Problemy ze zjazdami z ul. Bałtyckiej mają już swoją historię
Niekończącej się historii o dziurach na Bałtyckiej ciąg dalszy. Kilka dni temu miasto wystosowało do wykonawcy prac apel o naprawę ubytków nawierzchni. Niestety, na razie bez skutku.
Sprawa dziur w ulicy toczy się niemal od początku remontu drogi. Już w sierpniu, kiedy wprowadzano tymczasową organizację ruchu, wielu kierowców miało uwagi do sposobu „zalepiania” ubytków w miejscach, gdzie wcześniej zlokalizowane były azyle dla pieszych. Kilkakrotnie w naszych publikacjach ostrzegaliśmy, że po nadejściu zimy i pojawieniu się ciągłych skoków temperatur, nawierzchnia w wielu miejscach nie będzie nadawała się do tego, by po niej jeździć.
Jeszcze w grudniu Miejski Zarząd Dróg i Mostów uspokajał, że sytuacja jest pod kontrolą, a wykonawca na bieżąco naprawia drogę. Przed świętami w jezdni pojawiły się już takie dziury, że zasypywanie ich mieszanką żwiru i piasku, już nie wystarczało. Wykonawca, jak twierdził wtedy, nie mógł jednak skorzystać z innej metody, bo uniemożliwiała mu to panująca aura.
Świąteczna odwilż sprawiła, że jezdnia ucierpiała jeszcze bardziej. Rację przyznali nam nawet drogowcy.
- Rzeczywiście stan wyjazdów z osiedlowych ulic w ul. Bałtycką pogorszył się przez ostatnie dni. 28 grudnia wystosowaliśmy pismo do wykonawcy z wnioskiem o naprawę wyjazdów i uzupełnienie braków w nawierzchni jezdni - mówi Paweł Pliszka, rzecznik MZDiM.
Jak można było się jednak spodziewać, prace w okresie świąteczno-noworocznym zamarły. Temperatura powyżej zera, a więc sprzyjające warunki do naprawy drogi, okazały się zatem niewystarczające. A okazja rzeczywiście była, bo pomiędzy świętami, a końcem roku ruch był znacznie mniejszy, więc wszelkie roboty nie odbiłyby się znacząco na kierowcach.
Mamy już jednak 4 stycznia, a dziury jak były, tak są. Przynajmniej tak to wyglądało w piątek o poranku. MZDiM uspokaja jednak kierowców, że jeśli wyrządzą jakąś szkodę w swoim aucie, nie pozostaną bez pomocy.
- W piśmie przypomnieliśmy, że wykonawca przejmując teren budowy bierze na siebie odpowiedzialność karną i finansową za wszelkie szkody powstałe w wyniku nieprawidłowego zabezpieczenia inwestycji - kończy Pliszka.