Aleksander Olo Ostrowski - dziś (poniedziałek, 23 września) o godz. 18.00 w koncercie solowym dla przyjaciół w Awangardzie Bis. Wstęp wolny. Gościem specjalnym wieczoru jest Łukasz Ruch - powie po warmińsku, co myśli o promocji regionu. Poniżej krótka rozmowa z muzykiem, perkusistą Aleksandrem Olo Ostrowskim.
- Grasz w 10 składach i jeździsz po całej Polsce. Nie mylą Ci się te składy, te stylistyki?- Składy się nie mylą, w końcu w każdym mieście inny człowiek. Współpracuję z wieloma muzykami z całej Polski. Ale często bywa tak, że budząc się w poniedziałek rano zastanawiam się, gdzie jadę i z kim, jaki dzień. Dlatego wszystko mam zanotowane w kalendarzu internetowym tak, aby każdy z kim współpracuję widział, gdzie jestem aktualnie i kiedy mam wolne w razie czego :)
- Twój ulubiony rodzaj grania - po prostu w jakim stylu czujesz się spełniony?
- Lubię ciężkie brzmienia, rockowe. I lubię grać duszą, sercem, nie bać się walnąć w te bębny. Lubię grać solidnie i tak, jak się powinno grać na bębnach...Tego instrumentu się nie głaszcze :)
- Gdzie ćwiczysz?- Na koncertach :) Często bywa tak, że uczę się utworów w samochodzie - 2 tygodnie temu miałem taką sytuację, jadąc 200 kilometrów do celu uczyłem się materiału na koncert :) Ale gdy nachodzi mnie ochota, ćwiczę w moim mieszkaniu na Dajtkach, gdzie mam spokój. Wolny czas staram się gospodarować w różny sposób, nie tylko ćwicząc, ale także na chwile dla siebie, mojej dziewczyny, rodziny oraz przyjaciół, bez których byłoby ciężko :)
- Niewielu jest perkusistów w Polsce?- W Polsce mamy MEGA DUŻO PERKUSISTÓW, ale większość z nich zapomina, co to znaczy DOBRZE POŁOŻYĆ BEAT (BIT, RYTM) do piosenki. Solidnie. Wszyscy gdzieś biegną, starają się przebiec cały świat na tej perkusji :) Ale szybkość to nie wszystko. Kiedyś pewien perkusista starszej daty powiedział „BEAT MAKE MONEY”. A większość młodziaków (narybku lub materiału na perkusistów, jak to nazywam :) zapomina, że najważniejszy jest bębniarz i jego wyobraźnia a nie tylko umiejętności. To temat rzeka.
- Najważniejsze koncerty ostatniego roku?- WOODSTOCK Z ZESPOŁEM CHASSIS. Niesamowite przeżycie. Na Woodstocku grałem już drugi raz. To niesamowita jazda. Nieoficjalnie już wiadomo, że na Woodstock było około 60.000 ludzi. To jest nie do ogarnięcia moim małym rozumkiem :) Ale grać dla nich i bujać ich w swój rytm to niesamowite przeżycie.
- Jak zawarłeś znajomość i współpracę z Markiem Piekarczykiem?- Zadzwonił do mnie mój kolega z zespołu, w którym gram. Współpracował z Markiem w projekcie YUGOPOLIS i spytał, czy nie chciałbym pograć właśnie z Markiem w projekcie ZRÓDŁO. Oczywiście zgodziłem się - grać z taką legendą! Nie żałuję. Świetnie się rozumiem z Markiem. Taka współpraca to sama przyjemność :)
- Zagrasz na jego płycie?- Myślę, że tak, ale to wszystko zależy od producenta nowego materiału :) Mogę się pochwalić, że na ostatniej płycie Marka miałem zaszczyt podłożyć chórki z kolegami do paru piosenek :)
- Widziałeś go jako jurora w telewizyjnym programie The Voice of Poland? Widziałeś, że czasem słuchając czyjegoś śpiewu wzrusza się do łez?- Nie oglądam tego typu show... Nie wzruszają mnie ani jurorzy, ani wykonawcy. Nie lubię takich programów.
- Co Ciebie wzrusza do łez?- Jak nikt nie widzi, to czasami się zaszlocham :) Wiele rzeczy mnie wzrusza. Jak żenił się mój kolega z zespołu, Krystian Zemanowicz, to się poryczałem. Jak odchodzą moi koledzy na „inny świat”, to płaczę. Wzrusza mnie dobry film, muzyk z sercem na ręce i uczuciami w wykonywanej twórczości. Mam wielkie serce i przyznaję, że czasami miękkie. Czasami mężczyzna musi wydobyć łzę. To nie jest tak, że zawsze jest twardzielem.
- Czy coś irytuje Ciebie w życiu artystycznym, w show biznesie?- Irytują mnie młodociane wokalistki, które szybko wskakują na górę i zaraz spadają na przysłowiowy ryj. Irytuje mnie wiele stacji radiowych (w samochodzie słucham ulubionych płyt). Irytuje mnie kłamstwo dziennikarzy oraz portali Internetowych. Irytują mnie cwaniaki, czyli te osoby, które dzwonią do mnie, proponując mi robotę, potem proponują mi takie pieniądze, że lepiej nie mówić lub za przysłowiową flaszkę. Na szczęście jest ich mało i jak dochodzi do takich akcji, to olewam ich i nie rozmawiam. Znam swoją wartość i wiem, że mocno stoję na nogach. Jestem dobry w tym co robię - może to trochę zawiało narcyzmem, ale z wiekiem nabiera się większej wiedzy, doświadczenia, zna się swoją wartość.
- Znalazłeś się w koncercie Woodstock 2013. Jakie wrażenia? Co z tego wyniknie dla Ciebie dalej?- Tak jak już wspomniałem - jest to wielkie przeżycie, życzę każdemu muzykowi, który nie stał na tej scenie, aby tam był. To daje niezłego kopa. Aktualnie współpracuję na dłuższą metę z zespołem CHASSIS z Trójmiasta, który daje mi sporo radości z grania - tu mogę się otworzyć artystycznie. Teraz powstaje kolejna płyta zespołu (chyba trzecia), na której znajdzie się trochę mojego udziału. Bardzo polubiłem chłopaków, mamy świetne relacje i jest to jedna z najlepszych przygód w moim życiu. Jeśli wszystko dobrze pójdzie w następnym roku w maju, polecimy do Meksyku zagrać na największych festiwalach rockowych świata.
- Coś chciałbyś dodać do tego, o czym rozmawiamy?- Jeszcze jedno. Chciałbym powiedzieć wszystkim mądralom, którzy wiedzą lepiej jak mam żyć i co robić: grając w tylu zespołach odkrywam kolejne karty muzyczne, które uczą mnie wielu rzeczy, a po drugie pozwalają mi żyć i dają mi pieniążki. Nie zamienię tego na nic innego. Zajmijcie się sobą, swoimi zespołami, swoja karierą. Dziękuję i POZDRAWIAM!
******
Na spotkanie z cyklu „Dobry Poniedziałek” zaprasza Fundacja Środowisk Twórczych oraz Kawiarnia Filmowa Awangarda Bis.Elżbieta Mierzyńska
Z D J Ę C I A