Nie udało się siatkarzom AZS-u Olsztyn awansować do finału rozgrywek Challenge Cup. W rewanżowym spotkaniu 1/4 finału olsztynianie ulegli włoskiemu Pallavolo Modena 2:3.
Aby znaleźć się w gronie czterech najlepszych zespołów tego najmniej prestiżowego europejskiego pucharu (większą rangę mają zawody Ligi Mistrzów oraz Pucharu CEV), podopieczni Ireneusza Mazura musieli środowego wieczoru wygrać aż cztery sety. Ich ewentualne zwycięstwo doprowadziłoby bowiem do rozegrania rozstrzygającego tzw. złotego seta. Tak się jednak nie stało i pojedynek zakończył się po tie-breaku.
Spotkanie było jednak dość zacięte. Olsztynianie pokazali się z nieco lepszej strony niż przed paroma dniami w ligowym pojedynku z Resovią. Nie wystarczyło to jednak na tak klasowy zespół, jakim jest naszpikowana brazylijskimi gwiazdami Modena. W pierwszym secie, podobnie jak w meczu rozegranym przed tygodniem we włoskim ataku błyszczał 37-letni reprezentant Włoch Andrea Sartoretti. Między innymi dzięki zdobytym przez niego punktom goście dość szybko uzyskali bezpieczną przewagę, której nie dali sobie wydrzeć do końca odsłony.
W drugiej części gry po olsztyńskiej stronie boiska nieźle prezentował się Michał Ruciak, który zagrał za kontuzjowanego Bjoerna Andrae. Do poziomu Ruciaka starali się też dostosować Grzegorz Szymański i Sinan Tanik. Przyniosło to w końcu efekty oczekiwane przez olsztyńskich kibiców, którzy szczelnie wypełnili halę Urania. W pewnym momencie olsztynianie osiągnęli nawet dziewięciopunktową przewagę. Włosi nie zamierzali się jednak poddać, czego skutkiem było odrobienie kilku oczek. W ostateczności zawodnikom AZS-u udało się utrzymać prowadzenie do końca seta.
Trzeci set przyniósł ponowną dominację Włochów. Na parkiecie znów szalał Sartoretti, a piłki doskonale rozgrywał Ricardo. Gospodarzy stać było jedynie na kilka niezłych zagrywek Tanika, lecz nie wystarczyło to do pokonania siatkarzy z Półwyspu Apenińskiego. Trzecia partia zakończyła się ich zwycięstwem 25:20.
Kolejny set chyba najbardziej ze wszystkich mógł podać się miejscowym kibicom. Olsztynianie przez większą jego część kontrowali grę, a w końcówce prawdziwy popis dał Frank Dehne. Niemiecki rozgrywający kilkakrotnie zbombardował gości swą mocną zagrywką, dzięki czemu AZS uzyskał bezpieczną przewagę, której nie roztrwonił do końca seta.
Czwarta część spotkania rozpaliła oczekiwania kibiców. Fani zgromadzeni w Uranii oczami wyobraźni widzieli zwycięski tie-break, a następnie triumf w złotym secie. Ku ich zaskoczeniu podopieczni Ireneusza Mazura po wyjściu na boisko zachowali się niczym pijane dzieci we mgle. Katastrofalne błędy we wszystkich elementach gry spowodowały, że na tablicy wyników pojawił się rezultat 1:10! Trzy zdobyte nieco później przez gospodarzy punkty nie uchroniły ich od tak druzgocącej klęski. W konsekwencji do finałowego turnieju awansowali Włosi.
Olsztynianom będzie tym bardziej żal porażki, gdyż Final Four być może odbędzie się w Polsce. O jego rozegranie starać się bowiem zamierzają działacze Resovii Rzeszów, która w ćwierćfinale wyeliminowała holenderski Ortec Rotterdam. Rzeszowianie staną więc przed okazją pomszczenia swych niedawnych ligowych przeciwników.
W najbliższym czasie podopiecznych Ireneusza Mazura czekają dwa ostatnie ligowe spotkania fazy zasadniczej. W najbliższą sobotę olsztynianie zmierzą się w Uranii z Zaksą Kędzierzyn-Koźle, a trzy dni później również w Olsztynie gościć będą siatkarzy Jadaru Radom. Pomimo dość trudnej sytuacji olsztyńscy zawodnicy zapowiadają walkę o drugą pozycję w tabeli, która zagwarantuje im teoretycznie słabszego rywala w pierwszej rundzie play-off.
******
Mlekpol AZS Olsztyn - Pallavolo Modena 2:3 (19:25, 25:19, 20:25, 25:19, 4:15)
AZS: Tanik, Grzyb, Zagumny, Szymański, Ruciak, Lambourne (libero), Możdżonek oraz Dehne, Lubiejewski i Kudłacik
Pallavolo: Tencati, Rinaldi (libero), Denis, Sartoretti, Heller, Murilo, Ricardo oraz Pagni
Mieczysław Wieliczko prezentuje pejzaże nie tylko z Olszty...
