The Lollipops
Muzeum Warmii i Mazur oraz Fundacja Środowisk Twórczych zapraszają 4 czerwca na Dobry Poniedziałek z grupą The Lollipops. Spotkanie w olsztyńskim zamku o godz. 18, wstęp wolny. Co o muzyce i nie tylko mówią muzycy tej grupy, poniżej.
Kasia Staszko, wokalistka: - W Olsztynie dużo się dzieje, jest w zasadzie wszystko, tylko trzeba się rozejrzeć. Ja od kilku lat mam tak, że wkurzam się, bo czasu za mało, a wydarzeń za dużo. Co tydzień można wybrać się na porządny koncert, imprezę. Spektakle (czy w Jaraczu czy w Spichlerzu) są, warsztatów i konkursów jest multum. Zajęć sportowych do wyboru do koloru, a lato w Olsztynie jest po prostu genialne. Wiadomo - od czasu do czasu też narzekam, ale jak jadę np. do Gdyni czy do Warszawy, to stwierdzam, że u nas wcale nie jest tak źle. Wrocław, Poznań to inne światy, dlatego dobrze, że mamy Obywateli Kultury Olsztyna, bo jest wiele spraw, które trzeba załatwić, o których trzeba mówić głośno. Myślę, że największym problemem jest finansowanie kultury i monopol niektórych instytucji. Przy czym mówię to wszystko z punktu widzenia mieszkanki Olsztyna i odbiorczyni kultury. Na pytanie o to, co w rozwoju kariery przeszkadza najbardziej, odpowiadam: Life is killing my rock’n’roll jak mawia Romek. Praca przeszkadza najbardziej.
Jacek Ruczko, gitarzysta: - Pierwszy świadomy kontakt z muzyką miałem, gdy jako dziecko ujrzałem w telewizji koncert Elvisa. Zrobił na mnie piorunujące wrażenie, od tamtej pory było już tylko gorzej. Z biegiem lat, przechodząc przez wszystkie ciekawiące mnie gatunki muzyczne, zaczynając od rdzennego country a kończąc na awangardzie balansującej na granicy ludzkiej „słuchalności”, stwierdziłem, iż dobra piosenka nie jest zależna od żadnych uwarunkowań gatunkowych. Wszyscy wspólnie w zespole staramy się tę zasadę wprowadzać w życie. Myślę że każdy w życiu ma lub powinien mieć określony nurt samorealizacji, którego ujście może przybierać różne formy. Dla jednych jest to sklejanie modeli, dla innych - teatr, jeszcze dla innych - wypijanie wody z żelazka, gdy nikt nie patrzy. Wszystko jest równie ważne. Dla mnie tą formą jest muzyka i cieszę się, że w moim życiu udało mi się ją tak szybko określić i jej podporządkować.
Romek Bałtuszka, gitarzysta: - Jak w Polsce robi się karierę? No, nie robi się kariery. Nas to nie dotyczy, przynajmniej. Cieszymy się dostatecznym rozgłosem, który pozwala na funkcjonowanie zespołu. Ludzie przychodzą na koncerty, jest sens poświęcać swój czas i nierzadko pieniądze. A kariera? Może gdybyśmy ustawili jakiegoś deala z tabloidem na F i portalem z P, to byłoby głośniej o nas. Na szczęście, nie mamy takich potrzeb. The Lollipops zmienia się ewoluuje. Nasze podejście do niego również. Chyba od początku mieliśmy poważne zamiary. Czy na zawsze? Jeżeli nadal będziemy rozwijać zespół w takim tempie, to dla własnego zdrowia psychicznego powinno się mieć jakiś drugi projekt. Poza tym zespół zajmuje mniej więcej tyle samo czasu, co komuś innemu majsterkowanie, kopanie w ogrodzie lub picie piwa przed telewizorem. Kto co lubi!
Wojtek Zamaro, perkusista: - Jako małolat uwielbiałem słuchać Michela Jacksona i szczególnie przy nim tańczyć. Od dziecka słuchałem różnej muzyki i raczej nie zamykałem się na żadną stylistykę. Tak jest z resztą do dziś. Mój tata kiedyś był perkusistą w technikum. Mój wujek gra w Czerwonych Gitarach, brat cioteczny jest gitarzystą w zespole Moon Gang. Szwagier jest po szkole muzycznej (trąbka i fortepian). Co mnie denerwuje w życiu? Oj, wiele rzeczy!!! Jestem strasznym nerwusem. Najczęściej rzeczy błahe i tzw. złośliwość rzeczy martwych. Poza tym: dwulicowość, chamstwo, prostactwo, wandalizm, biurokracja w kraju oraz dosyć zimna i zmienna pogoda... Szkoda, że nie mamy klimatu jak w Hiszpanii!
Czy w telewizji coś mnie irytuje? Niektórzy goście w programie Tomasz Lis na żywo oraz śmierć Hanki z M jak Miłość. Natomiast rozśmiesza mnie wiele rzeczy, gdyż dużo się śmieję. Bawią mnie niektóre filmiki z youtuba, czy kawały wyczytane na rowerku w siłowni i rozmowy z członkami zespołu. Są nadzwyczaj zabawne. Szczególnie poczucie humoru Jacka Ruczko. Lubię naszą muzykę oraz kolegów z zespołu. Myślę, że stanowimy dobrany kwintet i dobrze się dogadujemy. Mam nadzieję, że razem będziemy kontynuowali pracę tak długo jak to tylko będzie możliwe. W końcu świetlana przyszłość przed nami...
Jakub Roszkiewicz, gitara basowa: - Jak w Polsce robi się karierę? Słyszałem ostatnio, że nowa płyta jednego z „topowych” polskich zespołów została wykupiona przez wytwórnie do uzyskania statusu Złotej Płyty, aby się łatwiej sprzedawała. Do tego ludzie wolą muzykę festynową, bo łatwiej się można na niej bawić, nie potrzeba nic rozumieć. To smutne, ale na szczęście widać nowy trend - ludzie coraz częściej wybierają festiwale z bardziej inteligentną muzyką, coraz więcej ciekawych kapel zza granicy przyjeżdża do nas na życzenie polskich fanów. To daje nadzieję. Uwielbiam atmosferę w zespole The Lollipops. Uwielbiam tę muzykę! Oczywiście nic nie stoi na przeszkodzie (poza czasem) założyć inny projekt - odskocznie, z inną muzyką. Ale i tak ważne jest to, co jest dzisiaj, a nie jutro. Jutro będzie co ma być.