Jarosław Kaczyński oświadczył ostatnio, że chciałby, aby Polska była taka, jak Turcja. Przyjąłem to z zainteresowaniem, również jako długoletni przewodniczący Polsko-Tureckiej Grupy Parlamentarnej oraz zważywszy fakt, że w tym roku obchodzimy 600-lecie wzajemnych stosunków dyplomatycznych. Przez trzy stulecia mieliśmy także wspólną granicę, więc łatwo można sobie uzmysłowić, jak wyglądała wtedy mapa Europy. To państwo, podobnie jak Iran, nigdy nie uznało przy tym rozbiorów Polski.
80-milionową Turcję jest za co podziwiać - ogromny rozwój gospodarczy, druga armia NATO, silna pozycja międzynarodowa itd. Ale kraj nad Bosforem ma też swoje liczne poważne problemy - m.in. w sferze demokracji, praw człowieka, w tym mniejszości kurdyjskiej, czy roli islamu.
Przed wielu laty Lech Wałęsa zapowiadał uczynienie z Polski „drugiej Japonii”, potem Donald Tusk wspominał o przekształceniu kraju nad Wisłą w „drugą Irlandię”, niedawno prezes PiS proponował pójście „drogą węgierską”. Tak można w nieskończoność - proponować model skandynawski (dla mnie najbliższy), niemiecki itd. itp.
Doświadczenia innych społeczeństw bez wątpienia warto uwzględniać, ale kopiować się ich nie da, ze względu na nieuchronne odmienności w wielu dziedzinach. Stąd tak naprawdę chodzi o to, aby stworzyć swoistą PIERWSZĄ POLSKĘ, którą obywatele uznaliby za NOWOCZESNĄ ORAZ SPRAWIEDLIWĄ!
Tadeusz Iwiński