W kawiarnio-księgarni „Tajemnica Poliszynela” w Olsztynie odbyła się dziś (7.03) konferencja prasowa na temat zmian, jakie zachodzą ostatnio w kulturze polskiej oraz w Olsztynie. Pretekstem do spotkania były organizowane właśnie na Wydziale Nauk Społecznych Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie seminarium i debata „Kultura uczestnictwa i praktyki zmiany społecznej”.
O marazmie kultury polskiej, w tym też olsztyńskiej, mówi się nie od dziś. Świat się zmienia w dynamicznym tempie, a przemiany w kulturze są najmniej widoczne. W wielu zakątkach Polski formy organizacyjne życia kulturalnego są takie same jak przed stu laty. Niezmiennie trwają i dobrze się mają urzędnicze schematy kreowania kultury w mieście i regionie. Przez co daje się zauważyć, że są imprezy, które mają komplety, ale są i takie, nawet te bardzo wartościowe, gdzie sale świecą pustkami.
-
Kultura nam się w kraju i na świecie zbuntowała, a dokładniej: uświadomiła sobie swój społeczny, nieodłączny potencjał - mówi Małgorzata Sieniewicz, jedna ze współtwórczyń inicjatywy Obywatele Kultury Olsztyna. -
Twórcy, naukowcy, animatorzy kultury i mieszkańcy Olsztyna, a więc obywatele zrozumieli, że im więcej pojawia się różnic, tym większa jest konieczność wspólnego negocjowania punktów i miejsc zbieżnych, definiujących nas jako wspólnotę. Coraz bardziej widoczne jest, że instytucje nie mieszczą w sobie różnorodności doświadczeń i przestają spełniać swoje role. Tym samym zagubione zostało rozumienie procesów samorządowych, obywatelskich i społecznych. Inni znaleźli na to sposób, by w twórczej dyskusji spojrzeć inaczej i inaczej kreować kulturę. My jesteśmy jeszcze na początku drogi. Została założona specjalna strona internetowa www.kulturaolsztyna.pl. Można się dopisywać do znajdującej się na niej listy. Przedstawiciele obywateli kultury Olsztyna brali już udział w spotkaniach z przedstawicielami kultury w innych miastach po to, by obserwować i nie wyważać już otwartych drzwi oraz korzystać z doświadczeń tych, którzy zaczęli działać przed nami. Chcemy korzystać z dobrych wzorców, dostosowując je do naszych potrzeb.Przed seminarium przedstawiciele OKO zapoznali dziennikarzy z dokonaniami przedstawicieli kultury w Bydgoszczy, gdzie udało się stworzyć wspólny front dynamicznie działających przedstawicieli kultury oraz urzędników. To współdziałanie zaowocowało bardzo dobrymi pomysłami i odpowiednią do potrzeb dystrybucją funduszy na działania kulturalne.
W spotkaniu uczestniczyli:
- Marzena Matowska, dyrektorka Miejskiego Centrum Kultury w Bydgoszczy, pierwszej w regionie miejskiej jednostki kultury zbudowanej według zasad partycypacji społecznej, aktywna uczestniczka prac nad Bydgoskim Paktem dla Kultury,
- Karol Zamojski, działacz Regionalnego Obserwatorium Kultury i Obywatelskiej Rady ds. Kultury w Bydgoszczy,
- Olga Marcinkowska z Laboratorium Żywej Kultury,
- Edwin Bendyk, dyrektor Ośrodka Badań nad Przyszłością Collegium Civitas, publicysta tygodnika „Polityka”;
- Agnieszka Kołodyńska z ruchu OKO.
Członkowie ruchu OKO poinformowali, że wystosowali do prezydenta Olsztyna List Otwarty, w którym odnoszą się do inicjatywy rozdzielenia olsztyńskiej kultury od wydziału kultury, promocji i turystyki Urzędu Miasta. Pomysł ten był sygnalizowany na spotkaniach w Urzędzie Miasta oraz w trakcie Powstań Styczniowych. Jednak działaczom z OKO nie chodzi o kosmetyczne zmiany, ale daleko idące przemiany strukturalne i merytoryczne.
„Obywatele Kultury Olsztyna pragną aktywnie uczestniczyć w kreowaniu kierunków rozwoju kultury w naszym mieście i dzielić się swoimi koncepcjami w zakresie jej aktualnego funkcjonowania” - czytamy w Liście Otwartym do prezydenta. Sprawą, która zdynamizowała działaczy kultury była kwestia Teatru w Węgajtach i jego bytu materialnego. Dlatego, jak podają, już najwyższy czas spotkać się i w otwarty, życzliwy sposób porozmawiać o nas i o naszym mieście, o sposobach tworzenia i dystrybuowania idei i dóbr kultury, o szansach, jakie może dać Olsztynowi kapitał istniejącej kultury i sztuki. Czy zatem dojdzie w Olsztynie do podpisania paktu dla kultury, jak to stało się na przykład w Bydgoszczy? Podobno ma powstać Rada ds. Kultury przy prezydencie. Jednak działacze OKO są sceptyczni. Takie rady już powstawały i nie chcą oni nowego, urzędniczego tworu, ale konkretnego działań. Chcą, by działania te były eksperckie, fachowe i rzeczywiste, a nie pozorowane.
-
Chcemy, by w końcu zrozumiano, że kultura nie jest biedną siostrą ani produktem promocyjnym - dodaje Małgorzata Sieniewicz. -
To tylko tak dwutorowo jest traktowana w Olsztynie, jako produkt promocyjny, który wymaga odpowiedniej oprawy i sprzedania albo biedna siostra, którą ciągle trzeba dotować. Chcemy dotrzeć z naszymi postulatami do jak największej liczby mieszkańców.W Bydgoszczy poradzono sobie z tym. W toku dyskusji wypracowano nowy model działań w kulturze. To nie urzędnicy dystrybuują gotówkę, ani prezydent miasta. To sami obywatele dzielą ją na bazie odpowiednio wypracowanych projektów. O kwestiach finansowych i programach nie decydują też szefowie placówek kultury. Oni tymi placówkami jedynie administrują, realizując wizje mieszkańców.
-
Zdefiniowaliśmy w Bydgoszczy, co jest wspólną przestrzenią do zagospodarowania - mówi Karol Zamojski. -
Obywatelska Rada ds. Kultury dostała możliwość rozmawiania na temat decyzji o kulturze. Z tych rozmów wynikają rozmaite rozwiązania praktyczne i legislacyjne. Jednym z nich jest to, że przygotowaliśmy wspólnie regulamin konkursów dla organizacji pozarządowych. Druga sprawa to zapis w pakcie dla kultury, który przyjęliśmy jako strona społeczna, że w ramach tej umowy prezydent zadeklarował, że dostaliśmy milion zł na rzecz kultury. Tu sprawdza się najlepiej współpraca obywatelskiej Rady ds. Kultury i Biura Kultury, żeby podjąć najmądrzejszą decyzję, co z tym milionem zrobić, jak go wydać z korzyścią dla mieszkańców.Czy uda się przekonać olsztynian, by aktywnie chcieli współtworzyć kulturę swego miasta? Bydgoszczanom się udało pokonać urzędniczy marazm i dynamicznie zagospodarowali przestrzeń kulturalną swego miasta. Czy olsztynianie pójdą tym tropem?
Z D J Ę C I A