Niemiecki socjaldemokrata Martin Schulz, stojący obecnie na czele Parlamentu Europejskiego, spędził całą środę (29.01) w stolicy Alzacji, na zaproszenie Rady Europy. Głównym punktem jego pobytu było wystąpienie na forum Zgromadzenia Parlamentarnego Rady oraz odpowiedzi na szereg pytań członków ZPRE.
Schulz, który jest dobrym i niebanalnym mówcą (włada biegle angielskim i francuskim) akcentował wagę bliskiej współpracy dwóch głównych instytucji parlamentarnych na kontynencie (w Zgromadzeniu zasiada „śmietanka” przedstawicieli 47 parlamentów narodowych, zaś w Parlamencie Europejskim - ponad 750 wybieranych odrębnie reprezentantów 28 państw członków Unii Europejskiej), szczególnie gdy chodzi o przestrzeganie praw człowieka, utrzymanie mechanizmów demokratycznych oraz stabilność rozwiązań prawnych. W wielu kwestiach Parlament Europejski bazuje na decyzjach i raportach takich struktur Rady Europy, jak strasburski Europejski Trybunał Praw Człowieka oraz Komisja Wenecka. Schulz ocenił, że zbliżające się przystąpienie Unii Europejskiej do Europejskiej Konwencji Praw Człowieka będzie stanowić „kamień milowy” w drodze do zbieżności i spoistości europejskich rozwiązań.
Martin Schulz (którego znam od wielu lat) jest również kandydatem lewicy europejskiej (Partii Socjalistów Europejskich) na przyszłego szefa Komisji Europejskiej, po majowych wyborach do Parlamentu Europejskiego. Takiego poparcia udzieliło także SLD na swej konwencji w Sosnowcu w grudniu ub.r. - w jego obecności. Powiedzmy wprost - obecnie w Unii Europejskiej dominują i nadają ton jej polityce ludzie prawicy, zwłaszcza konserwatyści i chrześcijańscy demokraci. W obliczu rosnących nierówności społecznych, bezrobocia na dużą skalę i sytuacji niepewności w wielu krajach, szala zaczyna przechylać się powoli na stronę lewicy (co było m.in. widać po wyborach we Francji, Włoszech, czy ostatnio w Czechach, a nawet w Albanii).
Odbyło się także ponad godzinne, odrębne spotkanie Schulza z przedstawicielami Grupy Socjalistycznej Zgromadzenia. Mówiliśmy na nim o programie i taktyce przygotowań do wyborów europejskich, które odbędą się już za 4 miesiące. Zabierając głos akcentowałem, m.in. na przykładzie Polski, rosnące poczucie wyobcowania wielu grup społecznych, skutki bezrobocia, a wśród nich rosnącą emigrację, potęgowanie się tendencji i nastrojów nacjonalistycznych oraz zwykłej frustracji. Również atmosferę niepewności. Schulz w pełni podzielił też moją ostrą krytykę obowiązującej nad Wisłą niedemokratycznej ordynacji wyborczej do Parlamentu Europejskiego, sprawiającą, iż obywatele niektórych województw mają mniejszą niż powinni (z punktu widzenia populacji danych regionów) reprezentację w tej instytucji. Podkreślił, że jest w przyszłości za unifikacją tej ordynacji w skali całej Unii (m.in. zawartych w raporcie Duffy’ego).
Zgodziliśmy się na koniec, iż w nadchodzącej kampanii europejskiej lewica będzie kłaść zasadniczy nacisk na trzy sprawy:
- zmniejszanie nierówności społecznych w krajach Unii,
- tworzenie miejsc pracy, zwłaszcza dla młodych ludzi,
- przywracanie szeregu podstawowych wartości (takich, jak np. poczucie bezpieczeństwa, pogłębienie zaufania, dotrzymywanie danego - również w polityce - słowa).
Tadeusz Iwiński