Olsztyn24 - Gazeta On-Line
Portal Informacyjny Olsztyna i Powiatu Olsztyńskiego

Olsztyn24
08:50 22 listopada 2024 Imieniny: Cecylii, Stefana
YouTube
Facebook

szukaj

Newsroom24 Literatura, czytelnictwo
Marek Książek | 2014-07-28 22:01 | Rozmiar tekstu: A A A
O czym dowcipkowano w latach 1989–2014

Humor polityczny według Sałudy

Olsztyn24

Gdzie powstaje najwięcej dowcipów politycznych? Tam gdzie z władzą nie ma żartów. Ze zbioru Bronisława Sałudy wynika, że w ostatnim ćwierćwieczu polska władza jest raczej tolerancyjna.

Dowcip o klimacie do tworzenia żartów politycznych jest jednym z kilkuset pomieszczonych w książce „Humor polityczny 1989-2014”, przygotowanej przez Bronisława Sałudę, kiedyś dyrektora olsztyńskiej rozgłośni Polskiego Radia, działacza Stowarzyszenia Społeczno-Kulturalnego „Pojezierze”, autora licznych prac z ekonomiki rolnictwa oraz historycznych publikacji na temat łowiectwa, jednocześnie właściciela Oficyny Druków Niskonakładowych. W tym właśnie, niedużym wydawnictwie wydał zbiór dowcipów politycznych, zbieranych w ciągu ostatniego ćwierćwiecza, czyli już po transformacji ustrojowej.

„W chińskiej medycynie śmiech od tysięcy lat jest skutecznym lekarstwem na wszelkie choroby. Śmiechem z powodzeniem próbowali się również leczyć Polacy w okresie hitlerowskiej okupacji, jak i później w czasach PRL-u. Trudno przecież za przypadek uznać fakt, że nazywano nasz kraj najweselszym barakiem w całym obozie socjalistycznym” - pisze autor we wstępie nawiązując do III Rzeczypospolitej, gdzie kuracja śmiechem jest metodą często i chętnie stosowaną.

Co prawda nasi prześmiewcy nie dorobili się samodzielnego pisma satyrycznego (jak kiedyś „Szpilki”), to nośnikiem wszelakich żartów stał się dzisiaj Internet. Bronisław Sałuda zauważa jednak, że choć nie brak politycznych żartów, to gorzej jest z ich jakością, a razi zwłaszcza wulgarne słownictwo. No i często „zamiast z szermierką ma się do czynienia z łomotem maczug i bębnieniem cepów”.
R E K L A M A
I to, niestety, widoczne jest we wspomnianym zbiorku liczącym 180 stron! Oto przykład: Telefon do prezesa NBP: „- Panie Balcerowicz jest pan śmierdzącym ch... i kosmicznym sk...nem. - Kto mówi? - Wszyscy. Koniec rozmowy.” Kto i gdzie opowiadał taki „dowcip” - nie wiadomo, choć można przyjąć, że autor skrupulatnie notował wszystkie żarty, niezależnie od ich wydźwięku politycznego, stopnia rażenia ostrzem satyry czy poziomu humoru. Na pewno dobrym pomysłem jest podzielenie ich na okresy odpowiednie do kadencji Sejmu: od kontraktowego do VII kadencji rozpoczętej w 2011 roku, której koniec przypada za rok. Mamy więc do czynienia z najświeższą edycją dowcipu politycznego...

Trzeba przyznać, że ten dowcip nie jest najwyższych lotów. Chyba dlatego, że - istotnie - dzisiaj w Polsce można śmiać się z władzy (polityków) bez miary, aczkolwiek zdarzały się niechlubne wyjątki interwencji służb specjalnych, np. u internauty atakującego prezydenta RP. Ale były to wyjątki potwierdzające regułę. Przy czym autor zbierał zarówno żarty krążące w realu, jak i w sieci, w tym tzw. posty, co jest widomym znakiem czasu. Z punktu widzenia czytelnika chyba najlepsze są te aktualne, odnoszące się choćby do obecnej sytuacji na wschodzie: „Rosja i Ukraina są podobne do siebie jak dwie butelki wody, tyle że jedna jest bez gazu”. Albo bardziej znany: „Jak Rosjanie nazywają Alaskę? IceKrym.” Rzecz jasna takie dowcipy były w obiegu jeszcze przed ostatnimi, tragicznymi wydarzeniami na Ukrainie. Trzeba tu docenić odwagę autora, który unikając tzw. poprawności politycznej podaje nam zestaw dań satyrycznych niezależnie od dalszych losów bohaterów zbioru.

Samo wydanie warte jest popularyzacji, bo to zapis nie tylko dowcipu politycznego, ale także bieżących wydarzeń. Każdą kadencję autor streszcza informacją, co w tym czasie się zdarzyło. Oto przykład: „PiS u władzy - Marcinkiewicz premierem - prezydentem Lech Kaczyński - pakt stabilizacyjny - koalicja PiS-u, Samoobrony i LPR - becikowe...” Te zdarzenia często umykają naszej pamięci, mamy więc okazję przypomnieć sobie, czym żyliśmy w kolejnych latach. Szkoda tylko, że zabrakło miejsca (?) na spis treści, a pojawiające się na stronach literówki psują efekt końcowy. Z kolei publikację wzbogacają rysunki znakomitego karykaturzysty Aleksandra Wołosa. No i całość jest dziełem olsztynian.

Jeśli Bronisław Sałuda zdobędzie się na kontynuację zbiorku, powinien on się zacząć od najkrótszego obecnie dowcipu: „Kelner!? Słucham!”

Marek Książek

PS. Promocja wspomnianego zbioru odbyła się w poniedziałek (28.07) w Książnicy Polskiej w Olsztynie.

REKLAMA W OLSZTYN24ico
Pogodynka
Telemagazyn
R E K L A M A
banner
Podobne artykuły
Najnowsze artykuły
Polecane wideo
Najczęściej czytane
Najnowsze galerie
Copyright by Agencja Reklamowo Informacyjna Olsztyn 24. Wszelkie prawa zastrzeżone.