Na zakończenie wielogodzinnej debaty sejmowej nad expose ministra spraw zagranicznych Radosława Sikorskiego o problemach polskiej polityki zagranicznej, już po odpowiedzi na pytania posłów (w czwartek po 21.00), zabrał głos szef polskiej dyplomacji, który z uśmiechem stwierdził, że podtrzymuje swą opinię o potrzebie zburzenia Pałacu Kultury i Nauki w Warszawie (to obiekt wzniesiony przez budowniczych z ZSRR) i utworzenia na tym miejscu parku.
Jeśli miał to być żart, to z gatunku po prostu niemądrych. Regularne powtarzanie przez posła Sikorskiego tej „mantry” od początku zatrącało o absurd, ale w sytuacji dramatycznych wydarzeń na Ukrainie i wokół niej, a także nieuchronnych napięć w relacjach z Moskwą, to ewidentny BŁĄD POLITYCZNY. Co więcej - utwierdzi niektórych polityków rosyjskich w przekonaniu, że mają do czynienia ze zwykłym rusofobem. Takie wypowiedzi sprzyjają ponadto nieprawdziwemu postrzeganiu przez Kreml Polaków jako społeczeństwa z wbudowanym genem antyrosyjskości. Wszystko to wreszcie dzieje się w momencie, gdy podejmowane są próby dewastowania pomników żołnierzy radzieckich i to dokładnie w rocznicę zakończenia II wojny światowej.
Minister Sikorski, inteligentny przecież licencjat Oxfordu, który w ubiegłym roku stał się pierwszym Polakiem na liście 100 „Top Global Thinkers” magazynu „Foreign Policy” (m.in. za sformułowanie, iż „Bankierów należy wynagradzać proporcjonalnie do kapitału, który generują, nie zaś do długu, który robią”) ma jakieś skłonności do kuriozalnych wypowiedzi. Do nich należały powtarzane kilka lat temu, z uporem godnym lepszej sprawy” porównania Gazociągu Północnego do Paktu Ribbentrop- Mołotow.
To jakaś recydywa. Dlatego też w tym kontekście wydaje się celowe przytoczenie słynnych słów Michela Montaigne, francuskiego pisarza i filozofa z XVI stulecia, że „Każdy z nas mówi czasem głupstwa. Nieznośne są tylko głupstwa wygłaszane uroczyście”. I to jest właśnie jeden z takich przypadków!
Tadeusz Iwiński