Olsztyn24 - Gazeta On-Line
Portal Informacyjny Olsztyna i Powiatu Olsztyńskiego

Olsztyn24
18:14 22 listopada 2024 Imieniny: Cecylii, Stefana
YouTube
Facebook

szukaj

Newsroom24 Muzyka, koncerty
Elżbieta Mierzyńska | 2013-03-07 00:07 | Rozmiar tekstu: A A A
Dariusz Naworski: To trzeba poczuć

Pink Floyd – jubileusz w Olsztynie

Olsztyn24
Pink Floyd, rok 1973 (fot. wikipedia) | Więcej zdjęć »

24 marca 2013 roku minie równo 40 lat od wydania albumu The Dark Side of the Moon zespołu Pink Floyd. Każdy z fanów zespołu mógłby z pewnością opowiedzieć własną historię związaną z tym wyjątkowym albumem. O swojej historii Elżbiecie Mierzyńskiej opowiada Dariusz Naworski, radiowiec, inicjator zorganizowania w Olsztynie niezwykłego jubileuszu.

- Jak wpadłeś na pomysł jubileuszu wydanej w 1973 roku, a więc 40 lat temu, płyty The Dark Side of the Moon zespołu Pink Floyd i wybrałeś na to miejsce Olsztyńskie Planetarium?

- Zacznę jak w bajce - pewnego razu na Boże Narodzenie, dostałem pod choinkę od swoich wspaniałych córek książkę Nicka Masona „Pink Floyd - moje wspomnienia”. Czytałem ją na raty i jakoś pod koniec 2012 roku dotarłem do rozdziału dotyczącego wydania płyty The Dark Side of the Moon. Dziwne to trochę, ale dopiero wtedy poznałem szczegóły wydania tej płyty i jej premiery w londyńskim Planetarium. Z okazji 10. rocznicy wydania albumu w swojej szkole w Kętrzynie zorganizowałem przesłuchanie Ciemnej Strony Księżyca, nie mając pojęcia, jak ta premiera odbyła się w oryginale! O samej dacie wydania płyty dowiedziałem się w tamtych latach z Radiowej Trójki, z programu Piotra Kaczkowskiego.

- To wtedy była nasza „Wikipedia”!
R E K L A M A
- Właśnie. Pamiętam, że sam narysowałem plakaty, ulotki - a każda była indywidualna, bo robiona ręcznie! - i na pokaz, który odbył się w klasie do nauki języka niemieckiego przyszło sporo osób.

- A zatem sam pomysł uczczenia 40. rocznicy przyszedł na początku rozdziału i w miarę czytania narastał, by na zakończenie

- zapadła decyzja, że to robię! I jak to jest w moim zwyczaju, zrobiłem plan i od października punkt po punkcie do teraz go realizuję. Wszystko się bardzo dobrze składało - mamy w Olsztynie Planetarium, wiadomo było, że tak jak na premierę w Londynie zespół nie przybędzie - ale nic to, trzeba działać.

- Dlaczego akurat Pink Floyd? Kiedy po raz pierwszy poznałeś ich muzykę? Jak ją odbierałeś w tamtych odległych czasach? Jak rozumiałeś ich skomplikowane w treści teksty?

- W czasach największej popularności zespołu większą rolę odgrywała muzyka. Bo prawda jest i taka, że niestety, tłumaczenie tekstów nie było wtedy łatwym zadaniem. Szkoda, że nie śpiewali po rosyjsku (śmiech). O czym śpiewali można było jednak dowiedzieć się z Radiowej Trójki i od nielicznych nauczycieli języka angielskiego. Pierwszą płytą, jaką słuchałem z oryginalnego czarnego krążka, była płyta Middle i utwór Echoes - i chociaż nie wiedziałem, o czym tam śpiewają, to po wielu latach, gdy poznałem już tłumaczenie, mogę stwierdzić, że dobrze rozumiałem przekaz tej muzyki.

- Zatem jest to możliwe, by nie znając tekstu, czuć go dzięki muzyce.

- Tak, bo tę muzykę trzeba po prostu czuć! Ona jest dla mnie swoistym rachunkiem sumienia. Jest w niej coś, czego w logiczny sposób nie potrafię wytłumaczyć.

- Chyba można powiedzieć, że jesteśmy z pokolenia, które wyrastało na tego rodzaju muzyce i to nas kształtowało do tego, by również w tych czasach oczekiwać od muzyki już czegoś więcej niż kilku prostych zwrotek do skakania, choćby nie wiem jak wysoko lokowanych na liście top.

- Szanuję każdy rodzaj muzyki i jestem bardzo tolerancyjny. Być może jest to wynik miejsca, w którym pracuję - miejsca, gdzie muzyka jest sposobem na zarabianie pieniędzy i proszę mi wierzyć, że niczemu się już nie dziwię. Ostatnio słyszałem w jakimś filmie, że są ludzie i ludzie „hamburgery”. Podobnie jest z muzyką. Muzyka, o której mówimy, czyli z gatunku Pink Floyd, zmusza do refleksji, zastanowienia się nad otaczającym nas życiem. Niestety, zazwyczaj posłuchamy, uronimy łezkę i dalej wracamy do rzeczywistości. Moim zdaniem, poruszane tematy na wszystkich płytach Pink Floyd, wskazują nam nasze błędy, ułomności, a nawet uczą niekiedy jak mamy postąpić. Tylko faktycznie, jest ona jak siedem grzechów głównych - wiemy że są, wiemy, że je popełniamy i z premedytacją je popełniamy nadal. Czasami to bardzo żałuję, że tak bardzo się w to zagłębiam i chciałbym tupać nogą w rytm „Ona tańczy dla mnie”.

- Bo ta lżejsza muza jest może jak lek na współczesny stres. Powiedz mi jednak, co dziś według Ciebie kształtuje kulturę?

- Niestety, kształtuje ją komercja! Widzimy wysyp wątpliwej jakości przedstawień, kabaretów itp. No, sami oceńcie - „Jezioro Łabędzie” w Sportowej Hali Urania? Dlatego całe przedsięwzięcie związane z prezentacją płyty staram się organizować w sposób całkowicie niekomercyjny. Na razie wychodzi, a to znaczy, że można.

- Co lansują media? Czy też może co odzwierciedlają media?

- Odpowiedź na pytanie to strzał w moje kolano - a znowu ta odpowiedź to cała prawda o mnie. Czyli chyba czysta hipokryzja.

- Powiedz więc, dlaczego nie ma miejsca na alternatywną sztukę lub czemu jest jej niezwykle mało, od święta niemalże?

- Od święta i trzeba jeszcze szukać chętnych, chociaż powiem, że akurat ten projekt cieszy się dużym zainteresowaniem. Ja uważam, że jest miejsce i chwała każdemu, kto taką sztukę robi, promuje i wspiera. Ja również staram się przemycać i promować alternatywną sztukę i ludzi z nią związanych. Współpraca z Tobą Elu jest tego najlepszym przykładem. Z komercyjnego punktu widzenia alternatywne formy nie przyciągają rzesz potencjalnych klientów i dlatego nie jest to przez organizatorów wspierane. Musimy zatem ustawicznie działać, tworzyć i promować sztukę alternatywną, żeby coś ludziom w głowach zostało. Szczególna odpowiedzialność spoczywa między innymi również i na mnie - nie chcę stracić „złotego rogu”, jakim jest możliwość promocji takich działań.

- Jak i czy to było łatwe zadanie udało Ci się przygotować w Olsztynie jubileusz płyty Floydów? Z jakimi opiniami się stykałeś? Jak ludzie reagowali na zaproszenia?

- Moja naiwność nie zna granic! Ja jeszcze w sumie w latach szkolnych myślałem, że jak napiszę ładnie do managera Pink Floyd, to na pewno oni przyjadą do Polski. No, bo jak przecież zespół, który tworzy tak wspaniałą muzykę, może być nieczuły na mój list! Tak mi zostało - chociaż powiem, że poprosiłem ładnie Piotra Metza, żeby przyjechał i powiedział słowo wstępne na pokazie, to on odpowiedział, że chyba przyjedzie. Ogólnie to spotykam się z przyjaznymi opiniami. Wielu ludzi pamięta muzykę Floydów. Rozmowy rozpocząłem w Planetarium. Pan Jacek Szubiakowski - dyrektor Planetarium od razu przystał na moją propozycję. Na kolejnym spotkaniu byli również pracownicy Planetarium: Natalia Oliwiak, Leszek Błaszkiewicz, Darek Madaj i wszyscy jednogłośnie poprali pomysł. Ja do końca nie byłem świadomy, że przygotowanie pokazów do takiego przesłuchania płyty może zająć tyle czasu i pracy, więc w pewnym momencie zaczęło mi być głupio, że wrobiłem ludzi w dodatkowe zajęcie. Kolejna osobą, która z entuzjazmem przystąpiła do projektu to Kasia Grabińska i kierowana przez nią Pracownia Tańca Współczesnego Pryzmat (ciekawy zbieg okoliczności nazwy i motywu przewodniego płyty). Zaproszenie na to wydarzenie sam zaprojektowałem, a w odpowiednie programy wpisał mój kolega i dyrektor Domu Kultury w Mikołajkach Jarek Puszko. Wydrukował je Pan Tadeusz Matuszewicz z Biskupca. Materiały promocyjne i postacie członków zespołu przygotował Robert Szapiel z Mrągowa. O przedsięwzięciu piszesz Elu ty. I tak dzięki ludziom dobrej woli udało się to zorganizować bez sponsorów. I to jest sukces uważam. Chociaż była jedna osoba, która na moją prośbę wykonania pokazów V-dżejskich odpisała mi tylko podaniem kwoty - 2500 złotych. Ale odpłaciłem się niebawem pięknym za nadobne, bo po jakiś czasie ta osoba zwróciła się do mnie z prośbą o patronat nad imprezą, to bezczelnie odpisałem tak samo - 2500 złotych. Myślę, że człowiek ten to zrozumiał. Nie obyło się oczywiście bez problemów, ale wyznaję zasadę, że gdzie drwa rąbią, tam wióry lecą. Nie warto o tym pisać - zresztą członkowie zespołu też się kłócili jak nagrywali ten album.

- A zatem 24 marca 2013 roku minie równo 40 lat od wydania albumu The Dark Side of the Moon zespołu Pink Floyd. Wszystkie znaki na niebie wskazują, że będziemy mieć niezapomniane spotkanie i Ty jesteś jego inicjatorem. Czego Ci życzyć?

- Mam nadzieję, że tym pokazem wprowadzę chociaż nutkę refleksji wśród uczestników.

- A ja z tego powodu czytam książkę „Pink Floyd - Prędzej świnie zaczną latać” (Mark Blake, prawdziwa historia Pink Floyd), którą dostałam od Mikołaja - on chyba przewidział, że będzie takie wydarzenie w Olsztynie! A więc jak w bajce.

Rozmawiała: Elżbieta Mierzyńska

Z D J Ę C I A
REKLAMA W OLSZTYN24ico
Pogodynka
Telemagazyn
R E K L A M A
banner
Podobne artykuły
Najnowsze artykuły
Polecane wideo
Najczęściej czytane
Najnowsze galerie
Copyright by Agencja Reklamowo Informacyjna Olsztyn 24. Wszelkie prawa zastrzeżone.