W czwartek (14.02), w artykule „Wysypisko w centrum miasta?” informowaliśmy o specyficznym sposobie sprzątania miasta przez jedną z prywatnych firm, której miasto zleciło to zadanie. Śmieci zebrane z miejskich ulic, zamiast trafiać na wysypisko, składane były na skwerze przy miejskiej pływalni przy ul. Głowackiego.
W tej sprawie interweniowaliśmy w Straży Miejskiej. W naszej obecności Grzegorz Szczęsnowicz, naczelnik wydziału patrolowo-interwencyjnego i dzielnicowych Straży Miejskiej telefonował do odpowiedzialnej pracownicy Miejskiego Zarządu Dróg, Mostów i Zieleni, uzyskując zapewnienie, że śmieci zostaną zabrane ze skweru następnego dnia, w piątek.
Byliśmy na skwerze zarówno w piątek wieczorem, jak i w sobotę. Byliśmy też w niedzielę. Pryzma śmieci zniknęła. Tyle tylko, że nie na wysypisku, a pod warstwą świeżego śniegu.
Czy na wywiezienie śmieci mamy czekać do wiosny? Czy takie postępowanie prywatnej firmy jest zgodne z zawartą z miastem umową na sprzątanie miasta? Wreszcie - co warte jest słowo pracownika MZDMiZ?
Te pytania postaramy się zadać osobom odpowiedzialnym za utrzymanie czystości miasta. Do sprawy wrócimy.