Pan Radosław, pracownik jednej z olsztyńskich firm, napisał do naszej Gazety list z prośbą o interwencję.
„
Moja firma od kilku lat wynajmuje swoim pracownikom salę gimnastyczną w szkole podstawowej nr 30 na olsztyńskich Jarotach - napisał pan Radosław. -
Bardzo się ucieszyliśmy, kiedy po wakacjach ujrzeliśmy zupełnie nową salę, gruntownie odremontowaną. Nasza radość minęła jeszcze szybciej niż się pojawiła. Wpływ na to miał nowo położony parkiet, na którym zupełnie „nie szło” grać w piłkę nożną. Strasznie śliski, przez co bardzo łatwo było o groźną kontuzję! Nie doszło do niej tylko przez rozważną grę. Minęło prawie pół roku, a sytuacja się nie zmieniła. Już dwukrotnie zgłaszaliśmy to telefonicznie w sekretariacie. Obiecano, że sprawą się zajmą, ale skutku nie widać. Aż dziw bierze, że nie interweniowali nauczyciele WF uczący w tej szkole, bo przecież nie sądzę, aby problemu nie widzieli. Chyba, że interweniowali, ale również bez pożądanego skutku... Czy szkoła zainterweniuje dopiero wówczas, gdy dojdzie do jakiegoś złamania na zajęciach, czy dopiero wówczas rzeczywiście dostrzeże problem? - pytał czytelnik w swoim liście.
Można by powiedzieć: „wykrakał”. Bo pod koniec grudnia jeden z uczestników popołudniowych zajęć na sali gimnastycznej zgłosił w urzędzie miasta w Olsztynie „poślizgnięcie”.
-
O poślizgnięciu na tym parkiecie dowiedzieliśmy się z urzędu miasta - mówi Elżbieta Świątek, kierownik gospodarczy szkoły podstawowej nr 30 w Olsztynie przy ul. Pieczewskiej. - A
le nic konkretnego nie wiemy, nikt nam żadnej kontuzji nie zgłosił.Sala w „trzydziestce” eksploatowana jest bardzo intensywnie. Od godz. 8. do 15. ćwiczą na niej uczniowie. Potem, do 21., sala jest wynajmowana dorosłym, głównie pracownikom olsztyńskich firm.
-
Nasza sala gimnastyczna we wrześniu br. będzie miała dwadzieścia lat - mówi Elżbieta Świątek. -
Jakieś dziesięć lat temu wymieniono część wypaczonej klepki podłogowej. Poza tym sala przez dwa dziesięciolecia nie widziała ekipy remontowej.Wreszcie w minionym roku olsztyński ratusz zauważył problem podniszczonej sali w „trzydziestce”. Wydział Inwestycji ogłosił przetarg na generalny remont. Remont przeprowadzono w czasie wakacji. Pomalowano ściany i sufit, wymieniono okna i naprawiono oświetlenie. Wymieniono też ok. 1/3 parkietu, a pozostałą powierzchnię podłogi naprawiono. Zgodnie z technologią, oczyszczony parkiet wycyklinowano, zagruntowano kaponem, namalowano na nim linie, po czym polakierowano.
Jak twierdzą pracownicy szkoły, przez kilka miesięcy nikt nie zgłaszał uwag do parkietu. Do grudnia minionego roku.
Pod koniec grudnia ub. roku do szkoły przyszedł inspektor nadzoru budowlanego z wydziału inwestycji urzędu miasta i stwierdził, że lakier trzeba zmatowić. Śliską warstwę lakieru usuwała ta sama firma, które remontowała salę.
Oprócz zmatowienia powierzchni parkietu, szkoła kupiła specjalną pastę antypoślizgową, którą pokrywany jest parkiet raz w tygodniu.
Pani kierownik nie jest zadowolona z zastosowanego rozwiązania. -
Według mnie, teraz podłoga w sali jest zepsuta - mówi. -
Przy takim „tłuczeniu” sali jak u nas, to po roku, dwóch parkiet będzie całkowicie zniszczony, a na następny remont trzeba będzie znowu czekać ze dwadzieścia lat. Powinniśmy byli dać podłodze czas na „wyrobienie się”.
Z D J Ę C I A