W Galerii „Sowa” przy ul. Zamkowej odbył się wczoraj (14.05) wieczorem poetycki slam, czyli spotkanie miejscowych poetów. Pierwsze slamy - pojedynki poetyckie, organizowano w Ameryce. Do Polski imprezy te trafiły z początkiem XXI wieku.
- Slam w Olsztynie odbywa się już 5 lat, co prawda z dość długą przerwą - mówi Adrian Zacharewicz, główny organizator imprezy.
- Pierwszy slam odbył się w 2006 roku, chyba w kwietniu - maju. Więc mamy rocznicę. Głównym założeniem imprezy - i w ogóle wszystkich slamów poetyckich - jest wyjście ze słowem czytanym do szerszej publiczności, do szerszego gremium. I pokazanie, że poezja różne ma oblicza.Ile osób uczestniczy w takich spotkaniach? W zasadzie nie ma ściśle określonej liczby. Od kilku do kilkudziesięciu. Przeciętnie około 10. Bywały i takie do 20 osób. Pojedynki odbywają się na zasadzie „każdy z każdym”. Jurorzy wybierają kartkami wskazując niebieską lub pomarańczową. Zwycięzcą slamu zostaje ten, kto wygra najwięcej pojedynków. Przedział wiekowy uczestników to od 16. lat w górę. Startowali w Olsztynie często wiekowi poeci, ale z sukcesami.
We wczorajszym slamie udział wzięło tylko trzech poetów, którzy stoczyli ze sobą kilka rund. Weteranem olsztyńskich slamów jest Wojciech Borkowski, uznany poeta średniego pokolenia, zdobywca niedawnego lauru poetyckiego (w listopadzie 2011 otrzymał Laur Łyny).
- W Olsztynie startuję od 2006 roku, ale jeszcze wcześniej startowałem w ogólnopolskich slamach - mówi olsztyński weteran.
- Te spotkania spełniają moje oczekiwania, To bardzo ciekawa forma ekspresji, przełamująca pewien stereotyp odbioru poezji, hermetyczny. Jest to wyjście z poezją do większego grona ludzi i druga sprawa - poddanie ocenie tego, co się robi.
Z D J Ę C I A