Zamiast uroczystego przecinania wstęg, ryk silników koparek i spychaczy. I tak jeszcze przez kolejne cztery miesiące. Choć dziś (5.07) mija termin zakończenia prac na przebudowywanym fragmencie drogi krajowej nr 7 z Olsztynka do Nidzicy, o finiszu inwestycji nie ma mowy. Prace potrwają aż do listopada.
Jeszcze jesienią ubiegłego roku drogowcy twierdzili, że wszystko idzie zgodnie z planem. Choć prace zarówno na drodze z Olsztynka do Nidzicy, jak i na odcinku między Pasłękiem a Miłomłynem miały się zakończyć w lipcu, przedstawiciele Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad twierdzili, że wszystko będzie gotowe jeszcze przed EURO 2012. Wiosną tego roku było już jednak jasne, że obietnicy tej nie uda się dotrzymać, a kibice podróżujący między Gdańskiem a Warszawą będą narażeni na masę utrudnień i ograniczeń. Drogowcy pracujący na odcinku z Olsztynka do Nidzicy mieli jednak czas do 5 lipca, więc nic nie zobowiązywało ich do ukończenia prac jeszcze przed Mistrzostwami Europy. Teraz wiemy jednak, że nie dotrzymają też ostatecznego terminu.
- Wykonawca złożył wniosek o przedłużenie terminu zakończenia robót do 30 listopada br. Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad, po weryfikacji zasadności wniosku zdecydowała o przedłużeniu terminu zakończenia budowy do 8 listopada 2012 - informuje Karol Głębocki, rzecznik olsztyńskiego oddziału GDDKiA. Skąd takie opóźnienia?
- Wykonawca argumentuje je głównie koniecznością przeprowadzenia badań archeologicznych w obrębie węzłów Olsztynek Zachód, Grunwald, Waplewo i Rączki. Przerwy wynikające z konieczności przeprowadzenia badań archeologicznych w powiązaniu z uwarunkowaniami technologicznymi, szczególnie przy budowie obiektów mostowych w obrębie węzłów, są według wykonawcy istotnym elementem wpływającym na opóźnienie robót - tłumaczy Głębocki.
Prace w niektórych miejscach wstrzymano nawet na prawie rok. Cztery miesiące opóźnienia, zdaniem drogowców, to i tak niewiele.
- Samo przeprowadzenie wykopalisk zajmuje od 30 do 90 dni, ale najpierw trzeba uzyskać decyzję Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków nakazującą przeprowadzenie tych badań co trwa do 30 dni, uzyskać opinię Narodowego Instytutu Dziedzictwa w sprawie szacunkowych wartości planowanych wykopalisk. To ok. 10-14 dni. Trzeba też ogłosić przetarg, który zależnie od wartości badań trwa od 7 do 40 dni. Do tego należy doliczyć czas na ocenę ofert i zgłoszenia ewentualnych protestów oferentów. Podczas tej procedury prace na budowie są wstrzymane - wyjaśnia rzecznik GDDKiA.
Mimo to wydaje się, że drogowcy, przynajmniej na pechowym odcinku, niewiele zrobili w ciągu ostatnich dwóch miesięcy. W maju zaawansowanie prac kształtowało się tam na poziomie ok. 80%. Teraz ma być to... 82%.
- Do wykonania pozostało wykonanie dojazdów i konstrukcji nawierzchni na obiekcie mostowym w Waplewie, położenie warstwy ścieralnej na całości drogi, wykonanie oznakowania poziomego i pionowego oraz roboty wykończeniowe - informuje Karol Głębocki.
W połowie sierpnia powinniśmy natomiast w pełni skorzystać z odcinka między Pasłękiem a Miłomłynem. Nie oznacza to jednak, że termin zakończenia prac, a więc połowa lipca, zostanie dotrzymany.
- Termin zakończenia prac zawarty w umowie nie oznacza, że droga od tego dnia będzie dopuszczona do użytku. Termin umowny to termin, w którym wykonawca zgłasza zakończenie prac i gotowość do odbioru. Szacujemy, że procedury związane z uzyskiwaniem zezwolenia na użytkowanie potrwają ok. miesiąca. W tym czasie kolejne fragmenty trasy będą sukcesywnie udostępniane kierowcom, którzy zresztą już teraz jeżdżą jedną jezdnią nowej drogi - wyjaśnia rzecznik GDDKiA.
Do 15 lipca drogowcy mają jeszcze ułożyć 7 km warstwy ścieralnej, dokończyć oznakowanie drogi, zamontować bariery oraz dokonać prac wykończeniowych i porządkowych.
Po zakończeniu prac na obu odcinkach już większa część fragmentu „”siódemki” przechodzącego przez województwo warmińsko-mazurskie będzie wyremontowana. Do pełni szczęścia brakowało będzie przebudowy odcinków między Nidzicą a Napierkami oraz Olsztynkiem a Miłomłynem. Tu jednak trzeba będzie uzbroić się w cierpliwość.
- Rozpoczęcie prac jest uzależnione od uzyskania finansowania tych inwestycji. Mamy dla tych zadań gotowe projekty i decyzje zgody na realizację inwestycji, oczekujemy na pieniądze. Budowa prawdopodobnie będzie możliwa w kolejnym okresie unijnego finasowania, tj. po roku 2013 - dodaje Głębocki.
Na razie pewne jest, że wykonawca prac na „siódemce” nie poniesie żadnych konsekwencji związanych z opóźnieniem prac. Na przesunięcie terminu zgodziła się bowiem GDDKiA. Inaczej będzie w przypadku obwodnicy Ełku, która miała być gotowa trzy tygodnie temu.
- W tej chwili trwają tam prace wykończeniowe i porządkowe. Za przekroczenie terminu będą wykonawcy naliczone kary - wyjaśnia Głębocki. Niewykluczone, że podobnie będzie w przypadku budowy obwodnicy Olecka.
- Wykonawca tego zadania wystąpił o przedłużenie terminu ze względu m.in. na problemy związane z warunkami geotechnicznymi na terenie budowy najdłuższego na tym kontrakcie wiaduktu. Nienośne podłoże wymagało dodatkowych wzmocnień pod fundamentami obiektu. Obecnie weryfikujemy zasadność tego wniosku i jeśli wykonawca wykaże, że na opóźnienie miały wpływ czynniki niezależne od niego, uznamy jego żądania w całości lub części i podpiszemy aneks terminowy. W przeciwnym wypadku za opóźnienie zostaną naliczone kary - dodaje rzecznik GDDKiA.