Do końca września można w saloniku Centrum Polsko-Francuskiego w Olsztynie oglądać wystawę zdjęć naszego miasta wykonanych w ciągu sześćdziesięciu powojennych lat. Ich autorem jest Jerzy Waluga.
Przyjechał do Olsztyna w początkach lat pięćdziesiątych, szukając swojej drogi w życiu po wojennych doświadczeniach walki o przetrwanie pod brutalną, hitlerowską okupacją oraz młodzieńczej służby w podziemnych Szarych Szeregach. Pójście w ślady ojca, znanego zawierciańskiego adwokata - podczas wojny zamordowanego w obozie koncentracyjnym - odradził młodemu Jerzemu kuzyn, także prawnik. -
Bo to żadne dzisiaj prawo - stwierdził wtedy, w apogeum czasów stalinowskich. Tak więc Jerzy, z powołania bez wątpienia humanista, sam już teraz nie wie kiedy i dlaczego, wybrał Wydział Rybacki w olsztyńskiej Wyższej Szkole Rolniczej. Chociaż jako humanistę bardziej interesowała go wtedy historia rybołówstwa niż metody pozyskiwania rybiego mięsa. I właśnie podczas studiów odkrył w sobie pasję do fotografowania.
- Każdego dnia chodzę po mieście i obserwuję, a aparat mam zazwyczaj pod ręką - mówi Jerzy Waluga, osiemdziesięcioczteroletni nestor olsztyńskiej fotografii. -
Kto już dzisiaj pamięta, że Aleja Warszawska była kiedyś prawdziwą aleją, wysadzaną lipami, klonami? Nawet brzoza gdzieniegdzie się trafiła - co można zobaczyć na zdjęciach sprzed pięćdziesięciu lat. A jak bardzo zmienił się ratusz po wielkim pożarze w połowie lat sześćdziesiątych. Ściany saloniku w CPF ozdabia też fotografia starego tramwaju wyjeżdżającego ze Starówki przez Wysoką Bramę. Ot, nasza olsztyńska voyage sentimentale.
Na zdjęciach widać też brak problemów komunikacyjnych Olsztyna w latach sześćdziesiątych, w porównaniu do obecnych kłopotów miasta bezlitośnie „zakorkowanego” w godzinach szczytu.
- To wszystko wydarzyło się dla nas tak niedawno, że jeszcze nie archiwizujemy śladów tej bliskiej przeszłości - mówi Iwona Liżewska, kierownik Oddziału Terenowego Narodowego Instytutu Dziedzictwa w Olsztynie. -
A przecież za chwilę nie będzie już czego archiwizować. Na razie moda na sentyment dotyczy czasów przedwojennych.
Liżewskiej wtóruje Elżbieta Fabisiak, animatorka kultury od lat aktywna w Olsztynie:
- Jestem zachwycona osobą i osobowością Jerzego Walugi. Ten zacny obywatel naszego miasta może się pochwalić naprawdę wspaniałym dorobkiem archiwalnych zdjęć Olsztyna, patrząc na które z sentymentem wspominamy miejsca naszej młodości. Pani Elżbieta zapewnia, że i ona i jej przyjaciele, ludzie olsztyńskiej kultury, pracują nad tym, aby niebawem ukazał się drukiem album ze zdjęciami Olsztyna autorstwa Jerzego Walugi.
Największą trudność sprawi wydawcom tego albumu wybór zdjęć w nim zamieszczonych. Jerzy Waluga ma ich bowiem w swoim dorobku ponad sto tysięcy. I chociaż wiele zostało wykonanych w innych krajach i na innych kontynentach, to obrazów samego Olsztyna na przestrzeni sześćdziesięciu powojennych lat wystarczy na kilka poważnych opracowań.
Wystawa zdjęć powojennego Olsztyna potrwa w saloniku Centrum Polsko-Francuskiego przy ulicy Dąbrowszczaków do końca września. Spieszmy więc ją oglądać, bo warto.
Z D J Ę C I A