(fot. pixabay.com)
W przyszłym roku obywatele prawie wszystkich krajów Europy Środkowej będą już jeździć do USA bez wiz. Ale nie Polacy.
- USA są na dobrej drodze do podpisania do końca tego roku umów o ruchu bezwizowym z dziewięcioma nowymi krajami - ogłosił Richard Barth, asystent sekretarza bezpieczeństwa krajowego USA, w waszyngtońskiej fundacji Heritage na konferencji poświęconej ruchowi bezwizowemu.
A to oznacza, że w 2009 r. bez wiz do USA jeździć będą obywatele Czech, Słowacji, Węgier, Litwy, Łotwy, Estonii, Malty, Cypru oraz Grecji.
To ogromna niespodzianka. Gdy ponad pół roku temu Amerykanie przyjęli nowe prawo, by włączyć kraje naszego regionu do ruchu bezwizowego, dominowały głosy rozczarowania. Do 2007 r. o zniesienie wiz do USA ubiegać się mogły tylko kraje, gdzie odsetek odmów wydania wiz osobom, które konsulowie USA podejrzewają, że zostaną w Stanach nielegalnie, nie przekraczał 3 proc. Nowe przepisy podniosły ten próg do 10 proc., ale wiele krajów Europy Środkowej, w tym Polska, uważało, że to niewystarczające.
Tymczasem okazało się, że większości naszych sąsiadów udało się zdecydowanie zmniejszyć procent odmów wiz. Słowacy między 2006 a 2007 r. ograniczyli go z 16 do 12 proc., Łotysze - z 22 do 12 proc., a Litwini z 28 do niecałych 13 proc.
Dane z 2008 r. zostaną ogłoszone jesienią. Jest prawie pewne, że wszystkie te kraje osiągną wymagany próg 10 proc. i USA zniosą im wizy.
W Polsce procent odmów wiz przez konsulaty USA spada, ale wolno - między 2006 a 2007 r. z 26 do 25 proc., w tym roku wyniesie zapewne około 22 proc.
- Gdybyście mieli 12 albo 13 proc., może byśmy jakoś was do programu wcisnęli - mówi nam anonimowo amerykański urzędnik.
- Przy ponad 20 proc. nie ma szans.Polacy mogą jednak liczyć na zniesienie wiz w następnych latach. Zależy to jednak od tego, czy postarają się i Polacy, i Amerykanie.
Amerykanie narzekają, że kolejne polskie rządy nie robią nic, by zniechęcić do występowania o wizy tych, którzy i tak nie mają szans, by je dostać.
- Rządy innych krajów organizowały akcje propagandowe, a u was cisza - opowiada nam były pracownik konsularny USA w Polsce.
- A my przecież musimy odrzucić kogoś, kto ma 500 zł renty, brata, który nielegalnie został w USA, i mówi, że chce jechać do Stanów na wczasy...
80 proc. odmów w Polsce to wnioski z trzech regionów, z których od pokoleń tradycyjnie jeździ się do Chicago do pracy - z Podhala, Rzeszowszczyzny i Podlasia.
- Czy naprawdę nie można wytłumaczyć tym ludziom, że składając wnioski, przekreślają szanse na zniesienie wiz dla całego kraju? - pyta amerykański urzędnik.
Ale lobby propolskie w USA myśli też o drugim rozwiązaniu - złagodzeniu wytycznych dla konsulów USA, co powoduje spadek odmów.
- Polacy mogą pracować w Europie, kraj się bogaci, bezrobocie niedługo będzie niższe niż średnia w UE - mówił na konferencji w fundacji Heritage Jesper Pedersen, doradca kongresmana z Florydy Roberta Wexlera.
- Jak to więc możliwe, że odrzucamy aż 25 proc. wniosków? Może nasze kryteria są zbyt surowe?
Czechy, Estonia i Grecja już rozpoczęły negocjacje z Waszyngtonem w sprawie zniesienia wiz. Dotyczą one m.in. wprowadzenia biometrycznych czytników oraz prawa do obecności uzbrojonych oficerów policji na pokładach samolotów lecących do USA.
Niespodziewanie kilka dni temu zablokowaniem tych umów zagroziła Komisja Europejska. Komisarz UE Franco Frattini oświadczył, że sprawy wizowe to kompetencje Brukseli, a kraje negocjujące z USA „łamią solidarność unijną”.
Amerykanie odpowiadają, że negocjacje w sprawie zniesienia wiz zawsze odbywały się dwustronnie. Bruksela grozi jednak, że porozumienia Czech czy Węgier odda do sądu i je unieważni.
Wicepremier Czech Sasza Vondra skomentował zastrzeżenia Brukseli tak:
- Nie niszczymy solidarności europejskiej. Ale gdybyśmy czekali na to, że ktoś w Brukseli się ruszy, nic by się nie działo przez kolejne pięć lat - powiedział Vondra.