Olsztyn24 - Gazeta On-Line
Portal Informacyjny Olsztyna i Powiatu Olsztyńskiego

Olsztyn24
11:30 22 listopada 2024 Imieniny: Cecylii, Stefana
YouTube
Facebook

szukaj

Newsroom24 Muzyka, koncerty
FWM | 2013-05-10 13:11 | Rozmiar tekstu: A A A

Marianna Humecka wystąpi z mistrzowskim recitalem fortepianowym

Olsztyn24
Marianna Humecka (fot. archiwum FWM)

Za tydzień, w piątek 17 maja o godz. 19.00 Filharmonia Warmińsko-Mazurska zaprasza na kolejny mistrzowski recital fortepianowy, którego wykonawczynią będzie znakomita pianistka Marianna Humecka.

Lwowianka, absolwentka Lwowskiej Akademii Muzycznej, ukończyła z wyróżnieniem Konserwatorium Moskiewskie, posiada także dyplom Szkoły Glenna Goulda wydany przez Królewskie Konserwatorium w Toronto. Pianistka zdobyła nagrodę „Galaxy” Kanadyjskiej Narodowej Kompanii Radia i Telewizji oraz nagrodę Młodych Artystów „Debiut” w Montrealu. Została wyróżniona tytułem „najlepszy młody muzyk roku” w dziedzinie muzyki klasycznej w Kanadzie. Jest laureatką międzynarodowych konkursów pianistycznych, m.in. młodzieżowego Konkursu im. Piotra Czajkowskiego i Konkursu im. Diagilewa w Moskwie, Konkursu im. Balysa Dvarionasa w Wilnie, konkursu „Wirtuozi 2000 roku” w Sankt Petersburgu oraz Calgary Honens Competition w Kanadzie.

Obecnie pianistka mieszka w Toronto i jest pedagogiem w tamtejszym Królewskim Konserwatorium Muzycznym. Koncertowała w różnych krajach Europy oraz w Japonii i w Ameryce Północnej, brała udział w międzynarodowych festiwalach: Kuhmo Festival (Finlandia), Rheingau Music Festival (Niemcy), Festiwal Tibora Vargi (Szwajcaria), „Music At The Institute” w Nowym Jorku (USA), Biennale Muzyczne w Zagrzebiu (Chorwacja), Niagara International Music Festival (Kanada), Szymanowski Quar tet and Friends, Kyiv Music Fest, Festiwal muzyki współczesnej „Kontrasty”, Chamber Music Sessions, Bach-Fest (Ukraina).

Występowała w prestiżowych salach koncertowych na świecie, takich m.in. jak Sala Kolumnowa Narodowej Filharmonii Ukrainy, Wielka Sala Konserwatorium Moskiewskiego, Teatr Maryjski w Sankt Petersburgu, Steinway Hall oraz kościół St. Martin-in-the-Field w Londynie, Kasinosaal w Wiesbaden, Sala Enescu w Bukareszcie, Sala Kolarac w Belgradzie, Studio Glenna Gulda w Toronto, Chapelle Historique w Montrealu, Instytut Ukraiński w Nowym Jorku i Chicago.
R E K L A M A
Wśród orkiestr, z którymi Marianna Humecka współpracuje, są: Narodowa Orkiestra Symfoniczna Ukrainy, Soliści Londyńscy, Orkiestra Festiwalowa Centrum Sztuki Kanady, Orkiestra Konserwatorium Królewskiego w Toronto, Thirteen Strings Orchestra w Ottawie, Rosyjska Orkiestra Narodowa, Filarmonica Banatul (Rumunia), Geminiani Orchestra (Włochy), Orkiestra Symfoniczna INSO-LWÓW, Akademickie Orkiestry Symfoniczne Filharmonii Lwowskiej i Ługańskiej, Orkiestra Kameralna „Wirtuozi Lwowa” i in.

Artystka działa na rzecz polsko-ukraińskiej współpracy kulturalnej.

W programie Mistrzowskiego Recitalu Fortepianowego w dniu 17 maja w Filharmonii Warmińsko-Mazurskiej usłyszymy następujące kompozycje:

» Franciszek Schubert - Sonata c-moll D 958
I. Allegro
II. Adagio
III. Menuetto. Allegro - Trio
IV. Allegro
» Piotr Czajkowski - Andante maestoso z suity koncertowej Dziadek do orzechów (opracowanie: Michaił Pletniew)
» Władymir Runczak - Homo Ludens ІІ
» Lewko Rewucki - Pieśń g-moll op. 17 nr 1
» Ignacy Jan Paderewski - Menuet G-dur
» Franciszek Liszt - Walc Mefisto

Bilety w cenie 40 zł normalny i 30 zł ulgowy do nabycia w kasie Filharmonii w godzinach pon-pt. 10.00-18.00

******

Sonata c-moll D 958 Franciszka Schuberta (1797-1828) otwiera serię trzech ostatnich sonat fortepianowych, powstałych w ostatnim roku życia młodo zmarłego kompozytora, który w tym samym czasie - pamiętajmy - dokonywał ostatnich szlifów w swym wstrząsającym cyklu pieśni Winterreise - Podróż zimowa. Pozostałe z tych sonat, to: A-dur D 959 i B-dur D 960. Długo pozostawały w rękopisach, niewydane drukiem, a i po publikacji, przez cały wiek XIX były mało znane publiczności koncertowej, uważane za nazbyt długie i mało atrakcyjne, zarówno dla wykonawcy jak i dla słuchaczy. Ich renesans nastąpił dopiero w XX wieku. Wcześniej nie potrafiono docenić wręcz hipnotyzujących cech tej muzyki: śpiewnej, płynącej z wolna szeroką falą, rozciągniętą w czasie, o charakterze kontemplacyjnym i jakby improwizatorskim, z mnóstwem repetycji i pauz zawieszających tok narracji... Musiało się coś zmienić w samym charakterze słuchania, czy może raczej: wsłuchiwania się - w tajemnicze przestrzenie między nutami... A w dużej mierze przyczyniły się do tego tradycje rosyjskiej szkoły pianistycznej, uosobiane w XX wieku przez takich mistrzów, jak Włodzimierz Sofronicki, Harry Neuhaus, czy uczeń Neuhausa - Światosław Richter.

W znakomitym, kilkuodcinkowym filmie dokumentalnym Bruna Monsaigeona poświęconym Światosławowi Richterowi jest taki passus, znamienny dla dokonującej się właśnie przemiany przyzwyczajeń słuchowych i estetyki muzycznej. Pianista, wspominając tam początki swojej kariery, mówi o domu rodzinnym i o gromadzie muzykalnych ciotek, które były jego pierwszą krytyczną publicznością. Ciotki te, oceniając jego wybory repertuarowe, dziwiły się młodemu człowiekowi, który jako jeden z pierwszych pianistów chciał na koncertowych estradach grać... sonaty Schuberta.

„Kto tego zechce słuchać? Schumanna trzeba grać” - perswadowały. Ciotki te były przedwojenne, to znaczy sprzed I wojny. A potem w filmie pojawia się wypowiedź pianisty kanadyjskiego, Glenna Goulda: „Osobiście nie przepadam za większością dzieł Schuberta - mówi tam Gould. - Nie jestem w stanie zaakceptować struktury repetytywnej, która na tak dużą skalę obecna jest w tej muzyce. Kiedy muszę siedzieć przez dłuższy czas i słuchać utworów Schuberta, zaczynam się niecierpliwić. Ale to, co się stało na koncercie Richtera, mogę porównać jedynie ze stanem hipnotycznego transu. Nagle zapomniałem o wszystkich moich uprzedzeniach co do repetytywności muzyki Schuberta. Szczegóły, które wcześniej traktowałem jako elementy ornamentalne, nagle objawiły mi się jako coś organicznego. Miałem wrażenie, że jestem świadkiem połączenia dwóch pozornie nie dających się pogodzić jakości, to znaczy głębokiej, analitycznej kalkulacji, ujawnianej poprzez spontaniczność, którą porównałbym z improwizacją”.

Gould, dzięki swojej inteligencji i wrażliwości, trafił w samo sedno. Dajmy się więc i my - zahipnotyzować.

Muzyka do baletu „Dziadek do orzechów” Piotra Czajkowskiego (1840-1893) to w powszechnym odbiorze przede wszystkim obrazy wigilii, zapach choinki ze świeczkami, prezentów... i snów dziecięcych o Królestwie Słodyczy i o walce dzielnego Dziadka do Orzechów z groźnym Królem Myszy. Za podstawę służyła tu znana baśń E.T.A. Hoffmanna, ale wykorzystana w przeróbce Aleksandra Dumasa - ojca, według której libretto baletu - bardzo w guście epoki - naszkicował działający przez długie lata w Petersburgu choreograf francuski Marius Petipa. Ciekawe, że Czajkowski, pracując nad tym baletem w latach 1891-92, był w złym stanie psychicznym i wciąż skarżył się na trudności z opracowaniem muzyki do II aktu, czyli owego „Królestwa słodyczy” - a przecież rezultatem tych psychicznych zmagań okazały się nadzwyczaj oryginalne, fantastyczne obrazy muzyczne jak Czekolada - taniec hiszpański, Kawa - taniec arabski, Herbata - taniec chiński... i szereg innych, bajkowych momentów. Fragment Andante maestoso, który dziś usłyszymy w opracowaniu na fortepian dokonanym przez wybitnego pianistę Michaiła Pletniewa, to w balecie tańczone pod koniec II aktu Pas de Deux Wieszczki Cukrowej i Księcia, po którym następuje finałowy walc i ogólna apoteoza.

Homo Ludens ІІ na fortepian Władymira Runczaka (ur. 1960) będzie pierwszym spotkaniem tego kompozytora z publicznością olsztyńską. Urodzony w Łucku na Ukrainie, w latach 1975-1979 studiował w tamtejszym kolegium muzycznym, a następnie w Ukraińskiej Narodowej Akademii Muzycznej w Kijowie, którą ukończył w 1986 r. Obecnie jest dyrektorem serii wydawniczej Nowa Muzyka na Ukrainie oraz wykładowcą w Narodowej Akademii Muzycznej w Kijowie. W swoim obszernym dorobku ma m.in. 4 symfonie, Requiem, 3 symfonie kameralne, koncerty, utwory kameralne, miniatury instrumentalne i wokalne. Pisze muzykę głęboko emocjonalną, nie stroniąc od elementów błyskotliwej wirtuozerii i humoru. Prócz komponowania uprawia również działalność koncertową jako akordeonista i dyrygent.

Pieśń g-moll op. 17 nr 1 Lewko (Lwa) Rewuckiego (1889-1977) to kolejna (po 3 Preludiach op. 4, prezentowanych nam cztery miesiące temu przez pianistę Serhija Hryhorenkę) z miniatur tego kompozytora ukraińskiego. Przypomnijmy: był znaczącą postacią w życiu muzycznym swojego kraju.

Urodził się w Irżawcu w guberni połtawskiej (obecnie obwód czernihowski). Gry na fortepianie zaczęła go uczyć matka, gdy miał lat pięć. Później kontynuował tę naukę w Kijowie, w klasie Mykoły Łysenki. W roku 1906, straciwszy oboje rodziców, chcąc zdobyć bezpieczny fach, podjął studia na wydziale prawa oraz wydziale matematyczno-fizycznym Uniwersytetu w Kijowie. Gdy jednak w 1913 r. w Kijowie powstało Konserwatorium, rozpoczął także studia kompozycji w klasie kompozytora i sławnego pedagoga Reinholda Gliera (którego uczniem był wcześniej również Sergiusz Prokofiew). Lata 1916-18 spędził na froncie I wojny światowej, od 1924 r. wykładał w kijowskim Instytucie Muzyczno-Dramatycznym, a od 1933 r. - w kijowskim Konserwatorium. Wojenne lata 1941-44 spędził jako nauczyciel muzyki w Taszkencie. Wróciwszy do Kijowa, kontynuował do roku 1960 wykłady w Konserwatorium i w tym mieście mieszkał już do śmierci. Był działaczem Związku Kompozytorów ZSRR, wielokrotnie nagradzanym, od 1957 r. członkiem Akademii Nauk Ukraińskiej SRR. Obszerny dorobek twórczy Rewuckiego obejmuje m.in. 2 symfonie, kantaty, koncert fortepianowy, wiele utworów kameralnych i chóralnych. Kompozytor czerpał przede wszystkim z ukraińskich pieśni ludowych, jego harmonika bliska jest stylistyce przełomu XIX wieku, zwłaszcza twórczości Skriabina i Rachmaninowa.

Menuet G-dur Ignacego Jana Paderewskiego (1860-1941) to wprawdzie drobiazg w twórczości tego pianisty i kompozytora, ale drobiazg wyjątkowo sławny i popularny. A narodził się w oryginalnych okolicznościach - w wyniku żartu. Otóż w latach 70. XIX wieku przyszły wirtuoz, studiujący wówczas w konserwatorium warszawskim, bywał gościem w domu doktora Tytusa Chałubińskiego, znanego lekarza, popularyzatora idei uzdrowisk w Tatrach. Salon doktora Chałubińskiego był miejscem spotkań wielu wybitnych przedstawicieli polskiej inteligencji.

Bywał tam m.in. sam guru polskiego pozytywizmu, Aleksander Świętochowski, którego z gospodarzem łączyła jeszcze jedna pasja: obaj panowie byli wielbicielami Mozarta, krytycznie natomiast odnosili się do muzyki sobie współczesnej. Paderewskiego nieraz prosili, by im zagrał Mozarta. I tak, któregoś razu, zagrał im menueta... I gdy potem wysłuchał jak zwykle, rytualnych westchnień, że „nie ma to jak Mozart, dziś już nikt tak nie potrafi” - pianista przyznał się do żartu: to była jego własna kompozycja „w stylu tamtej epoki”.

Żart żartem, a tymczasem menuet ów w krótkim czasie stał się obowiązkowym bisem Paderewskiego i niemal żaden jego recital nie mógł się obejść bez jego zagrania. Publiczność żądała Menueta, i nie było dyskusji. Nawiasem mówiąc, tego rodzaju żart Paderewskiego nie był odosobniony. Wręcz niezwykły był przypadek skrzypka-wirtuoza Fritza Kreislera: zwykł on grywać na swoich recitalach szereg własnych utworów, które podawał za odkryte przez siebie kompozycje włoskich mistrzów doby baroku, takich jak Gaetano Pugnani, Giuseppe Tartini, Antonio Vivaldi.

I niespodziewanie, mając już sześćdziesiąt lat - było to w roku 1935 - przyznał się do mistyfikacji, wywołując skandal i burzliwą dyskusję o kryteriach oceny wartości muzyki. Bo oto część krytyków, dotąd zachwyconych, nagle zaczęła odmawiać tym kompozycjom wszelkiej wartości. Zaś Kreisler ironizował: „Jak to? To wartość utworu zmienia się wraz z tytułem”?

Pierwszy Walc Mefisto Franza Liszta (1811-1886) to najsłynniejszy z serii czterech walców powstałych z inspiracji ową diabelską postacią oraz historią doktora Fausta. Tematem Fausta zaraził Liszta Hektor Berlioz. Opowieść o uczonym, który zaprzedał duszę diabłu - ujęta przez Goethego w formę filozoficznego poematu - stała się jedną z „książek epoki”, inspirując ogromną liczbę artystów. Berlioz skomponował kantatę dramatyczną Potępienie Fausta (1846), Robert Schumann - Sceny z Fausta (1844-53) na chór i solistów z orkiestrą, wspomnijmy też o ultra popularnej operze Charlesa Gounoda (1859), przykładów jest bez liku, aż po gigantyczną Symfonię Tysiąca Gustawa Mahlera (1907), w której - w drugiej części - również wykorzystane są fragmenty Fausta.

Liszt dołączył do tego grona twórców, komponując rozbudowaną Symfonię Faustowską (1854-57) na orkiestrę z organami, z partią tenora i chórem. Do faustowskiego tematu wracał też w szeregu utworów na fortepian. Pierwszy Walc Mefisto początkowo miał być częścią dyptyku złożonego z dwóch kontrastujących ze sobą „scen muzycznych” osnutych na motywach Fausta, choć tym razem nie Fausta Goethego, lecz wydanej kilka lat po poemacie Goethego wersji pióra poety Nicolausa Lenau’a (1802-1850). Pierwsza z tych scen to posępna Nocna procesja tajemniczych, zakapturzonych postaci, niosących przez las trumnę przy dźwiękach średniowiecznego chorału, a Faust z Mefistofelesem przyglądają się temu z oddali - po czym następuje scena druga: wspomniany Walc Mefisto z podtytułem Taniec w wiejskiej gospodzie. Obie kompozycje Liszt chciał opublikować razem, w jednym zeszycie. Wydawca zwęszył jednak, w czym kryje się prawdziwy handlowy zysk i postąpił inaczej, mianowicie: osobno ukazał się Mefisto Walc, w szalonej, wirtuozowskiej wersji fortepianowej, zdobywając natychmiast nieprawdopodobną popularność. Nocna procesja została w cieniu, niemal zapomniana, zaś Mefisto Walc numer 1 żyje już odtąd własnym, osobnym życiem na koncertowych estradach.

A oto literacki program tej kompozycji:

Trwa uczta weselna w wiejskiej gospodzie: muzyka, tańce, flirty. Mefistofeles z odmłodzonym Faustem przechodzą akurat obok, więc diabeł namawia Fausta, by wstąpić i dołączyć do zabawy. Potem wyrywa skrzypce z rąk marnego, sennego skrzypka i wydobywa ze strun melodie pełne nieopisanego czaru i ognia. Nic więc dziwnego, że kochliwy Faust, który puścił się właśnie w tany z rumianą wiejską pięknością, walcuje z nią w coraz dzikszym zapamiętaniu. Tańcząca para, wirując, wytacza się poza karczmę, przez otwarte pole, do lasu. Dźwięki skrzypiec stają się coraz cichsze, coraz łagodniejsze, a słowik intonuje pieśń miłosną...

REKLAMA W OLSZTYN24ico
Pogodynka
Telemagazyn
R E K L A M A
banner
Najnowsze artykuły
Polecane wideo
Najczęściej czytane
Najnowsze galerie
Copyright by Agencja Reklamowo Informacyjna Olsztyn 24. Wszelkie prawa zastrzeżone.