Z olsztyńskiej starówki ruszyła wczoraj wieczorem (3.05) wyprawa Marcina Gienieczki na daleką Syberię. Do pokonania jest 8,5 tys. km samochodem, 120 km pieszo i 4,5 tys. km w canoe z nurtem syberyjskiej rzeki Leny.
Wyprawa canoe Lena Syberia 2012 przygotowywana była przez olsztyńskiego podróżnika od kilku ładnych miesięcy. Wpisuje się ona w plan przepłynięcia największych północnych rzek świata. W 2003 roku Gienieczko pokonał samotnie rzekę Jukon na Alasce, przepływając ją w 76 dni. W dwa lata później ujarzmił system rzeczny Mackenzie (Athabasca, Niewolnicza i Mackenzie). Teraz czas na Lenę, największą rzekę Syberii.
Wyprawa zacznie się od Jeziora Bajkał i poprowadzi na północ do Morza Łaptiewów w północno-wschodniej Syberii. W ekipie wyprawy Fiat Adventure Team są: Marcin Gienieczko (podróżnik, poszukiwacz przygód, dziennikarz, lider ekspedycji), Marcin Osman (fotoreporter będący dokumentalistą etapu samochodowego oraz do źródeł Leny), Janusz Pawlak (myśliwy, instruktor survivalu, podróżnik), Krzysztof Szafran (podróżnik, inżynier lotnictwa) i Leszek Kubiak (myśliwy, mechanik samochodowy).
Na starówce przy pakowaniu auta na wyprawę, poza rodziną Marcina Gienieczki, zgromadziła się rzesza fanów podróżowania. Wśród nich był Jerzy Szmit ze swym małym synkiem, który z ogromnym zaangażowaniem śledził wskazywaną na mapie trasę wędrówki. Mapy, jak wspomina na swojej stronie Marcin Gienieczko, to deficytowy towar dla podróżników. Sprowadził je z Moskwy, ale musiał wyciąć pieczątki z napisem „tajne”, bo mógłby mieć kłopoty. Problemy też były z rosyjską wizą.
-
Jeszcze jej nie mam, ale jutro mam ją dostać - mówił Marcin Gienieczko. -
Jako jedyny uczestnik wyprawy ubiegałem się o wizę półroczną. Tak się bowiem składa, że na terenie Rosji będę cztery miesiące, a koledzy o połowę krócej. Jednak, by mieć aktualną wizę półroczną, trzeba co roku bywać w Rosji, a ja ostatni raz byłem w 2009 roku, kiedy przemierzałem pieszo zimą najzimniejszy rejon Rosji, czyli Kołymę. Z pomocą jak zawsze przyszła firma Intourist Polska, która jest od wielu lat moim partnerem w zakresie przygotowań moich ekspedycji na terenie Syberii. Dariusz Wojtal, dyrektor Intouristu, interweniował u Konsula Generalnego Rosji. Marcin Gienieczko popłynie w canoe. To łódź wywrotna, ale dość szybka. W tej podróży liczy się czas. Lato na Syberii trwa krótko i już na początku września na dalekiej północy zamarza część morza i rzeki Leny. Canoe zostało ściągnięte z Niemiec. Będzie kopią tego, na jakim pływał w Kanadzie. To kanadyjski Mad River Explorer (5 metrów długości, 30 kg wagi). Wykonane zostało z royalexu, materiału wytrzymałego na uderzenia (jest giętkie, nie pęka). Z zewnątrz jest plastik ABS, a w środku pianka.
Marcin Gienieczko wraz z Januszem Pawlakiem odjechali z fasonem. Dzisiaj są w Warszawie, żegnają się z rodziną i przyjaciółmi. Potem pojadą do Włocławka (firma Satfilm z Włocławka jest głównym sponsorem wyprawy obok Fiat Auto Poland)... a potem już droga na granicę i w głąb Rosji.
-
Faktycznie można powiedzieć, że wyprawa już się zaczęła - mówił podczas wczorajszego spotkania na olsztyńskiej starówce Marcin Gienieczko. -
Będzie ze mną stały kontakt i możliwość śledzenia mojej wędrówki drogą radiową, na antenie TVP i na stronie http://wyprawy-gienieczko.blogspot.com.
Z D J Ę C I A