Po raz trzeci możemy w Olsztynie oglądać plon Międzynarodowego Salonu Fotograficznego Martwa natura w fotografii. Wernisaż wystawy odbył się wczoraj (30.03) w Galerii Stary Ratusz Wojewódzkiej Biblioteki Publicznej.
Salon Fotograficzny odbywa się w Miejskiej Galerii Sztuki w Częstochowie co dwa lata. W tym roku miała miejsce jego piąta edycja, a trzecią z kolei, która trafiła do Olsztyna. Tegoroczna jest tym cenniejsza, że wśród wystawianych prac były dzieła trójki olsztynian.
Salon jest bardzo ceniony w środowisku fotograficznym. Jest też prawdziwą kopalnią talentów - a to dlatego, że dopuszcza udział zarówno profesjonalistów, jak i amatorów. W 2011 roku po raz pierwszy częstochowskiemu salonowi patronowała Międzynarodowa Federacja Sztuki Fotograficznej FIAP, co znacznie podniosło rangę tego wydarzenia. Medale FIAP to najważniejsze nagrody konkursowe. Są bardzo pożądanym trofeum dla artystów fotografików.
-
To, że ktoś nie uprawia zawodowo fotografii, nie wyklucza jego umiejętności postrzegania świata - mówił przy otwarciu wystawy Mieczysław Wieliczko, mistrz fotografii. -
Dziś, przy obecnym stanie techniki, robienie zdjęć nie jest takie trudne. Świat fotografujących dzieli się na tych, którzy robią zdjęcia wykorzystując do tego głowę i pozostałą resztę. To, co zaprezentowano na obecnej wystawie, świadczy o malarskim spojrzeniu na temat martwej natury.
Oryginalność konkursu wynika z jego tematu, który wcale nie jest łatwym. Portretowanie martwej natury sięga korzeniami malarstwa holenderskiego okresu renesansu. Martwa natura w malarstwie polegała na przedstawianiu przedmiotów użytkowych, np. naczyń stołowych, kwiatów, żywności ułożonych w określoną kompozycję. W XVII wieku portretowanie martwej natury było bardzo powszechne. Często stosowano tu treści alegoryczne, symboliczne, a nawet moralizatorskie.
Fotografowanie martwej natury jest bardzo trudne, bo nie chodzi tu o ustawienie i pstrykniecie, ale umiejętne wykreowanie rzeczywistości. Każdy z autorów reprezentuje bowiem różne stylistyki i podejścia do fotografowanych przedmiotów oraz ich tła czy kontekstu. Jak powiedział w trakcie wernisażu Mieczysław Wieliczko, kluczem do udanego zdjęcia jest znalezienie właściwego oświetlenia.
Na prezentowanych na wystawie zdjęciach z pozoru mało znaczące przedmioty awansują do rangi obiektów godnych dostrzeżenia i artystycznego udokumentowania. Szczególnie przykuwające uwagę były owoce, które, jak stwierdził mistrz Wieliczko, mogłyby śmiało pełnić funkcje użytkowe np. w reklamach. Uwaga dotyczyła głównie prac Agnieszki Krajewskiej i Jarosława Blaminsky z Olsztyna.
-
Przez wiele lat fotografowałam dla własnej przyjemności, do szuflady - mówi pani Agnieszka. -
Przypadkiem trafiłam na ten salon i wysłałam swe prace. Spodobały się jury. I chyba już przestanę fotografować i chować do szuflady. Nie jestem zawodowcem. Fotografia to moje hobby. Lubię robić zdjęcia, by utrwalić piękno wokół siebie.Co do pana Blaminsky, jego nowe prace, „Polne impresje”, będzie można podziwiać w haloGalerii Miejskiego Ośrodka Kultury w Olsztynie już od 14 kwietnia.
Przybyłych na wernisaż zachwycały „Poziomki” sportretowane przez Natalię Dorosh z Białorusi. Delikatne roślinki przypominały kunsztownie tkany gobelin.
Z D J Ę C I A