W sobotni wieczór (26.05) w Cafe „Młynek” na olsztyńskim Starym Mieście odbył się wernisaż debiutującej jako rysowniczka i poetka Miny Wetp. Pod tym pseudonimem ukrywa się olsztynianka, autorka jednego z blogów, pisząca na temat relacji damsko-męskich, uczuć i zawirowań losu.
-
Zaczęłam od pisania artykułów do Internetu - mówi Mina Wetp. -
Prowadziłam blog i po napisaniu artykułu szukałam zdjęcia do zilustrowania tego tekstu i nie mogłam znaleźć. Był to artykuł o próżności. Wtedy stwierdziłam, że sobie tę próżność sama stworzę. I od tego się zaczęło.Potem już blogerce poszło dużo łatwiej. Co więcej, jej twórczość przypadła do gustu wielu osobom.
-
Te wiersze to też przypadek - wspomina. -
Ktoś ze znajomych poprosił, bym napisała o samotności. Miał być artykuł, a powoli zaczął się tworzyć wiersz. To był mój pierwszy mój wiersz.
Po tym posypało się jak z rogu obfitości. Autorka nie uważa się za poetkę. Jak mówi, jej wiersze wychodzą same z siebie, z potrzeby serca. Bardzo lubi rzeczy trudne i niemożliwe, na przykład opisywanie i precyzowanie emocji. To ją mobilizuje do wysiłku i zmusza do działania. Poszukuje własnych środków wyrazu i formy literackiej i w tym najlepiej się odnajduje.
Mina kiedyś tańczyła, nawet profesjonalnie, ale dziś, jak stwierdza, ma to już za sobą i na pewno nie wróci do zawodowego tańczenia.
Artystkę w jej poczynaniach wspiera mąż i dzieci, które są zachwycone, że mają tak wspaniałą mamę.
-
Myślę, że na tym się nie skończy moja działalność - mówi Mina Wetp. -
Będzie kolejna, ale inna. Dotyczyć będzie rodziny. Myślę, że czas na rodzinną, ale trochę „inną” relację w moich rysunkach. Ja lubię „inne” rzeczy, jak widać w mych pracach.
Z D J Ę C I A