Niegdyś przygraniczne miasteczko z 45-procentowym bezrobociem. Dziś wzorcowy przykład przemian, jakie dokonały się w naszym regionie. Od Gołdapi może się uczyć Olsztyn oraz inne miejscowości na Warmii i Mazurach.
Gołdap leży kilka kilometrów od granicy polsko-rosyjskiej, a za czasów PRL znajdował się tu największy kombinat rolny w kraju. Po zmianie ustroju i upadku PGR-ów bezrobocie w gminie dochodziło do 50 proc. czynnych zawodowo. Ich sytuacja materialna była tragiczna. Ludzie nie widzieli żadnych perspektyw, a młodzi jak najszybciej chcieli wynieść się do większych miast albo za granicę.
I oto stał się cud: Gołdap jako pierwsza - i na razie jedyna w województwie - w 2000 roku uzyskała status uzdrowiska, a w dawnych bunkrach nad jeziorem, pozostałości wojennej kwatery Hermana Göringa, powstało sanatorium Wital na 480 miejsc. A to dzięki temu, że w Gołdapi jest najczystsze powietrze w Polsce, zaś w okolicy znajdują się ogromne złoża borowiny. Obecnie sanatorium przyjmuje komplet kuracjuszy, którzy leczą różne choroby od górnych dróg oddechowych po reumatyzm. Poza tym właściciel sanatorium utworzył w pobliskiej wsi Niedrzwica ośrodek rehabilitacyjnych dla niepełnosprawnych dzieci pod nazwą „Marzenia”. Ośrodek prowadzi małżeństwo Nelly Wylot i Jarosław Kwasiborski. Skutecznie, bo przyjeżdżają tu mali pacjenci nawet z Rosji, Bułgarii i Kazachstanu.
Ale uzdrowisko to nie wszystko. Jak mówi Marek Miros, burmistrz Gołdapi od 1990 roku (!), po transformacji ustrojowej władze miasta postawiły na uruchomienie przejścia granicznego z Rosją, utworzenie Specjalnej Strefy Ekonomicznej oraz rolnictwo i turystykę, ze szczególnym uwzględnieniem turystyki zimowej (co wiązało się z wykorzystaniem znakomitych warunków zjazdowych na Pięknej Górze). Do tego zagospodarowano - przy wykorzystaniu środków unijnych - byłe koszary wojskowe, a w dawnej ujeżdżalni koni znalazł się basen.
Dzięki temu powstało w sumie 2 tys. miejsc pracy i bezrobocie spadło o połowę, choć to jeszcze nie koniec tej metamorfozy. Radni, burmistrz Miros i jego zastępca Jerzy Morzy liczą na przyciągnięcie kolejnych inwestorów, zwłaszcza w sferze sanatoryjno-uzdrowiskowej. Do tej pory zainwestowano w nią ok. 40 mln zł, z czego 34 mln dołożyła Bruksela. Gołdap należy do czołówki polskich gmin, które na swoje projekty zdobyły najwięcej funduszy unijnych.
Ten „cud nad Gołdapą” widać na każdym kroku. Wystarczy wejść na odrestaurowaną wieżę ciśnień i z tarasu widokowego popatrzeć na miasto. Albo zajść do otwartych wiosną tego roku najmłodszych tężni w Polsce, w nowej pijalni napić się wody mineralnej oraz leczniczej, posiedzieć w grocie solnej, pochodzić trasą zdrojową, posiedzieć w parku zdrojowym lub poćwiczyć w parku kinezyterapeutycznym (kinezyterapia - leczenie ruchem, gimnastyka lecznicza), który znajduje się naprzeciw magistratu. Zwłaszcza gdy przewodnikiem jest Radek Chrzanowski z Fundacji Rozwoju Regionu Gołdap, młody człowiek, który po rocznym pobycie w Ameryce wrócił do rodzinnego miasta, tu pracuje i gra w zespole metalowym. O słynnych gołdapskich kartaczach już nie wspominamy.
O skali sukcesu Gołdapi świadczy awans dwóch byłych wiceburmistrzów miasta: Mariana Podziewskiego na stanowisko wojewody warmińsko-mazurskiego oraz Jarosława Słomy na wicemarszałka województwa. Miejscowi są dumni, że ich samorządowcy sprawdzają się także w stolicy regionu. Natomiast obecny burmistrz nie zamierza opuścić Gołdapi, dokąd w 1984 roku przyjechał z Warszawy, bo Romincki Kombinat Rolny zaoferował mu mieszkanie. I żyje tu już 30 lat, o czym pisze w świeżo wydanej książce o niebanalnym tytule „Marek Miros, burmistrz Gołdapi”.
Z D J Ę C I A