Przez dwa dni (8-9.06) trwała w Multimedialnej Bibliotece Młodych Planeta11 wspaniała impreza poświęcona kulturze Japonii - pierwsza tego typu w Olsztynie. Przygotowali ją we współpracy z Ambasadą Japonii uczniowie ze szkoły językowej English Perfect, uczący się w niej języka japońskiego. Koordynatorem całości był Yoichi Iida, nauczyciel języka Kraju Kwitnącej Wiśni mieszkający w Olsztynie od 3. lat.
Dni Japonii rozpoczęto wczoraj ceremoniałem parzenia herbaty. Japończycy nie piją jej w taki sam sposób jak my. U nich przygotowanie tego napoju trwa dość długo i wiąże się z całym systemem przygotowań. Odpowiednie naczynia, sprzęty... trudno to wszystko opisać, bo to skomplikowany ceremoniał.
Sobotni program imprezy zgromadził głównie młodzież. Zajęcia były niezwykle ciekawe. Yuko Watanabe i Tomoko Sekiguchi z Ambasady Japonii zaskoczyły olsztynian niezwykłymi umiejętnościami. Pani Yuko uczyła sztuki składania papierowych żurawi, czyli origami. Z kolei pani Tomoko uczyła artystycznego plątania nitek - ayatori. Nie było to łatwe zajęcie, ale tak pasjonujące, że wiele osób zabrało czerwone nitki i zapamiętale ćwiczyło.
Potem pani Yuko zabrała chętnych na naukę kaligrafii japońskiej, a pani Tomoko w prezencie wykaligrafowała uczestnikom zajęć ich imiona. Skusili się wszyscy obecni, nawet dziennikarze. Każdy chciał mieć wykaligrafowaną pędzelkiem wizytówkę.
-
To wspaniała impreza, jaką w waszym mieście zrobiono - zachwycała się pani Michiko Makino, attache kulturalny Ambasady Japonii. -
Olsztyn jest taki śliczny. Nie wiedziałam, że to takie piękne miasto.Kursanci języka japońskiego uczyli japońskich zabaw oraz piosenek. Prawdziwą furorę wywołała „Szła dzieweczka do laseczka” zaśpiewana po japońsku. Największe zainteresowanie towarzyszyło jednak sztuce zakładania kimona. Publiczność zafascynowana patrzyła na uwijające się panie Yuko i Tomoko. Zakładały szaty, motały wiązania pasa obi w wymyśle „tobołki”, kokardy i zwoje. Modelki wyglądały jak barwne motyle. Jak się szybko okazało - kimono wymusza specjalne chodzenie, czy raczej drobienie. Ścisłe omotanie figury powoduje, że nie można zrobić kroku. Pas obi natomiast sprawia, że trudno złapać oddech - nieco ciśnie i usztywnia figurę.
-
Języka japońskiego zaczęłam się uczyć, bo pasjami zaczytuję się w japońskich mangach - mówi Ania, jedna z kursantek. -
Potem zainteresowała mnie kultura tego kraju, czyli sztuka, muzyka i film. Po roku opanowałam podstawy. Najtrudniejszym okazało się nie opanowanie fonetyki i mówienia, ale posługiwania się znakami. Trzeba się skupić, by je zapamiętać. To nie jest takie łatwe.Na zakończenie olsztynian zaproszono na film japoński „Densha Otoko”, mówiący o obsesyjnym uzależnieniu od mangi.
Z D J Ę C I A