Aleksander „Olo” Ostrowski dał popis swoich umiejętności |
Więcej zdjęć »
Olsztyński zamek przeżył dziś wieczorem (7.05) prawdziwą inwazję dźwięków. To Aleksander „Olo” Ostrowski, główny gość drugiego spotkania z cyklu „Dobry Poniedziałek”, organizowanego przez Muzeum Warmii i Mazur oraz Fundację Środowisk Twórczych dał popis mocnego grania na perkusji.
-
Kiedy zaczęła się próba w Salach Kopernikowskich dyrektor muzeum Janusz Cygański był zaskoczony siłą jego uderzenia - powiedziała na powitanie Elżbieta Mierzyńska z Fundacji Środowisk Twórczych, prowadząca imprezę. -
Stwierdził, że mu „Holendry” pospadają ze ścian i zapytał Ola, czy nie może tak delikatniej muskać. Nie dało rady, więc koncert przenieśliśmy na dziedziniec.Ta zmiana spowodowała, że większość publiki szczękała zębami, bo temperatura oscylowała w granicach 10. stopni. Stąd tez widzowie skierowali się pod oświetloną słońcem część zamkowego dziedzińca.
Aleksander opowiadał, jak rozpoczęło się jego pierwsze granie (jego pierwszy występ to były popisy na akordeonie), o babci bębniarce i artystycznie uzdolnionych rodzicach. Swym instrumentom lubi nadawać kobiece imiona. Żartobliwie mówi, że traktuje je jak kobiety. Największy bęben nazywa się Basia...
Całe dzieciństwo i wczesna młodość Aleksandra upłynęły w cieniu ojca, Waleriana Ostrowskiego. Rodzice muzyka przyznają jednak, że nigdy nie wpływali na decyzje syna. Akceptowali jego wybory zawodowe. Nie protestowali, kiedy zerwał on ze szkołą muzyczną.
-
Ta szkoła to miejsce ekstremalne - nie tylko dla dzieci, ale głównie dla rodziców - wspominał Walerian Ostrowski. -
Syna odwoziliśmy rano, a odbieraliśmy po 22. Szkoła stała się dla niego jak drugi dom, a nawet bardziej. Spędzał w niej cały dzień. W końcu, pod koniec edukacji, miał dość i zrezygnował ze szkoły.Olo wspominał z kim i co grał. Nie przepada za konkursami, choć uważa, że są one potrzebne - zwłaszcza młodym. Wystartował tylko w konkursie Sopot Trendy i to z całkiem niezłym wynikiem. O graniu z różnymi formacjami muzycznymi mówi:
-
Łatwiej mi powiedzieć, z kim nie grałem. Występy to często kwestia zastępstw. Zdarza się, że bębniarze mają kontuzje i wtedy ich zastępuję...Grał z zespołami The Lollipops, Kangaroz, Enej, Transsexdisco, K.O.M.P., Zarazą i Kuśka Brothers. Choć nie występuje z ojcem, to jednak lubi sobie z nim muzykować. Okazją są święta i niedziele, kiedy się spotykają, by nie tylko zjeść wspólny posiłek, ale też pograć i pośpiewać.
Sponsorem specjalnym tego spotkania był Jerzy Siwkiewicz, wiceprezes Zarządu Warmińsko-Mazurskiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej w Olsztynie. On też wraz z dyrektorem Muzeum Warmii i Mazur, Januszem Cygańskim, spróbowali swych sił na perkusji. Poszło im całkiem nieźle.
Z D J Ę C I A