Niby zwykłe rondo, a tyle problemów. Drogowcy znów zmieniają organizację ruchu na Rondzie Ofiar Katastrofy Smoleńskiej. To efekt interwencji przedstawiciela policji na posiedzeniu Komisji Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego.
To, że w Olsztynie można spotkać sporo miejsc, gdzie organizacja ruchu drogowego pozostawia wiele do życzenia, tajemnicą nie jest. To, co dzieje się wokół ronda w pobliżu Dworca Zachodniego przechodzi już jednak ludzkie pojęcie. Od powstania skrzyżowania, a więc od około ośmiu lat kierowcy narzekają na sposób, w jaki zgodnie z oznakowaniem (a raczej jego brakiem) należy się po nim poruszać.
Kiedy wydawało się, że przebudowa pobliskiej ulicy Bałtyckiej położy kres tym problemom, powstały kolejne. Drogowcy kilka miesięcy temu, po oddaniu do użytku wyremontowanej drogi, zmienili organizację ruchu w taki sposób, jak widziałaby to większość zmotoryzowanych. Problem w tym, że zrobili to tylko na wylocie z ulicy Bałtyckiej. Jak sami tłumaczyli, inwestycja związana z przebudową drogi oficjalnie jeszcze się nie skończyła i obecna organizacja jest nadal tą tymczasową. Na pozostałych wlotach nie pojawiła się, bo nie pozwoliły na to m.in. warunki atmosferyczne.
Kierowcy uznali, że takie wyjście ich nie zadowala, bo taki zabieg wprowadza w błąd. Wjeżdżając na rondo od strony Bałtyckiej musimy stosować się do znaków, wjeżdżając z innych ulic już nie. Podobnie uznała policja. Jej przedstawiciel zaproponował, by do czasu pełnego wykonania oznakowania poziomego, znak drogowy z ulicy Bałtyckiej usunąć.
Powrócono więc do poprzedniego rozwiązania. Drogowcy nie chcą też jasno ocenić, kiedy pojawi się nowa organizacja ruchu i, przede wszystkim, kiedy przestanie być tą tymczasową, a stanie się stałą.