystkiego, co planuję w danym odcinku i potem głowa mnie boli, że nie zmieściłam jakieś tam cudownej informacji, którą miałam na swojej liście.
- Kto dokonuje wyboru tematów? Są jakieś sugestie, zapotrzebowanie na coś?- Mam swobodny wybór. Mówię też swobodnie, na żywo, nie jest to laboratoryjnie zaprezentowany tekst wykładowy. Idalka, która w tym programie rządzi, mówi, że się zasłuchuje w moje gadanie, to może nie jest ze mną tak źle. Przynajmniej w Chicago! To zabawne, że mogę tak o tej całej przygodzie powiedzieć!
- Jacy są Polacy w USA?- Za krótki mam kontakt z tym środowiskiem, by mieć wyrobioną opinię, zresztą oni przybywali tu w różnych okresach, niektórzy tu się urodzili. Dostrzegam jednak, że przejmują się wszystkim, co Polski dotyczy. Poza tym żyją według zasady „kto pracuje, ten ma”, więc współczują nam, że my tutaj nie zawsze mamy. Dzięki radiu w Chicago poznałam Anię Krysinski, której mama przed laty zakładała w Olsztynie zespół Warmia i obie panie przybyły do Olsztyna na jubileusz tego zespołu. Olsztyn spodobał się im szalenie! Twierdziły, że odwiedziły zupełnie inne miasto, niż to, które miały w pamięci. Dzięki radiu utrzymuję kilka interesujących znajomości, między innymi z panem Janem Kryńskim, który w sieci sklepów DOM oferuje produkty z Polski! W reklamie widziałam tam porcelanowe filiżanki, które z kolei ja kupiłam sobie jakiś czas temu w Olsztynie! Ale takich ozdób choinkowych, jakie zgromadził pan Janek do sklepów DOM, to chyba u nas nikt nie ma...
Rozmawiał: waclawbr