Końca prac na ul. Bałtyckiej jeszcze nie widać
Remont ulicy Bałtyckiej, zgodnie z komunikatem znajdującym się na stronie MZDiM, powinien dobiegać do półmetka. Teoretycznie, bo to niemal pewne, że inwestycja wydłuży się co najmniej dwukrotnie.
Tymczasem przy budowie drogi co chwila nową organizacją ruchu zaskakiwani są piesi. Od początku przebudowy jednej z najbardziej ruchliwych ulic w mieście, spora część mieszkańców narzeka na oznakowanie i to, co dzieje się w pobliżu remontu. Narzekają i kierowcy, narzekają i piesi. Ci pierwsi na prowizoryczne łatanie ubytków w drodze, ci drudzy na sposób przygotowania miejsc, którymi można obejść remontowaną drogę, a właściwie na brak takich miejsc.
W tej sprawie interweniowaliśmy już na początku przebudowy. Dzięki naszym apelom udało się nieco polepszyć sytuację pieszych w tym rejonie. Wykonawca wysypał na ścieżkach więcej żwiru, odgrodził też ścieżki od parkingu sklepowego i dość ruchliwej uliczki do niego prowadzącej. Niestety, jeszcze przed świętami doszło do kolejnych zmian. Jak można było się spodziewać, na niekorzyść pieszych.
Wykonawca prac zdemontował cały trakt pieszy na wysokości Lidla. By dojść do przystanku przy Zespole Szkół Ekonomicznych, znów trzeba korzystać z parkingu przy sklepie lub ruszyć śladem nowej drogi. Takie rozwiązanie proponuje miasto.
- Wykonawca wyznaczył przejście dla pieszych i przejazd dla rowerzystów po śladzie południowo-zachodniej jezdni ul. Bałtyckiej. Obszar został wygrodzony i oznakowany - mówi Paweł Pliszka, rzecznik Miejskiego Zarządu Dróg i Mostów.
Rozwiązanie dość zaskakujące, gdyż niejednokrotnie w miejscach tych można spotkać pojazdy pracujące przy budowie nowej drogi. Czy to zatem bezpieczne? Trudno powiedzieć. Na pewno niewygodne, bo po każdej odwilży droga nie jest do przejścia dla w pełni sprawnego pieszego, a co mają powiedzieć osoby starsze lub rodzice prowadzący wózek dziecięcy. Zapytaliśmy więc w Zarządzie Komunikacji Miejskiej, czy nie udałoby się wprowadzić na czas remontu podobnego rozwiązania, jakie zastosowano w czasie budowy wiaduktu na alei Wojska Polskiego. Wtedy między przystankami przy teatrze, a pierwszym na wspomnianej ulicy można było przejechać bezpłatnie miejskim autobusem. Ulga dotyczyła właśnie osób niepełnosprawnych oraz rodziców z wózkami.
Niestety, w ZKM-ie nie chciano słyszeć o takim pomyśle. Rzecznik Marta Bartoszewicz, tłumaczyła taką decyzję m.in. niewielkimi spóźnieniami autobusów oraz brakiem węzła przesiadkowego w tym miejscu.
- Przede wszystkim należy zaznaczyć, że Zarząd Komunikacji Miejskiej nie jest uprawniony do podejmowania takich decyzji samodzielnie. O wszelkich ulgach i zwolnieniach z opłat decyduje Rada Miasta Olsztyna w drodze głosowania. Poza tym w czasie budowy wiaduktu ZKM jeszcze nie istniał - mówi Bartoszewicz.
Dlatego zdaniem pani rzecznik, wymienione przez nią powody były jedynie prawdopodobnymi, dla których zdecydowano się na takim zabieg.
- Osoby niepełnosprawne w stopniu znacznym i umiarkowanym, ze względu na narządy ruchu mają prawo podróżować za darmo komunikacją miejską w Olsztynie. A matki z wózkami dziecięcymi mogą pomiędzy przystankiem Zespół Szkół Ekonomicznych a przystankiem Grabowa poruszać się po utwardzonym terenie przygotowanym pod drogę - dodaje rzecznik ZKM.
Naszym pomysłem próbowaliśmy też zarazić władze miasta. Niestety, bez skutku. Tymczasem wróciła zima, co oznacza, że za jakiś czas pojawi się też odwilż. A wtedy, trakt wspomniany przez oboje rzeczników znów zamieni się w rwący, błotnisty strumyk.