Rozmowa ze Stanisławem Mikulskim o Klossie i nie tylko
Piękne aktorki towarzyszyły Panu w kolejnych filmach, bo przyciągał je przystojny mężczyzna w dobrze skrojonym mundurze... A już legendą obrosła postać kuzynki Edyty, w której Hans Kloss chyba się zakochał?- No, wcześniej miałem bardzo ładną rolę w „Skąpanych w ogniu”, gdzie grałem kapitana Sowińskiego i spotkałem się z Beatą Tyszkiewicz. W „Stawce” pojawiały się piękne kobiety, ale taką rolę z uczuciem zagrała jedynie Aleksandra Zawieruszanka w odcinku „Edyta”. Kloss nawet tam wspomina, że się w niej zakochał i nie wiadomo, co by z tego wynikło, gdyby nie Brunner, który go uwolnił od tych obciążeń (zastrzelił ją - przyp. red)...
- A jak to się przekładało w życiu? Hanka Bielicka wspominała, jak to „ten Staś pięknie w tym mundurze wyglądał i jak myśmy się w nim kochały”. Tak było?
- Niewątpliwie odczuwałem takie wyrazy sympatii. Na szczęście nie były one nachalne, a wręcz przeciwnie. Jeszcze teraz słyszę, jak jakaś młoda kobieta mówi: - Moja mama, a nawet babcia się w panu kochały. Nic dziwnego, skoro od pierwszego, teatralnego odcinka „Stawki” w telewizji minęły 43 lata!
- Co by nie mówić, porucznik, a potem kapitan Hans Kloss to był kamień milowy na drodze Pańskiej kariery aktorskiej. A jak z dzisiejszej perspektywy ocenia Pan tę sławę postaci i serialu wszech czasów? Z czego ona wynikała?- Niewątpliwie z zapotrzebowania społecznego. Kinematografia polska w tamtym czasie karmiła nas martyrologią, której symbolem był przegrany Cybulski w „Popiele i diamencie”, przegrani powstańcy w „Kanale” Wajdy (w którym grał też Mikulski - przyp. red.) czy pokolenie w „Piątce z ulicy Barskiej”. I nagle pojawił się bohater, który wniósł trochę optymizmu, pozytywnego bohaterstwa. No, ale trzeba ten sukces położyć głównie na karb świetnego scenariusza, dobrze realizowanego przez dwóch reżyserów, dobrze zagranego przez wielu aktorów, bo to nie tylko ja, ale cała plejada znakomitych aktorów z najwyższej półki... To wszystko dało efekt, który do dziś jest widoczny. Każdy odcinek to przecież znakomity film sensacyjny!
- Przygotowując się do tej roli wzorował się Pan na jakiejś postaci? Na przykład Jamesa Bonda granej przez Seana Connery’ego?- A gdzie ja miałem tego Bonda obejrzeć, skoro w Polsce nie był wyświetlany? Swoje znaczenie miało to, że znam wojsko i mundur potrafię nosić! (...)
- Pamięta Pan lato 1967 roku, gdy ekipa „Stawki” kręciła serial w Olsztynie? Jak Pan wspomina tamte wakacje?- Coś niecoś pamiętam, choć Olsztyn był jedną z wielu miejscowości, w których kręciliśmy „Stawkę”. Pamiętam jednak, że w lesie pod Olsztynem skręciłem nogę, jak wyskakiwałem z pociągu, bo chyba miałem spotkać się z partyzantami. A drugą w samym Olsztynie, kiedy nagrywaliśmy scenę ucieczki z więzienia. Zeskoczyłem wtedy z dachu, potem przez mur na daszek takiej przybudówki i stamtąd na ziemię. I wtedy poczułem potworny ból w nodze. To było więzienie w centrum miasta z takim wysokim murem...
Rozmawiał Marek Książek(Całość wywiadu w najbliższym tygodniku Extra Sukces we wtorek 5 lutego)******.Stanisław Mikulski -
ur. 1 maja 1929 r. w Łodzi. W 1953 r. rozpoczął występy w teatrze im. Osterwy w Lublinie. Po pewnym czasie przeniósł się do Warszawy, gdzie grał w teatrach stołecznych. W latach 1988-90 pełnił funkcję dyrektora Ośrodka Informacji i Kultury Polskiej w Moskwie. Najbardziej znaną rolą filmową Mikulskiego jest postać oficera Abwehry Hansa Klossa (który był polskim agentem J-23) w serialu „Stawka większa niż życie”, według scenariusza Andrzeja Zbycha (to pseudonim literacki Andrzeja Szypulskiego i Zbigniewa Safjana). Najpierw była to wersja teatralna w Teatrze Sensacji TVP. Spektakle cieszyły się takim powodzeniem, że przeniesiono je na taśmę filmową. Wcześniej Stanisław Mikulski grał w „Kanale”, „Skąpanych w ogniu”, „Dwaj panowie N”, „Barwach walki”, a później w „Pogoni za Adamem”, „Panu Samochodziku i templariuszach”, serialach „Dziewczyna i chłopak” i „Kryminalni”. Ma żonę Ewę i syna Piotra. W 2004 r. odcisnął dłoń w Alei Gwiazd w Międzyzdrojach.