Barczewo to ładne miasteczko, blisko Olsztyna, można tam wybrać się na kawę i porozmawiać o jakimś projekcie. Można. Pojechałam na spotkanie w sobotę, bo umówiłam się z artystką w połowie drogi - jej i mojej, a w połowie było Barczewo.
Godzina 11, słoneczko. Miasto czyściutkie, część murów w renowacji, ładniutko, dużo zasadzeń na rabatach, będzie kolorowo. Jesteśmy w centrum, przy ratuszu. Bezradni totalnie, bo... nie ma gdzie napić się kawy i porozmawiać! Jakiś jeden lokal jest, ale zamknięty o tej porze. Szukamy innego, sprawia wrażenie opuszczonego, też zamknięty. Pytamy o inne - mówią „w Barczewie nie ma”.
Pozostaje pytanie o to, dlaczego w ładniutkim miasteczku nikt nie czeka na przybysza? Dlaczego w sobotę o godzinie 11 nie ma gdzie zajść? Korzyść z tego była jedynie taka, że na kawę do siebie zaprosiła nas obca mi mieszkanka Barczewa i obroniła honor miasteczka. Powiedziała: siadajcie i porozmawiajcie sobie, mnie będzie miło, że to u mnie... Ludzie zatem mili, ale miejsc publicznych do spotkań BRAK!!!!
Dziękuję miłej pani z Barczewa za gościnę.
Z D J Ę C I A