Olsztyn24 - Gazeta On-Line
Portal Informacyjny Olsztyna i Powiatu Olsztyńskiego

Olsztyn24
06:21 22 listopada 2024 Imieniny: Cecylii, Stefana
YouTube
Facebook

szukaj

Newsroom24 Działalność polityczna
Tadeusz Iwiński | 2012-10-14 21:02 | Rozmiar tekstu: A A A

Przyszłość budżetu unijnego i polskie reperkusje

Olsztyn24
 

Generał Charles de Gaulle, jeden z najwybitniejszych po II wojnie polityków na naszym kontynencie, mawiał kiedyś, że „Sen o zjednoczonej Europie nie ma żadnych widoków na realizację; z twardych jajek nie robi się omletu”. Na szczęście mylił się, ale od kilku lat jest oczywiste, iż Unia Europejska stoi wobec zupełnie nowych wyzwań. Parafrazując twierdzenie byłego prezydenta Francji, można dziś zasadnie zastanawiać się nad szansami utrzymania strefy euro, przezwyciężenia trwającego jej kryzysu (bez czego nie nastąpi przezwyciężenie kryzysu finansowego w skali globu), nad perspektywą minimalizacji na nowo ujawnionych egoizmów narodowych, nad kształtem przyszłego budżetu unijnego na lata 2014-2020 oraz znaczeniem tego wszystkiego dla Polski. Dlatego też nieprzypadkowo jedynym wątkiem międzynarodowym, który pojawił się w trakcie piątkowej debaty w Sejmie nad informacją rządu oraz późniejszej dyskusji w związku z (wniesionym na podstawie art. 160 Konstytucji RP) wnioskiem premiera Tuska o votum zaufania dla Rady Ministrów, była właśnie ta tematyka. I sam w tej wymianie opinii uczestniczyłem.

Rozmaitych pytań w tej materii da się sformułować dużo i to nie tylko w kontekście zbliżającego się w przyszłym tygodniu (18-19 października) kolejnego szczytu Unii Europejskiej w Brukseli. Stosunkowo nowym elementem stały się propozycje wyodrębnienia budżetu 17 państw strefy euro, a nawet powołania oddzielnego parlamentu tej grupy państw. Za prawdziwie nowe jakościowo zjawisko uważam zmianę stanowiska Wielkiej Brytanii, zarysowaną w telewizyjnym wywiadzie premiera Camerona dla BBC z ubiegłej niedzieli, który akurat miałem okazję oglądać. Otóż po raz pierwszy lider Albionu, wspierając ideę „dwupoziomowego” budżetu UE (ze względów oszczędnościowych, technologii procesów decyzyjnych oraz marnych notowań swojej partii konserwatywnej) wyraził de facto zgodę na przesunięcie się jego kraju do drugiego rzędu decydentów na naszym kontynencie. Ponadto widoczny, znaczący spór wśród rządzących socjalistów francuskich i - szerzej - całej lewicy Francji co do zasadności oraz celowości przyjęcia Europejskiego Mechanizmu Stabilności, a także samego paktu fiskalnego, ukazuje zgrzyty nawet w ramach funkcjonującego generalnie sprawnie, a dominującego w Unii, motoru niemiecko-francuskiego.

Komisja Europejska zaproponowała niedawno siedmioletni budżet UE w wysokości 988 mld euro, w tym kwotę 376 mld euro na (kluczową dla Polski) politykę spójności. Przy jego uchwaleniu możliwe byłoby otrzymanie przez nasz kraj w następnej perspektywie budżetowej sumy co najmniej 300 mld złotych, co było naczelnym hasłem Platformy Obywatelskiej w - prowadzonej dość buńczucznie - kampanii wyborczej do parlamentu przed rokiem. To powinno oczywiście leżeć w interesie wszystkich polskich sił politycznych oraz ich reprezentacji w Parlamencie Europejskim (zgodnie z Traktatem z Lizbony bez jego aprobaty następny budżet Unii nie może być przyjęty).

Wątpliwość polega jednak m.in. na tym, czy wyodrębnienie budżetu strefy euro (w wysokości ok. 20 mld euro rocznie), co moim zdaniem wydaje się raczej NIEUNIKNIONE (niezależnie od tego, czy nam się podoba czy nie) nastąpi już wkrótce, czy dopiero po roku 2020? Dla Polski byłoby naturalnie lepiej, aby później. Owe środki miałyby służyć do dodatkowego wsparcia najbardziej zagrożonej kryzysem finansowym grupy „południa” państw strefy euro - od Grecji po Hiszpanię. Ponadto - czy miałoby to nastąpić kosztem zmniejszenia całości tego budżetu (co byłoby groźne), czy chodzi o ekstra środki (co Polski raczej nie powinno martwić)? Bowiem ten dodatkowy budżet mógłby okazać się niezbędny np. dla umożliwienia ograniczonej emisji wspólnych papierów dłużnych.
R E K L A M A
Uważam natomiast, iż NIEREALNY jest obecnie - na szczęście - postulat utworzenia odrębnego, „paralelnego” Parlamentu Europejskiego Eurolandu („siedemnastki”). W sumie Polska może stracić w negatywnym scenariuszu budżetowym od 8 do 20% środków unijnych, co mogłoby postawić pod znakiem zapytania realizację „celu 300 mld zł”). Parę dni temu wyszło na jaw, iż w budżecie 2014-2020 preferuje się nakłady na badania naukowe i konkurencyjność, a na politykę spójności, w najlepszym razie, mogą one być zamrożone na dotychczasowym poziomie. Na razie Parlament Europejski skłania się do rozwiązania, które by równało się wyasygnowaniu dla Polski kwoty o 6,5 mld euro rocznie mniej niż do tej pory. To też niezbyt dobra wiadomość, ale dalsza redukcja byłaby już dla nas poważnym ciosem. Ostateczne propozycje budżetowe powinny być znane przed upływem tego roku.

Nadchodzi czas SPRAWDZENIA w praktyce (jak mawiali Rzymianie - „Sic Rhodus, sic salta”), jaka jest siła oraz wpływy w Unii Europejskiej (w tym w dominującej aktualnie konserwatywnej rodzinie Europejskiej Partii Ludowej, EPP, do której należą zarówno PO, jak i PSL) obecnej ekipy rządzącej w Warszawie. Także roli odgrywanej przez polskiego komisarza ds. budżetu Janusza Lewandowskiego, a wreszcie - znaczenia polityki „Grupy przyjaciół polityki spójności”, za ojców której to Grupy Donald Tusk, Radosław Sikorski i Jan Vincent-Rostowski się uważają!

Egoizmy narodowe w Unii są - jak się niestety okazuje - silniejsze niż do niedawna sądzono. Ale też silniejsze, niż jakiś czas temu uważano, jest przekonanie, że bez URATOWANIA i ODRODZENIA strefy euro UE nie będzie taka, o jakiej marzymy. Nawet z pokojową Nagrodą Nobla, którą właśnie jej przyznano.

REKLAMA W OLSZTYN24ico
Pogodynka
Telemagazyn
R E K L A M A
banner
Podobne artykuły
Najnowsze artykuły
Polecane wideo
Najczęściej czytane
Najnowsze galerie
    Copyright by Agencja Reklamowo Informacyjna Olsztyn 24. Wszelkie prawa zastrzeżone.