Spore zapadlisko i ostry zakręt. Takie niebezpieczeństwa czyhają na kierowców jadących z olsztyńskich Dajtek w kierunku centrum miasta.
Ulica Sielska to jedna z tych olsztyńskich arterii, gdzie na dłuższym odcinku można pojechać szybciej niż standardowo w terenie zabudowanym. Limit prędkości jest tam podniesiony do 70 km/h. Zdaniem kierowców to dobra decyzja, bo droga prawie w całości jest bezpieczna i spokojnie można tam jechać szybciej niż z popularną pięćdziesiątką. Prawie w całości to jednak nie to samo co wszędzie.
Problem pojawia się na ostrym łuku tuż przed skrzyżowaniem z al. Schumana. Wejście w zakręt z obowiązującą tam siedemdziesiątką to spore ryzyko. Przykładowo, na podobnym zakręcie na al. Wojska Polskiego, tuż przed wybudowanym niedawno wiaduktem, obowiązuje 40 km/h. Tu kierowcy są niemal zgodni, w obu przypadkach najlepszym rozwiązaniem byłaby pięćdziesiątka.
Na Dajtkach problemem jest jednak jeszcze coś zupełnie innego. Od dłuższego czasu na zewnętrznym pasie na kierowców czeka sporych rozmiarów zapadlisko. I to nie jedno, bo droga jest zapadnięta w kilku miejscach. W dodatku właśnie na feralnym zakręcie. Nawet jadąc z prędkością niższą niż dozwolona można wpaść w niezłe tarapaty. Kilka takich wpadek i wizyta u mechanika w celu ustawienia zbieżności kół pewna. To jednak nic w porównaniu z niebezpieczeństwem, które pojawia się, gdy wpadamy w owe zapadlisko. Kontakt z defektem nawierzchni może skończyć się wizytą na sąsiednim pasie.
Co na to Zarząd Dróg Zieleni i Transportu? Na pewno nie to, co zadowoliłoby kierowców.
- Usunięcie zapadliska wymaga poważniejszego remontu niż tylko uzupełnienia masy bitumicznej. Prawdopodobnie powstało w wyniku uszkodzenia kanału deszczowego. Jest to remont, na który potrzebujemy co najmniej kilkunastu, jeśli nie kilkudziesięciu tysięcy złotych. Zgłaszamy to zadanie do planów budżetowych na przyszły rok. Jeżeli dostaniemy środki, przeprowadzimy naprawę - mówi Paweł Pliszka, rzecznik ZDZiT.
Kierowcom pozostaje więc czekać co najmniej do wiosny i, pomimo przyzwolenia, jakie dają nam znaki drogowe, zwalniać. Strach pomyśleć jednak, co stanie się, jeśli pieniądze na taki remont nie znajdą się w budżecie.
Z D J Ę C I A