W kilkanaście minut olsztyńscy strażacy uporali się dziś (11.04) z „pożarem” w szpitalu pulmonologicznym przy ul. Jagiellońskiej. Cudzysłów jest tutaj jak najbardziej uzasadniony, bo akcja strażaków była na szczęście tylko ćwiczebna.
- Ćwiczenia mające sprawdzić nasze przygotowanie na sytuacje zagrożenia dla życia i zdrowia pacjentów oraz personelu szpitala przeprowadzamy co roku, a z udziałem strażaków co trzy, cztery lata - mówi Stanisław Mazurowski, specjalista ds. obronnych w Samodzielnym Publicznym Zespole Gruźlicy i Chorób Płuc w Olsztynie.
- Dzisiaj wypadły właśnie ćwiczenia z udziałem strażackich zastępów.Scenariusz ćwiczeń zakładał, że w magazynie odzieży ulokowanym w piwnicy jednego ze szpitalnych budynków wybuchł pożar. Pracownik, który zauważył ogień i dym, powiadomił straż pożarną i dyrekcję szpitala, a następnie przystąpił do gaszenia przy użyciu podręcznego sprzętu. Działania te nie były jednak skuteczne, ogień rozprzestrzeniał się i pracownik musiał wycofać się z piwnicy.
Niebawem na terenie szpitala pojawiły się cztery wozy bojowe państwowej straży pożarnej. Dyrekcja szpitala zarządziła ewakuację pacjentów z zagrożonego oddziału gruźlicy. Strażacy szybko zlokalizowali źródło pożaru i ugasili ogień. Sprawdzając pomieszczenia w rejonie pożaru znaleźli „nieprzytomne dziecko” (w tej roli wystąpiła szmaciana kukła), które przekazali przybyłym na miejsce ratownikom medycznym.
Po kilkunastu minutach było po ćwiczeniach, chociaż jeszcze kilka minut trwało „oddymianie” szpitalnej piwnicy, czyli usuwanie przy pomocy specjalnej dmuchawy dymu, jaki wytworzyły pozoracyjne świece dymne.
- Jestem zadowolona z przebiegu ćwiczeń - oceniła na koniec dyrektor szpitala Irena Petryna.
- Prawie wszystko poszło zgodnie z planem, chociaż ujawniły się też pewne mankamenty. Plac przed szpitalem jest mały, a na dodatek parkują na nim samochody osobowe. Gdy wjechał pierwszy wóz strażacki, praktycznie zablokował komunikację na tym placu. Dlatego karetka ratowników, których zadaniem było odtransportowanie rannej osoby do szpitala, nie mogła wyjechać. Musimy zastanowić się, jak rozwiązać ten problem.
Z D J Ę C I A
F I L M Y
G A L E R I A :