Olsztyn, dn. 14.02,2008 r.
Sz. Pan Prezes
Grzegorz Gauden
Rzeczpospolita - Wydawca
Presspublica sp. z o.o.
ul. Starynkiewicza 7/9, 10-015 Warszawa
Od dnia 21 stycznia 2008 roku wydawany przez Waszą Spółkę dziennik Rzeczpospolita zaangażował swój cały autorytet przypuszczając bezprzykładny atak na moją osobę i sprawowany przeze mnie Urząd Prezydenta Miasta Olsztyn.
Wykorzystując swą dotychczasową popularność i wiarygodność, godząc w podstawowe zasady rzetelności dziennikarskiej i uczciwości, dziennik Rzeczpospolita postawił sobie za cel zniszczyć mnie jako człowieka i usunąć mnie z urzędu Prezydenta Miasta Olsztyn, pomawiając o najbardziej niegodziwe przestępstwa.
Dziennikarz Mariusz Kowalewski i Redaktor Naczelny Paweł Lisicki, twierdząc, że dopuściłem się przestępstw zgwałcenia i molestowania i powołując się na posiadane rzekomo dowody dobrze wiedzieli, że takie „rewelacje” zostaną powtórzone za tak szanowanym dziennikiem przez niemal wszystkie media. Wydźwięk więc tych publikacji jest bardzo ogromny.
W Olsztynie mam wielu przeciwników politycznych. Podejmowane dotychczasowe działania nie podważyły zaufania do mojej osoby i już w pierwszej turze wygrałem wybory samorządowe. Od dawna trwają działania zmierzające do usunięcia mnie ze sprawowanego urzędu. Dochodziło m.in. wielokrotnie do bezzasadnych doniesień w sprawie mojej rzekomej niegospodarności do organów ścigania. Gdy zawiodły wszelkie cywilizowane metody, zostały spreparowane materiały, które raz na zawsze miały mnie pogrążyć.
Na oczach milionów Polaków zostałem przez dziennik Rzeczpospolita osądzony i skazany. Wydawanemu przez Wasze Wydawnictwo dziennikowi nie jest do tego potrzebny niezawisły sąd. Rzekome dowody dziennikarzy Rzeczpospolitej, na które sami się powołują, to kłamliwe i obrzydliwe pomówienia poparte sfabrykowanymi nagraniami i odrażającym fotomontażem (posiadanie takiego zdjęcia lub zdjęć było przyznane w jednej z publikacji) puszczonym w obieg (internet i smsy) w taki sposób, by nie można ustalić ich źródła.
Redakcja Rzeczpospolitej kolejnymi artykułami wyraża swą frustrację. Wiadomo już bowiem, że rzekome „niezbite dowody” dziennika Rzeczpospolita nie dają żadnych podstaw do postawienie mi jakiegokolwiek zarzutu. Dlatego kolejne artykuły mają na celu wywołanie oburzenia i zdyskredytowanie organów ścigania. Uważam, że wywołując oburzenie społeczne dziennik Rzeczpospolita chce wpłynąć na organa wymiaru sprawiedliwości, by działały zgodnie z drogą wskazaną przez redaktora tej gazety.
Przekazanie wolnego obiektu Prokuraturze Okręgowej w Olsztynie, nie przeze mnie ale przez Radę Miasta, pozwalającego na normalną pracę dla poprawy bezpieczeństwa jest przedstawiane jako rażące uchybienie. Redakcja Rzeczpospolitej nie uważała za stosowne wspomnieć w jakich fatalnych warunkach pracowali prokuratorzy w Olsztynie. Ciekawe, czy w dotychczasowym obiekcie mogłaby funkcjonować obecna obsada nie jednej ale dwóch prokuratur funkcjonujących w Olsztynie!
Z kolei drobne i nieistotne potknięcie, jest przedstawiane jak naruszenie prawa. Dla efektu tylko irytuje się Rzeczpospolita z powodu rzekomego ujawnienia osób pokrzywdzonych - gwałconych i molestowanych. Gdyby taki zarzut mnie dotyczył, to przecież znałbym personalia takich osób. Ponadto tylko w umyśle tęgich głów z dziennika Rzeczpospolita zrodziła się teza, że żądane akta osobowe dotyczą osób pokrzywdzonych.
Nie mam wątpliwości, że cała akcja została przygotowana bardzo starannie. Za rewelacje zostały przekazane zainteresowanym znaczne kwoty. Redakcja Rzeczpospolitej nie dokonała jednak jakiejkolwiek próby weryfikacji podsuniętych materiałów. Bezkrytycznie przedstawia cudze oszczerstwa i sama brnie w dalsze.
Artykuł 12 Prawa prasowego nakłada na dziennikarzy m.in. obowiązek szczególnej staranności i rzetelności przy zbieraniu i wykorzystaniu materiałów prasowych, nakłada obowiązek sprawdzenia zgodności z prawdą uzyskanych wiadomości. Dziennikarz Rzeczpospolitej uchybił temu obowiązkowi. Sformułował twierdzenia, które uderzają nie tylko we mnie i moich bliskich ale też w sprawowany przeze mnie urząd.
Wykorzystuję wszystkie możliwości przewidziane prawem dla obrony mego dobrego imienia. Zwróciłem się niezwłocznie do Redaktora Naczelnego dziennika Rzeczpospolita żądając zamieszczenia sprostowania informacji nieprawdziwych i zamieszczenia odpowiedzi na sformułowania naruszające moje dobra osobiste. W odpowiedzi otrzymałem złożone z dwóch zdań pisemko adwokata, który nie był uprzejmy nawet załączyć pełnomocnictwa. Pomimo mego żądania do chwili obecnej nie otrzymałem adresu prywatnego autora artykułów i Redaktora Naczelnego co uniemożliwia mi skierowanie sprawy do sądu. Podjąłem także próbę spotkania z Redaktorem Naczelnym dziennika Rzeczpospolita ale także odmówiono mi spotkania.
Niniejszy list otwarty jest moją jedyną możliwością ustosunkowania się do bezczelnych insynuacji i pomówień. Nie jestem Dawidem i nie pokonam Goliata. Nie zależy mi z resztą na tym. Walczę o swoje dobre imię i o moją rodzinę, która cierpi z powodu żenujących artykułów goniącego za sensacją dziennika, którego tytuł tak wiele znaczy dla Polaków.
Jego wspomniani wyżej redaktorzy publikacjami zapoczątkowanymi artykułem „Skandal w magistracie” dowiedli, że postępują zgodnie z rzymską sentencją: adacter caluminare, semper aliquid haeret (szkaluj śmiało, zawsze coś przylgnie).
Z poważaniem
/-/Czesław Jerzy Małkowski