To już skandal! Mieszkańcy Likus nie mają szans wydostać się pieszo ze swojego osiedla. I to w mieście, gdzie kładzie się ponoć duży nacisk na alternatywne dla własnych samochodów środki komunikacji!
Organizacja ruchu w czasie przebudowy ulicy Bałtyckiej, to kolejny dowód na to, że w Olsztynie pieszy to mieszkaniec drugiej bądź niższej kategorii. Od dawna miejscy urzędnicy zalecają, by w czasie takich remontów korzystać z alternatywnych dla samochodów środków transportu. Mowa tu oczywiście o miejskich autobusach. Tylko jak z nich skorzystać, skoro trudno dostać się nawet na przystanek?
Przed kilkoma dniami dostaliśmy informację od jednego z mieszkańców Likus, iż drogowcy całkowicie uniemożliwili bezpieczne dojście z Likus na Osiedle Nad Jeziorem Długim. Udaliśmy się we wskazane miejsce. Rzeczywiście, przejścia za wiaduktem kolejowym nie ma.
Idąc lewą stroną drogi napotkaliśmy komunikat „przejście drugą stroną chodnika”. Po prawej stronie sytuacja nie wyglądała lepiej. Brak informacji o utrudnieniach. Najpierw zwężenie chodnika kosztem ścieżki rowerowej. Następnie całkowite zamknięcie traktu. Alternatywa? Wysypany na trawniku żwir, którym można dojść do... okolicznych krzaków. Co dalej? Albo przedzieranie się przez miejscami metrowe wykopy (kto zapłaci odszkodowanie za złamaną nogę?!) albo skorzystanie z drogi dojazdowej do pobliskiego sklepu. Tylko, że tam kierowcy mają ograniczoną widoczność ze względu na ostry zakręt i stojące przy krawężniku... pojazdy wykonawcy drogi. A przecież chodzić tędy w ogóle nie powinniśmy, bo wzdłuż drogi na próżno szukać chodnika. O wypadek nietrudno.
W tej sprawie interweniowaliśmy w Miejskim Zarządzie Dróg i Mostów. Wczoraj (2.10) rano usłyszeliśmy, że drogowcy sprawdzą sytuację pieszych w okolicach skrzyżowania z ulicą Rybaki.
- Ustalimy czy jest zgodna z zatwierdzoną tymczasową organizacją ruchu na przebudowywanym odcinku ul. Bałtyckiej - tłumaczy Paweł Pliszka, rzecznik MZDiM.
My także postanowiliśmy sprawdzić, czy coś się zmieniło. Wczoraj późnym popołudniem udaliśmy się na plac budowy. Trudno było ukryć zdziwienie, gdy w miejscu gdzie znajduje się wspomniana wcześniej żwirowa alternatywa, pracowała... koparka. O mały włos przechodzący obok piesi nie wpadli pod koła pracującego, ciężkiego sprzętu. Niestety, informacji o zakazie przejścia brak. Przeciwnie, z drugiej strony ulicy tabliczka informowała nas, że właśnie z tego „chodnika” powinniśmy skorzystać...
Czy musi dojść do wypadku, by w końcu ktoś zwrócił uwagę na fatalną sytuację pieszych w tym rejonie? Pytanie tej treści zadaliśmy też prezydentowi. Czekamy na odpowiedź.
Z D J Ę C I A