W wiatrołapach pojawiły się lampy z czujnikami ruchu
Prezesi i administracje spółdzielni mieszkaniowych łatwego życia nie mają. Jednym nie podoba się, że administracja wycięła zasadzone i przez lata pielęgnowane przez spółdzielców drzewa, innym nie odpowiada rozwieszanie spółdzielczych ogłoszeń na szybach drzwi do bloków, kiedy na klatkach są nowoczesne i estetyczne tablice ogłoszeń, jeszcze innym nie w smak wysokie gaże prezesów. I o tym z reguły informują media, nie zauważając rzeczy drobnych, ale świadczących, że spółdzielnie jednak zmieniają się, a głos „szeregowego” spółdzielcy też może się liczyć. Napiszę więc o takiej drobnej, ale dającej satysfakcję z pozytywnego jej finału sprawie, załatwionej przez Administrację Osiedla „Pojezierze” SM Pojezierze.
Czasowe wyłączniki świateł na klatkach schodowych to standardowe wyposażenie bloków od dziesiątków lat. Inaczej sprawa miała się z oświetleniem wejść do budynków i do wiatrołapów lub jak kto woli - ganków. Tu raz zapalona lampa najczęściej świeciła się, aż ktoś z lokatorów wychodzących na poranną zmianę zlitował się i zbędne światło wyłączył. Z kieszeni lokatorów ubywał grosik za grosikiem, cierpiało też środowisko, bo wiadomo, że dla wyprodukowania zmarnowanej energii trzeba spalić ileś tam kilogramów węgla, a spalanie to dymy, sadze itd., itp.
Jakiś czas temu Spółdzielnia Mieszkaniowa „Pojezierze” zabrała się za ograniczenie marnotrawstwa, a tym samym obniżanie kosztów zakupu energii elektrycznej. Przed wejściami do klatek schodowych pojawiły się markowe (przynajmniej w moim bloku) plafony, z czujnikami ruchu. Więc gdy nastał wieczór, a lokator pojawił się przed wejściem do bloku, lampa rozbłyskała światłem, by po chwili automatycznie się wyłączyć.
Innowację lokatorzy przyjęli z zadowoleniem, ale do pełnej satysfakcji (szczególnie tych, którym obniżanie kosztów eksploatacji leży na sercu) czegoś jeszcze brakowało. Bo nadal przez całą noc, tak jak kiedyś lampy przed wejściami do klatek schodowych, świeciły się światła w wiatrołapach (gankach). Zapewne przyzwyczajenie większości mieszkańców bloku powodowało, że raz zapalone wieczorem oświetlenie wyłączane było dopiero następnego dnia rano.
Na to marnotrawstwo i brak konsekwencji w działaniach na rzecz oszczędzania energii nie tak dawno temu zwróciłem uwagę przesympatycznej pani z administracji osiedla „Pojezierze”, która dba o porządek w naszym bloku. Zasugerowałem zamontowanie włączników czasowych również w wiatrołapach. Pani zobowiązała się przekazać wniosek dalej. I wczoraj przeżyłem „pozytywny” szok, bo wejście z klatki schodowej do wiatrołapu zablokowała mi drabina, a na drabinie pan. Pan wymieniał właśnie lampę oświetlającą wiatrołap na taką wyposażoną w czujnik ruchu. Podobne urządzenia pojawiły się również w innych klatkach schodowych mojego bloku.
Wieczorem sprawdziłem - urządzenie działało tak, jak powinno. Bez problemu oświetliło mi złożoną z 6 małych kroków (zmierzyłem) drogę od wejścia do bloku do klatki schodowej. Po kilkudziesięciu sekundach lampa automatycznie się wyłączyła. I w takim stanie czekała, aż w wiatrołapie pojawi się następny lokator.
Teraz pokonując wieczorem drogę do własnego mieszkania cieszę się, że z kieszeni mojej i moich współlokatorów nie wyciekają niepotrzebnie grosiki, a środowisko cierpi mniej niż dotychczas. Mam też poczucie, że w SM „Pojezierze” ktoś liczy się z moim zdaniem. Wszystkim, którzy przyczynili się do rozwiązania tego pozornie drobnego, ale irytującego mnie problemu, bardzo dziękuję.