Badania statystyczne wskazują, że średnia wieku emerytalnego w Polsce jest najniższa w Europie. Wynosi ona 56 lat. To powoduje, że cała rzesza ludzi, którzy bez problemu mogliby pracować pozostaje poza strefą zatrudnienia. Tymczasem system emerytalny z roku na rok robi się coraz mniej wydolny. O tym, że konieczne są zmiany przekonywał wczoraj (26.03) w Hotelu Wileńskim poseł Janusz Cichoń.
-
Możliwe są trzy rozwiązania obecnej sytuacji - mówi Janusz Cichoń. -
Żadne nie jest idealne i doskonałe. Każde z nich ma plusy i minusy. Pierwsze to pozostawienie wieku emerytalnego bez zmian. Jednak konsekwencją tego będą drastycznie ograniczone emerytury i rosnące ubóstwo osób starszych. Do tego będzie niższy wzrost gospodarczy spowodowany ubytkiem osób w wieku produkcyjnym. Wysoki deficyt systemu emerytalnego ograniczy wydatki na rozwój. To z kolei osłabi naszą gospodarkę i Polska spadnie w pozycji europejskiej.Wyjściem może być zwiększenie składek emerytalno-rentowych. To jednak odbije się na naszych domowych budżetach. Wysokie koszty pracy oraz niższa liczba pracujących spowodują znacząco niższy wzrost gospodarczy. Zwiększenie podatków, bo składki na poczet emerytur to jednak podatek, to mniejsze zarobki i odpływ wysoko wykwalifikowanych pracowników zagranicę.
-
Tu niestety wielu nie zdaje sobie sprawy z tego, że koszty wyższych składek płacą głównie najbiedniejsi - kontynuuje poseł Cichoń. -
Tak się składa, że najbogatsi unikają płacenia rozmaitych podatków, wykorzystując różne prawne możliwości ich unikania. Jedynym wyjściem zdaje się więc trzecia droga, czyli podniesienie wieku emerytalnego.
Najmocniej odczują to kobiety, ale z drugiej strony to panie są w tej korzystnej sytuacji, że żyją znacznie dłużej od panów. Co prawda rodzi się więcej mężczyzn, ale średnio około 45. roku życia sytuacja się zmienia i stopniowo ubywa mężczyzn wskutek tzw. nadumieralności. Podniesienie wieku emerytalnego ma następować stopniowo. I tak panie mające obecnie 55 lat będą pracować dłużej o rok i siedem miesięcy, a mające 37 lat o 7 lat dłużej. Z kolei 58. letni mężczyźni tylko dwa lata dłużej, a 65-latkowie 3 miesiące dłużej. Podniesienie wieku emerytalnego spowoduje wyższe emerytury, stabilny rozwój gospodarczy i dłuższą aktywność zawodową. Odłożenie zmian w czasie będzie wymagać bardziej drastycznych i bolesnych zmian w przyszłości.
Z kolei Anna Organiściak-Krzykowska, prof. Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie, zajmująca się na co dzień demografią, wskazała uczestnikom wczorajszego spotkania na temat emerytur na demograficzne uwarunkowania systemu emerytalnego.
Otóż w Europie, a tym samym i w Polsce, rodzi się około 400 tys. osób rocznie. Wskaźniki z roku na rok spadają. I jak wskazują demografowie, za 20 lat może zabraknąć rąk do pracy. Na razie jest bezrobocie, ale nie takie wysokie jakby się wydawało. Specjaliści są zdania, że gdyby odłączyć od urzędów pracy wpłaty składki zdrowotnej to okazałoby się, że ilość bezrobotnych jest mniejsza niż wykazują statystyki (9,7 proc. w zharmonizowaniu z UE). Są też przypadki osób, które nigdy nie pracowały i pracować nie będą, bo dla nich bezrobocie to swoisty styl życia.
W 2050 roku może dość do sytuacji, że ilość emerytów będzie większa niż osób pracujących. Europie grozi podwojenie liczby osób starszych. Statystycznie o dwa razy zwiększy się też na świecie ilość osób po 65. roku życia. Największe zagrożenie czeka Austrię, Hiszpanię, Grecję, Włochy, Czechy, Słowenię i Polskę. W tych krajach liczba emerytów zwiększy się trzykrotnie. Zdaniem pani demograf, w tych krajach rodzi się za mało dzieci i w przyszłości może zabraknąć rąk do pracy i utrzymania emerytów. Stąd konieczne są zmiany systemowe. Tym bardziej, że średnia wieku się wydłuża.
Konieczne jest nie tylko podniesienie wieku emerytalnego, ale też przyjrzenie się i zlikwidowania wszelkich ulg, które są za kosztowne. Przykładowo w Olsztynie funkcjonowanie Karty Nauczyciela powoduje, że gwarantowane w niej urlopy zdrowotne tylko w minionym roku to utrzymanie ponad 200 osób za 6 mln zł. Warto przy tym zaznaczyć, że Polska to kraj osób niepełnosprawnych - co siódma osoba ma prawomocnie orzeczoną niepełnosprawność.
Na koniec zwrócono uwagę, że na tle innych państw europejskich mamy najmłodszych emerytów, bo dzięki przywilejom branżowym (nauczyciele, mundurówka, górnicy) niektóre grupy zawodowe odchodzą na emeryturę w wieku 40-55 lat. To zaniża średnią krajową. Reasumując, dla większości Polaków emerytura, nawet ta najniższa, to stabilizacja i pewne minimum socjalne.
Z D J Ę C I A