Od trzech lat nie może zapaść konkretna decyzja o budowie hospicjum w Olsztynie, a że środowisko wspierające Caritas w tej sprawie nie rezygnuje z „natarcia”, to na spotkanie z nim w Ratuszu przybyli wszyscy prezydenci.
O tym, że hospicjum w Olsztynie jest potrzebne mówią wszyscy. Pęka przecież w szwach nieduża placówka tego typu ulokowana w starym szpitalu kolejowym. Z inicjatywą budowy nowoczesnego, dużego hospicjum wystąpiło do Prezydenta Miasta prawie trzy lata temu grono społeczne, skupione wokół Caritasu. Doszło już do wstępnych rozmów co do lokalizacji, wielkości obiektu i kosztów budowy. Nic jeszcze nie ruszyło jednak z mocą, przybliżającą konkrety.
W prezydenckim kręguDecyzje nie zapadają w Ratuszu, bo nie ma zatwierdzonego budżetu, a wraz z nim projektowanych kwot - a ma to być 10 mln zł - na budowę hospicjum. W rozmowach wskazuje się, że miejscem budowy mógłby być teren przy ulicy Metalowej.
W ostatnim spotkaniu, które niedawno odbyło się w ratuszu uczestniczył prezydent Czesław Jerzy Małkowski i jego zastępcy: Tomasz Głażewski, Tomasz Szczyglewski, Anna Wasilewska. Ponadto dyrektor wydziału inwestycyjnego Danuta Gazdowska. Oprócz społecznego komitetu wpierającego budowę hospicjum z przeznaczeniem, że miałby to prowadzić Caritas, przybyło tylko kilkoro radnych radnych, spośród których najwięcej szczegółowych pytań zgłosił Jan Tandyrak.
Na miarę możliwościPo trzech latach opinie uczestników spotkania brzmiały między innymi tak:
Prezydent Czesław Jerzy Małkowski: -
Hospicjum jest potrzebne. A dlaczego dotąd go nie ma? Bo jeszcze nie wszyscy co do tego są przekonani. Poza tym nie ma zatwierdzonego budżetu, a tym samym i kwot na tę inwestycję.Zenon Złakowski z komitetu wsparcia dla Caritasu: -
Dziękujemy za deklaracje. Tylko, że wcześniej mówiło się, że na budowę trzeba zaplanować 18 milionów złotych, teraz mówi się, że 10 milionów? Czy to znaczy, że miasto traktuje te inwestycję mniej priorytetowo, czy też po prostu nie ma więcej pieniędzy? Danuta Gazdowska: -
Jeśli ma być hospicjum, to za pieniądze adekwatne do potrzeb i możliwości miasta. W tej chwili możemy mówić o 10 milionach i to w budżecie jeszcze nie zatwierdzonym. Ewa Zakrzewska, radna: -
Nikt z nas nie ma wątpliwości. Hospicjum jest potrzebne. Nikt nie jest przeciwny budowie, ale radni muszą znać konkrety.
Jan Tandyrak, radny: -
Kto i na jakiej zasadzie wyliczyć może, ile konkretnie miejsc hospicyjnych potrzebnych jest w Olsztynie? Jaki wskaźnik obliczeń tu się stosuje? Jeśli będziemy znać konkretne zapotrzebowanie na łóżka hospicyjne, to do nich zaplanować można obiekt o takiej, a nie innej kubaturze i tym samym za takie, a nie inne pieniądze. Najpierw konkrety, potem plany na miarę możliwości.Kiedy człowiek umieraAnna Wakar z komitetu wsparcia budowy: -
A ile konkretnie lat władze miasta potrzebują na decyzje? Bo ja od trzech lat przysłuchuje się dyskusji, która stoi w tym samym miejscu - zerowym. Tomasz Szczyglewski, wiceprezydent: -
Myślę, że decyzje może opóźniać to, że jak wiem z wygłaszanych opinii, są dwa środowiska upominające się o hospicjum według własnego konceptu. Jedno, wywodzące się ze starego szpitala kolejowego, w którym jest instytucja pomocy typu hospicyjnego, a drugie ze środowisk skupionych wokół Caritasu, które chce prowadzić duży ośrodek tego typu, powołując się na swoje doświadczenie i historię. I to poglądami dzieli opinie ratusza i opóźnia ostateczne decyzje. Stanisław Niepsuj, lekarz, wspierający starania Caritasu: -
Znane jest powiedzenie, że człowiek umiera, gdy brakuje mu wody i kiedy znika jego cień. Zróbmy tym ludziom cień. Cień nadziei i szans na godne odejście. Nie zwlekajmy z tym, co tak pilne.