W najbliższy piątek (1.02) o godz. 17., przed olsztyńską publicznością wystąpi Orkiestra Symfoniczna Filharmonii Warmińsko-Mazurskiej z koncertem w cyklu „Mistrzowskie Interpretacje”. Muzyków poprowadzi Janusz Przybylski, a na fortepianie zagra Piotr Paleczny.
W programie koncertu:
- Giacomo Puccini - Capriccio Sinfonico
- Fryderyk Chopin - Koncert fortepianowy e-moll op. 11
- Franz Schubert - V Symfonia B-dur D 485.
Capriccio Sinfonico Giacomo Pucciniego (1858-1924) jest jednym z zaledwie kilku czysto instrumentalnych utworów kompozytora, który swą twórczość prawie w całości poświęcił scenie operowej. Ta symfoniczna kompozycja powstała w roku 1883, jako praca wieńcząca studia Pucciniego w konserwatorium w Mediolanie. Wykonana przez orkiestrę studencką na zakończenie roku akademickiego, odniosła sukces u zgromadzonej publiczności, za czym poszło włączenie jej do programu koncertu na Wystawie Krajowej w Turynie 6 lutego 1884, co z kolei zaowocowało publikacją popularnej wersji na fortepian na cztery ręce, do domowego muzykowania. Miłośnicy oper Pucciniego mogą dostrzec w tej muzyce zaczątki charakterystycznego idiomu autora „Cyganerii” i „Toski”, owo połączenie włoskiego bel canto z wręcz wagnerowskim traktowaniem orkiestry. Zresztą motywy ze swego studenckiego dzieła wykorzystywał później Puccini w operach, np. początek środkowej, szybkiej partii Capriccia pojawia się niemal w niezmienionej postaci w instrumentalnym wstępie do ukończonej w roku 1896 „Cyganerii”.
Koncert fortepianowy e-moll op. 11 Fryderyka Chopina (1810-1849), zwieńczony barwnym rondem w rytmie krakowiaka, powstał w roku 1830. Ów dojrzały owoc romantycznej pianistyki otacza niepowtarzalny czar poezji, wspartej błyskotliwą wirtuozerią w stylu o pokolenie wcześniejszych, preromantycznych mistrzów klawiatury: Moschelesa, Kalkbrennera, Hummla, czy popularnego twórcy nokturnów - Johna Fielda. Wymaga to od pianisty dużej sprawności technicznej dla oddania pełni barw i harmonii ukrytych pośród biegników i figuracji.
Pierwsze prezentacje koncertu e-moll odbyły się, podobnie jak rok wcześniej koncertu f-moll - we własnym domu Chopina, zaś wykonanie publiczne - 11 października w Teatrze Narodowym, na trzy tygodnie przed wyjazdem artysty z Warszawy do Wiednia, wyjazdem, który miał się okazać rozstaniem z krajem na zawsze.
V Symfonia B-dur Franza Schuberta (1797-1828) to muzyka w najwyższym stopniu „wiedeńska”. Powstała w 1816 roku; 19-letni Franciszek jeszcze uczęszczał na lekcje do sławnego Salieriego, u siebie w domu zapisywał jedną pieśń za drugą (tylko w tym roku zrodziła się ich setka, a przecież miał już za sobą pakiet arcydzieł, wśród nich zaś takie jak „Małgorzata przy kołowrotku”); układał też pierwsze walce, zaś w wolne wieczory i święta grywał na altówce w rodzinnej orkiestrze. Dla tej skromnej orkiestry przeznaczona była właśnie V Symfonia. Prosta, beztroska, nieodległa od pogodnego stylu symfonii Haydna czy Mozarta - lecz aż przelewa się z niej typowo schubertowska śpiewność, spontaniczność i naturalność, nie mające sobie równych w dziejach muzyki.