Olsztyn24 - Gazeta On-Line
Portal Informacyjny Olsztyna i Powiatu Olsztyńskiego

O zapoczątkowanej publikacją Rzeczpospolitej sprawie podejrzeń o molestowanie seksualne pracownic ratusza rozmawiamy z Wiesławem Nałęczem, przewodniczącym klubu radnych Lewica i Demokraci w Olsztyńskiej Radzie Miasta.

- Jakie jest stanowisko klubu radnych Lewica i Demokraci w sprawie seksafery w ratuszu?

- Nie mogę wyrazić stanowiska LiD-u, ponieważ dotychczas nie zebraliśmy się i nie zajęliśmy stanowiska. Jest to tym trudniejsze, że jeden z nas jest zaangażowany w tę sprawę, zaangażowany w sensie urzędowego nadzoru...

- Mówi Pan o... - Mówię o radnym Szatkowskim, który był wojewodą. Ja, jako Wiesław Nałęcz, uważam, że w momencie, kiedy posiadł taką wiadomość (o molestowaniu - red.), to nie powinien się ograniczać wyłącznie do stricto partyjnego porozumienia, ale z urzędu, jako wojewoda powinien zainterweniować w odpowiednim organie. Według mnie - w prokuraturze. Powinien to zrobić, bo dzisiaj wygląda na to, że raczej celowo nie wykorzystał swoich możliwości, po to, żeby koledze partyjnemu nie sprawiać kłopotu.

- Nie tylko wojewoda Szatkowski wykazał wstrzemięźliwość w działaniu...

- Uważam, że podobnie powinien postąpić również przewodniczący Rady Miasta. Jeżeli ja bym posiadł taką wiadomość jako przewodniczący komisji prawa i samorządności, oczywiście spytałbym prezydenta lub przynajmniej poprosił o jego opinię, ale czułbym się zobowiązany powiadomić prokuraturę. To nie są sprawy zwyczajne. To nie są sprawy, które można określić jako molestowanie, próbę molestowania. To już było wyraźne przekroczenie przepisów, jeżeli te fakty się potwierdzą. Dlatego, tak stanowisko byłego wojewody, jak i przewodniczącego Rady Miasta powinno być bardziej jasne, czytelne i powinni byli powiadomić prokuraturę. Jest mi przykro, że pan Szatkowski użył również określenia, że ma dwóch świadków swojej rozmowy z prezydentem. Jeżeli tak było, to niech ich poda i niech potwierdzą te fakty. To przynajmniej, w jakiś sposób, złagodzi jego błąd w postępowaniu. A błąd, według mnie, jest oczywisty.

- Czy LiD będzie podejmował jakieś działania w tej sprawie, czy też poczekacie na rozwój sytuacji?

- Uważam, że sytuacja już tak daleko zaszła, że my, jako LiD, możemy ewentualnie wyrażać jakieś opinie. Natomiast działań, w tej sytuacji, w naszych kompetencjach już nie ma. W tej chwili powinien zapanować pewien spokój, chociaż podejrzewam, że będzie dalsza eskalacja działań przeciwko prezydentowi. Natomiast sprawą teraz powinna zajmować się prokuratura.

- Czy prezydent powinien pójść na urlop?

- Nie jestem do tego przekonany. Sytuacja jest w tej chwili zbyt napięta, jeżeli chodzi o budżet miasta na 2008 r., wieloletni plan inwestycyjny i ze względu na zadania tego roku, żeby prezydent teraz odchodził na urlop. To chyba nie jest dobre rozwiązanie.

- Czyli: obserwujemy i czekamy na rozwój sytuacji?

- Niestety, tak. Uważam, że w tej chwili w sprawę są włączone te organy, które nadzorują pracę prezydenta, tak ze strony społecznej, jak i administracji rządowej, że my jako radni możemy jedynie służyć jakąś pomocą, ale nie brać udziału w rozstrzygnięciach.

- Rada Miasta ma możliwość zainspirowania referendum w sprawie odwołania prezydenta, chociaż mogłoby to się tragicznie dla Rady skończyć...

- Ja bym tego tak nie ujmował, że „tragicznie”... Natomiast sam pomysł referendum jest dla mnie pomysłem niedobrym. Dlaczego? Tu nie chodzi o to, czy wygramy, czy przegramy, ale tego typu posunięcie powinniśmy zrobić po zasięgnięciu opinii prokuratury. Jeżeli prokuratura ustali fakty, wtedy możemy dyskutować. A dzisiaj, dla mnie, jest to zwykłe przypisywanie winy komuś bez dowodów.

- Dziękuję za rozmowę.

rozmawiał: Wacław Brudek