Wyjątkowym roztargnieniem wykazał się gdańszczanin, który w niedzielę (21.07) odwiedził nasze miasto. Najpierw nie zauważył zakazu ruchu obowiązującego na olsztyńskim Starym Mieście, a potem przy wejściu do dawnego kina Awangarda wjechał swoim pięknym Audi w ulicę Jana z Łajs. Tutaj jednak zaczęły się schody - dosłownie i w przenośni, bo ulica Jana z Łajs tylko na mapach (również tych w samochodowych nawigacjach) wygląda jak zwykła, miejska uliczka. W rzeczywistości jest to zaczynający się od kilkustopniowych schodów deptak, którym można ze Starego Miasta dojść nad Łynę. Gdańszczanin o tym nie wiedział i jego Audi zawiesiło się na tych schodach, zadając tym samym kłam obrazom z filmów gangsterskich, że samochody bez większych problemów po schodach poruszać się mogą.
Przy okazji tego wydarzenia wyszło na jaw, że gdańszczanin nie był pierwszą ofiarą swojego roztargnienia, ale i niedostatków w organizacji ruchu na Starym Mieście. Jak mówili obserwujący nietypowe wydarzenie świadkowie, nierzadko zdarza się, że kierowcy wjeżdżają w ulicę Jana z Łajs. Z opresji ratują się najczęściej zjeżdżając po schodach w kierunku ulicy Okopowej, ryzykując przy tym uszkodzenie podwozia samochodu.
Dlatego dajemy miejskim służbom drogowym pod rozwagę pomysł, by przed wjazdem w ulicę Jana z Łajs, od strony Starego Miasta, zainstalować barierkę uniemożliwiającą wjazd w tę ulicę. Bo niezależnie od tego czy przybysz naruszył zakazy czy nie, nie powinien być narażony na takie niebezpieczeństwa jak uszkodzenie samochodu na ulicy, na której wybudowano schody.
Z D J Ę C I A