Pożary budynków mieszkalnych, zbyt wysokie stężenie tlenku węgla, pożar sadzy w kominach - do kilkunastu takich zdarzeń doszło na terenie powiatu olsztyńskiego. - Wielu z nich udałoby się uniknąć, gdyby ktoś zadbał o właściwą eksploatację budynków i znajdujących się w nim instalacji i urządzeń grzewczych - ostrzegają strażacy.
Ostatni tydzień to nasilenie wydarzeń związanych w dużej mierze z niewłaściwą dbałością o instalacje i urządzenia grzewcze.
- Na terenie powiatu doszło do kilkunastu bardzo groźnych zdarzeń - mówi Zbigniew Załuski, dyrektor wydziału zarządzania kryzysowego w olsztyńskim starostwie.
- Paliły się wielorodzinne budynki mieszkalne, strażacy kilka razy gasili też sadze w kominach, było też kilka wyjazdów związanych z pomiarem stężenia tlenku węgla. Dlatego trzeba przypomnieć wszystkim mieszkańcom i administratorom o kilku podstawowych zasadach, które mogą komuś uratować życie. Ewakuacja ludzi
Jak wynika z listy zdarzeń odnotowanych w Centrum Zarządzania Kryzysowego w Olsztynie do najpoważniejszych pożarów doszło w Barczewie przy ul. Olsztyńskiej i w Tuławkach, gdzie paliły się budynki mieszkalne. W Barczewie ogień pojawił się na poddaszu, trzeba było ewakuować 20 osób. Na szczęście dzięki błyskawicznej interwencji strażaków straty były minimalne.
- Uratowano mienie o wartości pół miliona złotych przy stracie wynoszącej zaledwie 10 tys. zł - informuje Sławomir Filipowicz, rzecznik prasowy Komendy Miejskiej Państwowej Straży Pożarnej w Olsztynie.
- W Tuławkach także trzeba było ewakuować ludzi. Spaleniu uległa część poddasza użytkowego oraz meble. Straty wyniosły 200 tys. zł, uratowano mienie o wartości 100 tys. zł. W Olsztynku i Kobułtach strażacy musieli mierzyć stężenie tlenku węgla. Z kolei w Kabikiejmach Górnych, Dobrym Mieście i Klebarku Wielkim paliły się sadze w kominach.
- Wielu zdarzeń udałoby się uniknąć, gdyby ktoś zadbał o właściwą eksploatację budynków i znajdujących się w nim instalacji i urządzeń grzewczych - uważa Sławomir Filipowicz.
Zbiór podstawowych zasadStrażacy przypominają o właściwej konserwacji i usuwaniu zanieczyszczeń z przewodów dymowych i spalinowych. W lokalach gastronomicznych trzeba to robić raz w miesiącu, w przypadku pieców na paliwo stałe raz na trzy miesiące, a w przypadku paliwa ciekłego lub gazowego nie mniej niż raz na pół roku. Przeglądów powinien dokonywać kwalifikowanych kominiarz.
- Do tego dochodzi jeszcze dbałość o przewody wentylacyjne, które trzeba sprawdzać przynajmniej raz w roku - dodaje Sławomir Filipowicz.
- Warto też pamiętać o tym, aby nie zasłaniać kratek wentylacyjnych, nie doszczelniać okien, czy nie zatykać szczelin w drzwiach.W trosce o własne bezpieczeństwo, warto rozważyć zamontowanie w domu czujek dymu i gazu. Koszt zamontowania takich czujek (80 zł - 250 zł) jest niewspółmiernie niski do możliwości uratowania życia ludzkiego.