W ratuszu powinni już wątpić w to, że w tym roku przebudowywany fragment ulicy Bałtyckiej będzie w całości przejezdny. Koniec roku nie tak znowu odległy, a końca prac nie widać.
Przypomnijmy, remont ulicy Bałtyckiej rozpoczął się ze sporym opóźnieniem, pod koniec ubiegłorocznych wakacji. Pierwotnie zakładano, że inwestycja zakończy się w czerwcu tego roku. Od początku było jednak wiadomo, że terminu nie uda się dotrzymać. Niedawno przesunięto go o rok. W aneksie zapisano jednak, że jeszcze w tym roku ulica ma być oddana do użytku, a na wiosnę wykonawca ma jedynie dopiąć inwestycję, m.in. poprzez zagospodarowanie terenów zielonych czy wylanie ostatniej warstwy asfaltu, tak jak w tym roku miało to miejsce przy budowie buspasów.
Czas jednak leci, a końca prac nie widać. Wykonawca obecnie wylewa asfalt na południowej nitce pomiędzy Rondem Ofiar Katastrofy Smoleńskiej a skrzyżowaniem z ulicą Jeziorną. Prace na tym odcinku trwają już prawie rok. Drogowcy jednak już wcześniej uprzedzali, że trzeba było tam położyć wiele elementów sieci podziemnych. Na drugiej nitce nie będzie takiego problemu.
Kiedy jednak ruszą prace po drugiej stronie drogi? Prawdopodobnie nie wcześniej niż za miesiąc.
- Układanie asfaltu na obecnym odcinku ma się zakończyć w sierpniu - mówi Paweł Pliszka, rzecznik prasowy Zarządu Dróg, Zieleni i Transportu.
To oznacza, że na całą drugą nitkę wykonawca będzie miał około dwóch, góra trzech miesięcy. W listopadzie można bowiem spodziewać się już zimy, co automatycznie utrudni albo nawet uniemożliwi prowadzenie prac. Zapytaliśmy więc rzecznika drogowców, czy w urzędzie wierzą jeszcze w oddanie inwestycji na czas.
- To nie jest kwestią wiary. Takie warunki zostały zapisane w aneksie do umowy. W przeciwnym razie możemy skorzystać z prawa nałożenia kar umownych - mówi Pliszka.
Wiara ponoć czyni cuda. Biorąc jednak pod uwagę liczbę błędów popełnianych przez wykonawcę, problemy z oznakowaniem remontu (temat kiepskiej organizacji ruchu i oznakowania budowy bardzo często poruszany jest na spotkaniach Komisji Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego), trudno opierać się na wierze i nadziei. Tylko w ciągu kilkunastominutowego spaceru można znaleźć kilka niedociągnięć wykonawczych i projektowych. Najbardziej zaskoczył nas hydrant na śladzie ścieżki rowerowej
- Hydrant ma być przesunięty, prawdopodobnie za ekrany dźwiękowe - mówi Pliszka.
Jest też drzewo, które wyrasta na środku chodnika czy latarnia, także w chodniku.
- Drzewo pierwotnie miało być wycięte, ale pojawiła się szansa, że uda się je zachować, więc decyzję o wycince wstrzymano. Natomiast wszystkie latarnie w sąsiedztwie Lidla są w chodniku, tuż przy krawężniku. Wynika to z faktu, że w części chodnik biegnie wśród drzew i lampy niknęłyby w konarach. Są usytuowane tuż przy krawężniku więc nie będą przeszkadzały pieszym, a dzięki temu kilkanaście drzew uniknęło wycinki - dodaje rzecznik ZDZiT.
Powyższym uwagom sam wykonawca raczej nie jest winny. Na nim jednak spoczywa odpowiedzialność za błędy w postaci zamontowania złych ekranów dźwiękoszczelnych. Przypomnijmy, że przy Technikum Ekonomicznym część ekranów miała być przezroczysta. Wykonawca zamontował jednak ekrany jednolite. Dopiero po interwencji mieszkańców i lokalnych mediów wykryto błędy. Kiepsko ułożona została też kostka brukowa na jednej z zatok autobusowych.
- Robotnicy ułożyli kostkę ze zbyt dużymi szczelinami na fugę. W naszej opinii mogło to w przyszłości spowodować szybką degradację zatoki - kostki mogłyby pod wpływem ciężaru autobusów poluzować się i w efekcie wypadać. Wykonawca zgodził się z tą opinią i zlecił pracownikom, poprawienie ułożenia kostek - wyjaśnił Pliszka.
Z D J Ę C I A