Na banerach wspierających działania koalicji stowarzyszeń „Bezpieczna Energia”, sprzeciwiającej się rozwojowi energetyki wiatrowej na Warmii i Mazurach, nastąpiły istotne zmiany. Skrzydła sugestywnie umiejscowionych w regionalnym krajobrazie wiatraków zasłoniły banany. Można się było o tym przekonać dzisiaj (19.03) przed południem, przed wejściem do Urzędu Marszałkowskiego, gdzie po raz kolejny pikietę zorganizowali członkowie „Bezpiecznej Energii”. I jak zwykle stanęli przed urzędem z gigantycznym banerem.
Na banerach wspierających działania koalicji stowarzyszeń „Bezpieczna Energia”, sprzeciwiającej się rozwojowi energetyki wiatrowej na Warmii i Mazurach, nastąpiły istotne zmiany. Skrzydła sugestywnie umiejscowionych w regionalnym krajobrazie wiatraków zasłoniły banany. Można się było o tym przekonać dzisiaj (19.03) przed południem, przed wejściem do Urzędu Marszałkowskiego, gdzie po raz kolejny pikietę zorganizowali członkowie „Bezpiecznej Energii”. I jak zwykle stanęli przed urzędem z gigantycznym banerem.
- Pojawienie się bananów na naszym banerze związane jest niewłaściwym zachowaniem się naszego przedstawiciela, przedstawiciela obywateli w samorządzie województwa - wicemarszałka Jarosława Słomy - wyjaśnił Jacek Adamas, jeden z uczestników pikiety.
- Marszałek Słoma z wcześniej ustalonego spotkania, które odbyło się w środę w poprzednim tygodniu, uczynił spotkanie prywatne. Wyprosił z tego spotkania media. Okazuje się, że panowie marszałkowie mogą w tym budynku przyjmować sobie na audiencjach prywatnych. Przyszliśmy więc tutaj, żeby się dowiedzieć: co to jest!?Zdaniem Jacka Adamasa, zachowanie marszałka Słomy to wypisz-wymaluj zachowanie dygnitarza z tzw. republiki bananowej.
- Dlatego na banerze pojawiły się te banany - powiedział Adamas.
- Urząd Marszałkowski to jeszcze nie Pałac Marszałkowski. I to nie jeszcze „bananowa republika”. Przynajmniej mamy taką nadzieję - dodał.
Zdaniem Jacka Adamasa, stowarzyszenia sprzeciwiające się budowie farm wiatrowych na Warmii i Mazurach są lekceważone przez urzędników.
- Jesteśmy przedstawicielami kilkudziesięciu stowarzyszeń z Warmii i Mazur i walczymy o interes tej krainy - powiedział Adamas.
- Natomiast pan marszałek zrobił sobie prywatną audiencję i wyprasza media. No to w którą stronę to wszystko idzie? Idzie właśnie w stronę „republiki bananowej”. Mamy konstytucyjne prawo do spotkań w tym urzędzie i poważnego traktowania. Okazuje się jednak, że urzędnicy z wyboru nie respektują praw konstytucyjnych i praw obywatelskich.Z zarzutami Jacka Adamsa nie zgodził się najbardziej w tej sprawie zainteresowany - wicemarszałek województwa warmińsko-mazurskiego Jacek Słoma.
- Z ubolewaniem muszę stwierdzić, że zostałem poddany swego rodzaju manipulacji ze strony przedstawiciela organizacji społecznych, z którym się umawiałem - stwierdził Jarosław Słoma. -
Na jego prośbę o spotkanie odezwałem się. Zasygnalizował problem z jakimś dokumentem, którego nazwy wówczas nie był w stanie podać. Umówiliśmy się w kilka osób na robocze spotkanie. Natomiast pan Worobiec (Krzysztof Worobiec, prezes Stowarzyszenia Sadyba - przyp. red.)
zjawił się w towarzystwie mediów. Nie wiem jakie cele to miało osiągnąć. Nie było to ze mną, jako organizatorem i gospodarzem spotkania, umawiane ani skonsultowane. Zostałem postawiony wobec swego rodzaju wymuszenia tej formy spotkania. Ponieważ było to spotkanie robocze, a nie konferencja prasowa, do dyspozycji mediów byłem po zakończeniu tego spotkania. Niestety, po wyjściu z sali nie zastaliśmy nikogo z dziennikarzy.Spór o to, czy w Olsztynie jest czy nie „republika bananowa”, był tylko jednym z wątków związanych z energetyką wiatrową, jaki poruszano dzisiaj w murach Urzędu Marszałkowskiego w Olsztynie. Wiatrakami po raz kolejny zajęli się też radni klubu PiS w Sejmiku Województwa. Ale o tym w odrębnym materiale.
Z D J Ę C I A
F I L M Y