Olsztyn24 - Gazeta On-Line
Portal Informacyjny Olsztyna i Powiatu Olsztyńskiego

Olsztyn24
00:17 22 listopada 2024 Imieniny: Cecylii, Stefana
YouTube
Facebook

szukaj

Newsroom24 Działalność polityczna
waclawbr | 2012-04-25 23:26 | Rozmiar tekstu: A A A

Ostry spór w Radzie Miasta o pierwszeństwo

Olsztyn24
Ostatnie konsultacje opozycji przed rozpoczęciem XXII sesji Rady Miasta
Olsztyna
| Więcej zdjęć »

Spory, sprzeczki, a nawet kłótnie w różnego rodzaju kolegialnych organach przedstawicielskich, od Sejmu poczynając, a na radach gmin kończąc, nie są czymś niezwykłym. Można powiedzieć, że już się do tego przyzwyczailiśmy. Ale inaczej odbiera się spór toczony o istotę sprawy (np. o wysokość podatków), a inaczej o kwestie uboczne (np. kto pierwszy wpadł na pomysł obniżenia tychże podatków). Te ostatnie spory mogą przybrać groteskową postać. I tak też oceniam dzisiejszy (25.04) spór (kłótnię?) w olsztyńskiej Radzie Miasta o to, kto pierwszy wpadł na pomysł, by naprawić ewidentną „wpadkę” Rady Miasta, która uchwaliła statut nie pozwalający w pełni wykorzystać możliwości zakupionego za niemałe pieniądze elektronicznego systemu do głosowania. Konkretnie zaś uchwalona 29 lutego br. roku nowa wersja statutu Rady Miasta nie pozwalała na specjalnej tablicy świetlnej na sali sesyjnej pokazywać informacji, kto i jak zagłosował w konkretnej sprawie.

Jako pierwsi publicznie krzyk w tej sprawie podnieśli radni Prawa i Sprawiedliwości, widząc w stanowisku większości radnych nawet zamach na lokalną demokrację. Głosy krytyki pojawiły się w lokalnych mediach, a potem w różnych środowiskach. Presja społeczna w tej sprawie była na tyle duża, że rządząca miastem koalicja uznała, iż opór w tej sprawie może być dla niej zbyt kosztowny i postanowiła zmienić statut tak, by szczegółowe wyniki głosowania pojawiały się na tablicy. Przyznać jednak trzeba, że radni koalicji nie spieszyli się w tej sprawie - inaczej niż radni PiS, którzy już przed marcową sesją złożyli wniosek o zmianę statutu. Wniosek jednak przepadł, jak mówiono radnym PiS - ze względów formalnych.

Trójka radnych PiS w Radzie Miasta Olsztyna jednak nie zrezygnowała. Złożyła kolejny wniosek o zmianę statutu licząc, że znajdzie się on w porządku kwietniowej sesji. Tak się jednak nie stało. Gdy ustalano więc porządek dzisiejszej, XXII sesji Rady Miasta, przewodniczący klubu radnych Prawa i Sprawiedliwości Dariusz Rudnik złożył wniosek o wprowadzenie do porządku obrad „punktu dotyczącego rozpatrzenia i przyjęcia projektu uchwały w sprawie zmiany statutu miasta Olsztyna złożonego w dniu 20 marca br. co umożliwi radnym jawne, imienne głosowanie w trakcie sesji przy pomocy urządzenia elektronicznego oraz wizualizację i archiwizację jego wyników tak, by były dostępne publicznie”.

Wynik głosowania nad tą kwestią zaskoczył obserwatorów głosowania. Bo za przyjęciem wniosku głosowali tylko radni PiS. Zaskoczenie było tym większe, że tuż przed rozpoczęciem sesji trwały jeszcze ostatnie gorączkowe uzgodnienia między radnymi opozycji, dające podstawę do wniosku, że cała opozycja wniosek PiS poprze. Niestety, radni klubu „Demokratyczny Olsztyn” (Czesława Jerzego Małkowskiego) i radni niezależni (m.in. SLD) wstrzymali się od głosu. Ponieważ złożona z radnych Platformy Obywatelskiej i popierającego prezydenta Grzymowicza klubu „Ponad Podziałami” koalicja jednomyślnie głosowała przeciwko rozszerzeniu porządku obrad, wniosek Dariusza Rudnika przepadł.
R E K L A M A
Tajemnica takiego, a nie innego zachowania się większości radnych opozycji wyjaśniła się tuż przed końcem sesji, gdy w punkcie „sprawy różne” przewodniczący Rady Miasta Jan Tandyrak zakomunikował radnym: - Informuję, iż zgodnie z dyspozycją paragrafu 45 ust. 1 regulaminu Rady Miasta radna Halina Ciunel w imieniu klubu radnych Platforma Obywatelska, klubu „Ponad Podziałami”, klubu „Demokratyczny Olsztyn” i radnych niezależnych wystąpiła z inicjatywą podjęcia uchwały. Radna skierowała do przewodniczącego Rady Miasta projekt uchwały Rady Miasta ws. zmiany statutu miasta Olsztyna. Biorąc pod uwagę zapisy paragrafu 45 ust. 2 regulaminu Rady Miasta informuję, iż w stosunku do projektu wszczęta została procedura legislacyjna. Projekt został skierowany do prezydenta Miasta Olsztyna celem wydania opinii prawnej.

Ta informacja wzburzyła krew w żyłach przewodniczącego klubu radnych Prawo i Sprawiedliwość, Dariusza Rudnika.

- Nie skarżę się, jesteśmy opozycją i możliwości opozycji są znane - powiedział Rudnik. - Natomiast jestem zbulwersowany i oburzony postawą kolegów z klubów „Ponad Podziałami” i „Demokratyczny Olsztyn”. Rozumiem, że koledzy z PO są przedstawicielami partii politycznej i realizują konkretne interesy polityczne. Natomiast państwo w różnych rozmowach publicznych i prywatnych zarzekacie się, że nie jesteście w radzie, żeby „robić” politykę, tylko interesuje was interes miasta. Dzisiaj - moim zdaniem - odebraliście sobie prawo do takiego miejsca. Wykazaliście się polityczną zawziętością, zagłosowaliście przeciwko projektowi, który nie powinien w tej radzie budzić żadnych kontrowersji. Powinniśmy go przyjąć jednogłośnie. I z taką intencją był zgłaszany. Natomiast zagłosowaliście przeciw tylko ze względów politycznych. Moim zdaniem, odbiera to wam prawo do mówienia, że nie uprawiacie polityki w Radzie Miasta.

Dalej Dariusz Rudnik zwrócił się do przewodniczącego Rady Miasta Jana Tandyraka.

- W wypowiedziach dla mediów w tej sprawie formułował pan zarzuty pod adresem klubu Prawo i Sprawiedliwość, że uprawia bałaganiarstwo, szkodzi pana pracy, przedstawia jakieś wnioski, które są bałaganiarskie, i że pan już wcześniej miał jakieś projekty odnośnie tego samego problemu. Chciałbym dowiedzieć się, jakie to były projekty, kiedy zostały zgłoszone, przez kogo zostały zgłoszone? Z informacji, jakie możemy uzyskać w ramach kolegium Rady Miasta wynika, że żaden taki projekt nie wpłynął, oprócz projektu PiS. W związku z tym pytam, czy załatwiamy tutaj sprawy Rady Miasta, czy też uprawiamy politykę? - mówił przewodniczący klubu radnych PiS.

To nie było jednak wszystko, co przewodniczący klubu PiS chciał powiedzieć Janowi Tandyrakowi.

- Następne moje pytanie brzmi: czy pan przewodniczący zna tylko jeden sposób polemiki z opozycją, tzn. umniejszanie jej działań, atakowanie ad personam a nie ad rem, ośmieszanie? - pytał Rudnik. - Bo odnoszę wrażenie, że tylko takie macie dla nas oferty, jeśli chodzi o pracę w Radzie Miasta. Pańskie wypowiedzi świadczą, że jeżeli my coś zgłaszamy, to jest to źle przygotowane, jakieś nie wiadomo co - natomiast jeśli wy zgłaszacie, to wszystko jest pięknie. Bardzo proszę o poinformowanie, jaki projekt został wcześniej zgłoszony od naszego i w czym nasz projekt przeszkadzał, dlaczego procedura legislacyjna nie została wdrożona, dlaczego nie mogliśmy tego projektu przegłosować wspólnie, żeby opinia publiczna nie zarzucała nam, że chcemy głosować niedemokratycznie.

Jan Tandyrak wysłuchał zarzutów Dariusza Rudnika, po czym zabrał głos.

- Kto i jaką tu uprawia politykę, to każdy z radnych sam osądzi - powiedział na wstępie. - A jeśli chodzi o fakty, to 12 marca miało miejsce kolegium Rady Miasta, na którym były zgłoszone projekty uchwał Rady Miasta. Godzinę przed tym kolegium było spotkanie w biurze przewodniczącego Rady Miasta, na którym spotkali się przewodniczący wszystkich klubów, gdzie została podjęta decyzja, że będzie zgłoszony wspólny projekt uchwały ws. takiego głosowania, żeby wynik głosowania poszczególnych radnych był widoczny. Z takim przeświadczeniem wyszliśmy ze spotkania. Tego samego dnia został sporządzony projekt uchwały przez radnych PiS.

Przewodniczący Rady Miasta w dalszej części wypowiedzi wytknął błędy formalne wniosku radnych PiS.

- Jeśli mówimy o błędach, to nie było uzasadnienia do tego wniosku - stwierdził Jan Tandyrak. - Na prośbę Biura Rady Miasta takie uzasadnienie z podpisem wpłynęło dopiero 20 marca. Wniosek był robiony „na kolanie” po to, żeby był zrobiony szybko, żeby zgłosiło go Prawo i Sprawiedliwość. A chodziło nam wszystkim o to, żeby ten projekt był sporządzony rzetelnie, żeby nie mógł być zaskarżony przez wojewodę na samym początku. Pismo złożone przez pana przewodniczącego w kwietniu również ma błędy - w dacie - dodał przewodniczący Tandyrak.

Dalej Jan Tandyrak poinformował, że nad opracowaniem sposobu głosowania z wykorzystaniem elektronicznego urządzenia zainstalowanego w sali sesyjnej pracowali radni wszystkich klubów radnych z wyjątkiem PiS. Ich propozycja była dalej idąca niż propozycja radnych PiS.

- Wniosek złożony przez radnych wymienionych wcześniej przeze mnie, jest wnioskiem dalej idącym niż wniosek PiS, rozwiewającym wszelkie wątpliwości co do tego, żeby mieszkańcy poznali, jak poszczególni radni głosowali. Szkoda, że radni PiS się do tej pracy nie przyłączyli. Projekt uchwały dotyczący regulacji głosowania będziemy procedować na sesji majowej - stwierdził na koniec przewodniczący Tandyrak.

To nie był koniec polemiki w tej sprawie. Do słów przewodniczącego rady dotyczących błędów formalnych we wniosku PiS odniósł się oczywiście Dariusz Rudnik.

- Proszę mi powiedzieć, czemu ma służyć proces legislacyjny w Radzie Miasta? To właśnie w czasie tego procesu można poprawić ewentualne błędy, dokonać poprawek, projekt dopracować - powiedział Rudnik. - A pan od razu „spuścił” nasz projekt do kosza z komentarzem, że to jest projekt Prawa i Sprawiedliwości.

Dalej przewodniczący rady i klubu PiS wiedli spór o datę, godzinę, a nawet minuty złożenia wniosku PiS, co miałoby wyjaśnić sprawę pierwszeństwa w procedowaniu czy to wniosku PiS, czy to konkurencyjnego pomysłu pozostałych radnych.

Taka żenująca słowna utarczka trwała jeszcze czas jakiś. W końcu włączyli się do niej i inni radni.

- Proszę nie umniejszać mojej roli w tej sprawie, bo mój projekt chyba najdłużej leży w „zamrażarce” - powiedział Krzysztof Kacprzycki, radny niezależny (SLD). - Lubię się z tego czasem pośmiać. Jestem inspiratorem wzmożonej działalności uchwałodawczej zmierzającej ku poprawie tego stanu rzeczy. Na pewno radnemu Rudnikowi nie możemy odbierać jego dużego wkładu w tę sprawę, ale pozostali radni przedłożyli dużo dalej idący, lepszy projekt uchwały. Potrafiliśmy się dogadać w tej sprawie.

- A dlaczego my nie zostaliśmy zaproszeni do pracy w tym zespole, który rzekomo powstał, rzekomo pracował, rzekomo obradował i gdzie są rezultaty pracy tego zespołu? - dociekał Dariusz Rudnik. - Niech mi pan pokaże, panie przewodniczący, jeden dokument. Bo ja swoje mam wszystkie - ze stemplem Biura Rady.

- Jeżeli 16 marca był pan na spotkaniu w gabinecie przewodniczącego Rady Miasta - a mówi pan, że pan był - to pan i radni pana klubu byliście zaproszeni do współpracy - odpowiedział Jan Tandyrak. - Składając tego samego dnia projekt pisany „na kolanie”, bez uzasadnienia, bez podpisów, wykluczył się pan z tego zespołu. Podpisy pod przygotowanym projektem uchwały świadczą, że pracowała nad nim prawie cała Rada Miasta, której ciężką pracę chce pan w tej chwili pomniejszyć.

- Jeżeli 16 marca rzeczywiście pracował jakiś zespół i stworzył jakikolwiek projekt, to dlaczego pan projektu nie ogłosił? - zapytał znowu Dariusz Rudnik, poddenerwowany również tym, że zadanie pytania chciał mu przerwać przewodniczący Tandyrak.

- Ja mam prawo odebrać panu głos, ponieważ pan cały czas opowiada bajki - stwierdził Tandyrak. - 16 marca spotkał się...

- To pan opowiada bajki! - przerwał mu Rudnik.

- Ok. - wyrwało się Tandyrakowi.

- To pan opowiada bajki - powtórzył mocno już poirytowany Rudnik. - Tworzy pan scenariusze, które nie miały miejsca. Ja pytam pana o dokumenty, jeżeli taki zespół pracował. Proszę pokazać, gdzie to jest?

- Dokumentem jest projekt uchwały, który został złożony... - usiłował wyjaśnić przewodniczący Rady Miasta.

- Gdzie jest ten dokument? - przerwał mu przewodniczący klubu radnych PiS.

- W Biurze Rady - odpowiedział Tandyrak.

- Kiedy złożony? - atakował Rudnik.

- Czy pan nie słuchał tego, co mówiłem dzisiaj? - odpowiedział Tandyrak.

- Dzisiaj pan zgłosił projekt opracowany 16 marca - prawie wykrzyczał Rudnik.

- Panie, nich pan popatrzy - paragraf 45 ust. 2 i będzie pan wiedział wszystko na ten temat - ripostował Tandyrak, sięgając do regulaminu Rady Miasta. - Tak samo jak wasz projekt uchwały, tak samo projekt uchwały zgłoszony przez pozostałych radnych przechodzi ścieżkę legislacyjną. W tym momencie ma zastosowanie paragraf 46 ust. 6 stanowiący załącznik nr 7 i tak samo paragraf 45 ust. 2. To samo co było w przypadku pana wniosku, to samo przejdzie uchwała zgłoszona przez pozostałych radnych.

- Ja złożyłem dokument 20 marca, na poprzedniej sesji pan to ogłosił - odpowiedział Rudnik. - Twierdzi pan, że powstał jakiś projekt 16 marca i ogłasza go pan dzisiaj. Niech mi pan pokaże chociaż odrobinę logiki w tym, co pan mówi!

W tym momencie głos zabrał radny Jarosław Szunejko z klubu radnych „Demokratyczny Olsztyn”.

- Słyszę tutaj licytację, kto był pierwszy, kto się wziął za ten temat - powiedział krótko. - Ja chcę tylko przypomnieć kolegom, że to klub „Demokratyczny Olsztyn” był inicjatorem tego typu uregulowań. Cieszę się, że zostały podjęte prace nad zmianami w statucie regulującymi tę kwestię.

Z wypowiedzią radnego Szunejki nie mógł się zgodzić radny Mirosław Gornowicz, przewodniczący klubu radnych „Ponad Podziałami”, dlatego też poprosił o głos.

- Ta dyskusja zaczyna troszeczkę odbierać powagę tego gremium, ale chyba wpiszę się w to i powiem, że w moim przekonaniu pierwszym, który ten temat podjął, był mój sąsiad po prawej ręce [po prawej stronie radnego Gornowicza w ławach Rady Miasta zasiada Zbigniew Dąbkowski - red.] - powiedział Gornowicz. - Tylko tak już jakoś jest, że w pewnym momencie wszyscy oswoili się z pewnymi pomysłami, projektami i głos pana radnego Dąbkowskiego nie znalazł wystarczająco silnego podkreślenia. Teraz nagle wszyscy się prześcigają - kto pierwszy. Są sytuacje, w których jest to ważne, ale myślę, że ta do nich nie należy. A ponieważ byłem uczestnikiem spotkania w dniu 16 marca, chcę potwierdzić, że wtedy radny Rudnik przyszedł z propozycją. Jego wypowiedź miała charakter ustny, a w ręku miał jakąś kartkę - możliwe, że był to projekt uchwały, ale ja tej kartki nie studiowałem. Wtedy też radna Ciunel zaproponowała, żeby unikając ewentualnych licytacji w przyszłości, zrobić wspólny projekt. Do tego momentu wszystko się zgadza. Ale potem - odnoszę takie wrażenie - że radny Rudnik nie posłuchał tego apelu pani radnej i zgłosił projekt tylko w imieniu klubu PiS. Miał do tego prawo. Myślę jednak, że trzeba skończyć tę dyskusję, tę przepychankę, bo ona do niczego nie prowadzi. W końcu mamy projekt, zajmijmy się nim na następnej sesji i przestańmy się kłócić, bo tak naprawdę nie ma o co.

Potem jeszcze głos zabrała radna Krystyna Flis, jako członek komisji prawa i samorządności Rady Miasta, przypominając, że niezależnie od tego, czy projekt uchwały jest „popularny” czy też nie, powinien on trafić na sesję, bo jedynie rada jako całość ma prawo podejmować decyzję, czy projekt ma być przyjęty czy odrzucony.

Przedostatnią wypowiedzią w tej sprawie był apel radnej Moniki Rogińskiej-Stanulewicz o zaprzestanie „opowiadania bajek” i zakończenie dyskusji w tej sprawie. I dopiero wtedy przewodniczący rady Jan Tandyrak wyraźnie powiedział to, co powinien był powiedzieć na początku, gdy „dotykał” sprawy: oba wnioski, czyli zarówno wniosek Prawa i Sprawiedliwości, jak i wniosek pozostałej części Rady Miasta zostaną przedstawione do decyzji podczas majowej sesji Rady Miasta. Po tym zamknął XXII sesję Rady Miasta Olsztyna.

Z D J Ę C I A
F I L M Y
G A L E R I A :
REKLAMA W OLSZTYN24ico
Pogodynka
Telemagazyn
R E K L A M A
banner
Galeria zdjęć do artykułu
Filmy wideo do artykułu
image galeria
XXII sesja Rady Miasta Olsztyna
25-04-2012
Podobne artykuły
Najnowsze artykuły
Polecane wideo
Najczęściej czytane
Najnowsze galerie
Copyright by Agencja Reklamowo Informacyjna Olsztyn 24. Wszelkie prawa zastrzeżone.