Zakończyła się zasadnicza część wymyślonego przez byłego olsztynianina, a mieszkającego obecnie w Berlinie, Tadeusza Masztalerza projektu „Słońce i przygoda”. Siódemka doświadczonych przez ciężkie choroby młodych mieszkańców Warmii i Mazur wróciła znad chorwackiego Adriatyku wypoczęta, radosna i ze znacznie podniesioną samooceną.
O Tadeuszu Masztalerzu i jego projekcie „Słońce i przygoda” pisaliśmy w Olsztyn24 już dwukrotnie. Po raz pierwszy, gdy jeszcze zimą pojawił się w Olsztynie, by szukać sprzymierzeńców do zorganizowania nad Adriatykiem turnusu rehabilitacyjnego dla dzieci leczonych w Szpitalu Dziecięcym w Olsztynie z chorób nowotworowych. Po raz drugi, gdy patronat nad projektem przyjął wojewoda warmińsko-mazurski Marian Podziewski. Potem o projekcie zrobiło się cicho, aż do teraz - gdy dotarła do nas informacja, że turnus w miejscowości Medulin na Półwyspie Istryjskim odbył się, a wszyscy uczestnicy wyprawy szczęśliwie wrócili do Olsztyna.
- W turnusie wzięła udział piątka byłych pacjentów Szpitala Dziecięcego w Olsztynie po przebytych chorobach nowotworowych oraz dwójka pacjentów Szpitala Rehabilitacyjnego w Ameryce z porażeniem spastycznym - mówi Ewa Kujawska-Lis, kierownik organizacyjny turnusu, posiadająca również uprawnienia instruktora nurkowania osób niepełnosprawnych.
- W ramach projektu z dziećmi wyjechali też instruktorzy nurkowania, lekarz i psycholog - łącznie 7 osób. W Chorwacji wspomagały nas też osoby, które wyjechały z nami, ale na własny koszt.Grupa opuściła Olsztyn 18 czerwca wczesnym rankiem, a wróciła znad Adriatyku 1 lipca. W Chorwacji uczestnicy turnusu przebywali 10 dni.
Główny cel turnusu to poprawa kondycji psychicznej i fizycznej dzieci po przebytych chorobach nowotworowych i pomoc w odzyskaniu radości życia. Ten cel realizowany był przede wszystkim przez naukę pływania i nurkowania.
- Często ludzie pytają nas, dlaczego takich turnusów nie organizujemy tutaj, na Warmii i Mazurach, przecież wokół jest tyle jezior - mówi Ewa Kujawska-Lis.
- Chorwacja ma tę przewagę, że tam słoneczna pogoda jest „gwarantowana”. Nie ma takiej obawy, jak tutaj, że po jednej kąpieli dzieci się rozchorują i wszystkie nasze plany zostaną zniweczone. A dzieci po chorobach nowotworowych mają obniżoną odporność. Dodać też trzeba, że koszty turnusu w Chorwacji wcale nie są wyższe od kosztów zorganizowania takiego przedsięwzięcia w Polsce.Są jeszcze inne plusy korzystania z wód Adriatyku. Trudno porównać walory estetyczne Adriatyku, a szczególnie jego dna, z tym co możemy zobaczyć nad Bałtykiem i nad jeziorami. Do tego woda w Adriatyku jest dużo bardziej słona niż w Bałtyku, w związku z czym dużo łatwiej jest uczyć się pływania.
- Z siódemki uczestników naszego turnusu, tylko jedno dziecko deklarowało, że potrafi pływać - mówi pani Ewa.
- Po pobycie w Medulin wszystkie dzieci posiadają tę umiejętność. Tak bardzo spodobało im się przebywanie w ciepłej, przezroczystej wodzie, że nie chciały z niej wychodzić.Przez pierwsze 8 dni turnusu dzieci w zasadzie uczyły się pływania, a potem zanurzania w wodzie. Dopiero dwa ostatnie dni to nurkowanie w akwalungu, chociaż na głębokości tylko ok. 1 metra.
- Nurkowanie było dla tych dzieci niezapomnianym przeżyciem, dało im poczucie odniesionego sukcesu, których za wiele w swoim dotychczasowym życiu nie miały - dodaje pani Ewa.
Małym uczestnikom turnusu bacznie przyglądał się olsztyński psycholog, dr Andrzej Lis-Kujawski. Podkreśla w szczególności te aspekty pobytu nad Adriatykiem, związane z rehabilitacją psychospołeczną uczestników turnusu.
- Korzyści wynikające dla dzieci z takiego wyjazdu trudno przecenić - mówi.
- Przede wszystkim to było dla nich oderwanie się od „normalnego” życia, które często jest zorganizowane przez rodziców w sposób nadopiekuńczy, bardzo ochraniający. Na obozie dzieci musiały samodzielnie zadbać o siebie, zorganizować sobie życie na obozie. Inna z korzyści to „wejście w grupę”, zwłaszcza, że są to dzieci, które bardzo często mają kłopot z rówieśnikami, z różnych przyczyn, np. parę lat spędziły w szpitalu, miały indywidualny tok nauczania, mają więc duże zaległości w funkcjonowaniu w grupie, w przyjaźniach. A podczas turnusu w tej grupie zaczęły funkcjonować. Testy psychologiczne pokazały, że podczas obozu znacząco spadł poziom lęku, czyli można powiedzieć, że dzieci stały się pewniejsze siebie, że podniosła się ich samoocena. I już pytają, kiedy następny wyjazd?To ostatnie pytanie pozostaje na razie bez odpowiedzi.
- Na razie musimy zakończyć i rozliczyć ten turnus - mówi Ewa Lis-Kujawska.
- Niestety, do tej pory nie udało się nam zebrać tyle pieniędzy, żeby pokryć całość wynoszących około 45 tys. zł kosztów turnusu. Część z tych kosztów pokrył Tadeusz Masztalerz z własnych środków. Liczymy jednak, że uda się nam znaleźć sponsorów na brakującą kwotę.Formalne podsumowanie chorwackiego turnusu nastąpi na początku września w Kawiarni Filmowej Awangarda Bis na olsztyńskim Targu Rybnym. Tam oprócz spotkania z uczestnikami turnusu przygotowana będzie wystawa zdjęć wykonanych nad Adriatykiem przez Andrzeja Lis-Kujawskiego. Kilkanaście z nich prezentujemy już dziś w Olsztyn24.
Z D J Ę C I A