W Olsztynie czuć wiosnę, a w Chicago zima wciąż ostro trzyma. Informuje nas o tym Zbigniew Przeszłowski, przysyłając zdjęcia z przedmieść wielkiego miasta. Wszyscy są tam umęczeni śniegiem i mrozem, a pan Zbyszek uparcie dokarmia małe ptaki, bo dla nich zima jest tu dramatem.
Na zdjęciach - sytuacja z przedwczoraj, kiedy nasypało dodatkowo 18 centymetrów. Wszyscy już mówią o zalanych piwnicach, że ziemia zamarznięta, woda nie wsiąknie - wiosenne podtopienia są pewne jak nic. Z prognoz wynika, że jutro będzie lekki plus, ale w sobotę temperatura ponownie spadnie poniżej zera.
Pan Zbyszek napisał:
„Wczoraj odkopałem swój samochód. W nocy przejechał pług i znowu go zasypał. Nie potrzeba health club, bo gimnastyka pod domem zapewniona. Jezioro Michigan zamarznięte i lodołamacze muszą robić przecinki, aby barki mogły kursować między portami. Jak dotąd na dokarmianie ptaków zużyłem ponad 300 kg ziarna (w ubiegłym roku tylko 150 kg na całą zimę!), a tu końca zimy nie widać. Skrzydlate głodomory nie sieją i nie orzą, ale do jedzenia gotowe od samego rana i czekają na mnie, by ich ratować.”Nasypało śniegu aż na 210 cm. Niektórzy nie zdążyli sprzątnąć ozdób świątecznych, więc tkwią one na przydomowych trawnikach do dziś, tworząc obrazki z dziwnej bajki. Mój znajomy opisuje też, jakie zima wprowadza zwyczaje. Jadąc nocą ulicami osiedli, można sobie zebrać całą kolekcję mebli ogrodowych, wyrzucanych na brzeg chodnika i jezdni. Zapewnia, że to akceptowany przez radnych zwyczaj chicagowski. Robi się ciasno w garażach. Są zwykle na dwa auta, a na jeden dom przypadają 3-4 samochody. Gdy pryzmy śniegu dodatkowo ograniczają miejsca postojowe, robi się naprawdę ciasno, wielu musi zrezygnować z mebli ogrodowych. Wielu też rezerwuje sobie odśnieżone miejsca na parking. Zima wymusza „waleczność” postaw. W radiu dyskusja - zima nie lubi Ameryki, czy zima lubi Amerykę? Można na to spojrzeć dwojako, ale mieszkańcy mają jej dość i zazdroszczą nam lżejszej pogody.
Z D J Ę C I A